Proszę pani, za chwile dokonam morderstwa pani dziecka. Najpierw otworze macicę, rozerwę łożysko, wyciekną wody płodowe. Następnie wprowadzę instrument, którym zmiażdżę rączki, nóżki, płuca, główkę, serduszko pani dziecka, będę miażdżył, miażdżył dokładnie wszystko, a potem kleszczami będę wyciągał fragmenty uśmierconego człowieka. Wyrzucę je do kosza z odpadami, które później będą spalone w wysokiej temperaturze. No, to co, proszę się pożegnać, powiedzieć coś miłego do swojego dzidziusia. On panią słyszy, odbiera od pani wszystkie sygnały. Ultrasonograf pokazał, że rozwija się dobrze i byłby pięknym chłopcem. Tak, ma pani syna. Proszę być świadomą, że w nie tak odległym czasie od zabiegu, zachoruje pani na bardzo ciężką chorobę, niestety, nie da się jej wyleczyć. Sama pani wie, zabicie człowieka nie może zostać bez konsekwencji. Morderca dostaje 25 lat, a pani to raczej będzie mieć <wyrok> do końca życia. Między innymi będzie mieć pani urojenia, obsesje, myśli samobójcze, fobie, okropne sny, duszności, depresje… Może jakaś choroba psychiczna się przyplącze, naprawdę wiele tego wszystkiego. Nie wiem, jak pani sobie poradzi. Owszem, będzie pani mogła miec kolejne dzieci, albo i nie, ale i tak nie będzie pani ich umiała kochać, bo będą panią dręczyły wyrzuty sumienia. No, ale to chyba dobrze, sama pani o to prosi. Prosze pani, nie wiem, czy mogę pani pomóc, przecież to nie mój problem. Ja umywam ręce, zabije tylko synka i już. Tak, tak – on bedzie krzyczeć, ale proszę się nie bać, to będzie niemy krzyk, pani go nie usłyszy. Owszem, po zabiegu tan krzyk wróci do pani. Będzie pani nieustannie towarzyszył. Ale to nie mój problem, proszę pani. Ja jestem lekarzem, naukowcem, habilitowanym doktorem, profesorem ginekologii, i to, co pani bedzie przeżywać, to już nie moja działka. Jestem to po to, by pomóc usunąć pani ten problem. Więc jak? Zabijamy?
Wybierz życie!
Dla wielu ludzi aborcja to zwykły zabieg… Nie zdają sobie sprawy, że zabijają żywą istotę V. NIE ZABIJAJ!!!
Świetny tekst! I oddający prawdę, o której się tak naprawdę nie mówi przy aborcji (te wszystkie urojenia, ale nawet kłopoty zdrowia fizycznego!). Mocne, straszne, prawdziwe…
„To co, zabijamy?” – Głośno mówię – NIE!!
To wydaje się takie oczywiste, że skoro sprawiasz, że nie urodzi się już dziecko, które bez tej ingerencji by się narodziło, to jest to zabijanie. A jednak nie każdy chce to tak widzieć. Zacytuje za komentarzem w blogu Hołowni: słowa Matki Teresy, które chyba w 1997r. powtórzył w Kaliszu Jan Paweł II: „Wiele razy powtarzam i jestem tego pewny, że największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?”
Ten tekst niczego nie zmieni. Dla przeciwników aborcji wszystko to jest wiadome. Jej zwolennicy natomiast reagują histerycznie na jakiekolwiek wspomnienie o tym, jak wygląda aborcja, nawet na suche informacje pozbawione ładunku emocjonalnego. Spróbujcie w jakiej telewizyjnej debacie tylko zacząć o tym mówić, od razu widownia zacznie gwizdać i buczeć, a druga strona przekrzyczy was tekstami o waszej inkwizycji, hipokryzji, fanatyzmie, ciemnogrodzie itp. Niedawno oglądałam w pewnym programie dyskusję, w której katolik powiedział, że zabieg aborcji to rozrywanie dziecka na kawałki, na co pani z jakiejś feministycznej organizacji oburzyła się „Nieprawda, to wcale tak nie wygląda, pan jest mężczyzną, to co pan może o tym wiedzieć!”
Zatwardziałość serca….
nawet Jezus nie wszystkich nawrócił, chociaż widzieli jego cuda i słyszeli co mówił…