Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać.
„Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje także skacząc i wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Saronu. Oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga. Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe!
„W mesjańskim programie Chrystusa, który jest zarazem programem królestwa Bożego, cierpienie jest w świecie po to, ażeby wyzwalało miłość, ażeby rodziło uczynki miłości bliźniego, ażeby całą ludzką cywilizację przetwarzało w „cywilizację miłości”. (Jan Paweł II)
Zaproś Boga na swoją pustynię. Słabość poddana dotykowi Jezusa staje się bramą. „Dopóki chleb nie zostanie połamany, nikt się nie posili, nikt nie znajdzie pokrzepienia”. Ofiarować Bogu swoje połamanie, włączyć je w Ofiarę Syna to doznać cudu przemiany, nakarmienia wielu. To w końcu doświadczyć Zmartwychwstania.
Wydaje mi się, że już polecałem tę piosenkę, ale nie zaszkodzi odsłuchać jej jeszcze raz.
Jak ja mogę skomentować to rozważanie…. Po prostu dziękuję Księdzu za nie. Bardzo dziękuję.
Ja tez dziekuje