Jezus powiedział do tłumów: „Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz stawia na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło. Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma”.
Strach przed światłem. Światło bowiem ujawnia wszystko, widać najmniejsze drobiny kurzu. Czyste światło zrywa maski, obnaża to, co ukryte i zakrywane, jest bezlitosne i łagodne zarazem. Może dlatego tak często je chowamy. Może boimy się z nim wyjść z domu, żeby inni nas nie zweryfikowali. Żeby nasze światło nie okazało się ciemnością. Upychamy więc światło by tajemnica nie została ujawniona. I kiedy wydaje nam się, że ją mamy, odbiorą nam to, co zwykliśmy nazywać wiarą. „Ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo uczynki ich były złe”.
Amen.
Nawrócenie zaczyna się od cierpienia serca.
Dotknąć Światła, poczuć ból, cierpienie oczyszczające, otwierające oczy na prawdę o nas samych. Pragnąć być coraz bliżej Światła, by usunęło ciemności, rozgrzało skamieniałe serce. Serce zasłuchane w Słowo, wrażliwe na natchnienia by poczuć ciepło – Miłość ogarniającą coraz mocniej i przemieniającą człowieka. Płonąć Ogniem Miłości i tylko pragnąć by innych dotykać.
Kto nie zapala ten nie płonie.