
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: „Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
Módlmy się za podzielony świat, za rozbite chrześcijaństwo, rodzinne dramaty. Przyczyna jednak jest głębiej, w sercu człowieka. Z serca bowiem człowieka pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, chciwość, przewrotność… itd, itd. Podzielone serce człowieka. Rozerwane, poranione, nie zjednoczone we wspólnym rytmie z Bogiem. Ut unum sint, by byli jedno. By wsłuchiwać się w rytm Trójjedynego Boga. Ut unum sint, by byli jedno w małżeństwie, w rodzinie. Byśmy byli jednością w podzielonym świecie. „Ojcze spraw, aby byli jedno, za nimi proszę”. Za rodziny, za małżonków, aby byli jedno jak Ty Ojcze we Mnie, a Ja w Tobie.
Podzielone serce. Taki termin z kościoła, nie, precyzyjniej, z środowiska księży. Podobno to najgorsze co się może takiemu x zdarzyć.. Nie wiem skąd to pochodzi, ale coraz bardziej mnie bulwersuje. To tak jak powiedzieć matce, która właśnie urodziła pierwsze dziecko mężczyźnie, którego kocha, że to koniec jej związku, że od teraz tylko kłopoty i upadek, bo nie może dzielić serca, na dwie osoby. To musiał wymyśleć facet.. Miłości się nie dzieli, tylko mnoży..