Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego, jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta.
Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz”. Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli, stanęli. I rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań”. Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce.
A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: „Wielki prorok powstał wśród nas i Bóg łaskawie nawiedził lud swój”. I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.
Bóg zatrzymujący się nad bólem kobiety. Bóg wśród odwróconego porządku mijania. Wśród bezlitosnej siły śmierci, która nie działa według ludzkich planów. Dostrzega kobietę, która pozostała sama, choć towarzyszył jej wielki tłum. Odpowiada swoim bólem serca na jej ból. Zbliża się i dotyka śmierci, wstrzymuje tych co nieśli zwłoki chłopca. „Wstań”, on usiadł i zaczął opowiadać jak piękny jest Bóg, którego widział. Matka odzyskała syna. Bóg wziął śmierć na siebie. My, którzy wyrzucamy cmentarze poza miasto, którzy nie pozwalamy widzieć dzieciom naszych zmarłych. A jednocześnie my, którzy pozwalamy tym samym dzieciom oglądać w internecie śmierć w każdej postaci. My Panie nie potrafimy poradzić sobie ze śmiercią, nie umiemy wychowywać do umierania. Idziemy wśród tych, którzy chcą przeżyć własną śmierć licząc tylko na własne siły. Użal się nad nami Panie, który jesteś Życiem i każ nam powstać kiedy przyjdzie czas.
Zobaczyć drugiego człowieka. Z zewnątrz ładnie się ubiera, dwa samochody, ale gdy w domu 5 dzieci to jak dziś w sklepie zauważyłam na czymś trzeba oszczędzić, na jedzeniu. Zrobiło mi się przykro. Jakże inaczej widziałam sytuację tej rodziny.
Amen
Bardzo mocna i prawdziwa w tych czasach diagnoza, święta racja proszę Księdza. Ile w nas niekonsekwencji