Gdy po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.
Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu wnieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”.
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w duszy: „Czemu on tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?” Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: „Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów (rzekł do paralityka): Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: „Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego”.
Zapraszam do wysłuchania dzisiejszej homilii:
Księże Tomku bardzo dziękuję za homilię. Dziękuję też, że umieścił Ks ją na blogu wcześniej. Bardzo lubię tę ewangelię. Z oczywistych względów. Wyobrażam sobie, że tym sparaliżowanym leżącym u stóp Jezusa jestem ja. Że On mi patrzy w oczy. Z miłością. A ja Jemu. Powiedział Ksiądz, że ten cierpiący z ewangelii był najbliżej Jezusa… Kiedy dziś rodzice zanieśli mnie do stóp Jezusa, na Eucharystię, też musieli 'rozebrać dach' – wjazd prowadzący do kościoła był zastawiony. Znowu… Jednak dzięki ich determinacji i uprzejmości kierowcy udało się tę przeszkodę pokonać. Uczestniczyłam we Mszy św. Wysłuchałam Słowa Bożego. Homilii. Podczas przekazywania sobie znaku pokoju, podeszła do mnie mała dziewczynka i wyciągnęła do mnie rączkę. Ja też wyciągnęłam do niej rękę. Jednak nie uścisnęłam jej dłoni, bo nie potrafię, dotknęłam tylko jej paluszków. Uśmiechnęłam się do niej i kiwnęłam głową na znak pokoju. Ona popatrzyła mi w oczy i zrobiła to samo. Potem przyjęłam Jego Ciało. Komunię świętą. Pocałunek jaki Chrystus złożył na moich ustach i sercu. Dotknął mnie a potem pobłogosławił na kolejny czas moich zmagań z cierpieniem. I teraz On jest ze mną i we mnie. Uzdrawia moje sparaliżowane serce. Odpuszcza mi grzechy. Napełnia mnie szczęściem!
Niech będzie uwielbione Imię Jego!!! Pragnę, żeby całe moje życie było uwielbieniem Jego! Zachwytem nad Jego Wielkością! Miłością! I pokorą, uniżeniem!
Pragnę uczyć się od Niego całować swój krzyż. I iść za moim Mistrzem każdego dnia. I każdego dnia ofiarowywać cierpienie! Z radością.