Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: ?Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim?. Inni zaś mówili: ?To jest Eliasz?; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: ?To Jan, którego kazałem ściąć, zmartwychwstał?.
Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: ?Nie wolno ci mieć żony twego brata?. A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał.
Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: ?Proś mię, o co chcesz, a dam ci?. Nawet jej przysiągł: ?Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa?. Ona wyszła i zapytała swą matkę: ?O co mam prosić?? Ta odpowiedziała: ?O głowę Jana Chrzciciela?.
Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: ?Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela?. A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce.
Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
(obraz: B. Gozzoli, Taniec Salome, 1461-2, Waszyngton)
Kiedy jest się z Jezusem nie trzeba się bać. Wtedy sumienie nie tańczy. Nie jest rozchwiane jak trzcina na wietrze. ON daje odwagę. Sumienie Jana Chrzciciela było zakorzenione w Bogu. W Prawdzie. Nie bał się Nią głosić. I za to, został zabity. Za to, że nie bał się upomnieć kiedy widział grzech.