?Dziwna, wstrząsająca godzina.
Tu, w głębokim cieniu, noc musiała być zimna;
po tamtej stronie Cedronu strzelały w górę mury świątyni, niebieskie od księżyca, zdobne w kolumny krużganków.
Huk potoku zlewał się w jedną całość z ciszą przerywaną jedynie miarowym nawoływaniem rzymskiej straży na wieżach fortu Antonia.
Tu, o czterdzieści kroków od swych przyjaciół, Jezus jest bardziej samotny niż na górze kuszenia;
tu bowiem w chwili, gdy przeznaczenie chwyta Go za gardło, ścierają się w Nim obie Jego natury w zmaganiach boleśniejszych niż wszystkie, jakie kiedykolwiek przeżył.?
Historia Ogrójca to bycie
między ogrodem a moim sercem
?Padł na Oblicze
modlił się…?
Bóg nadchodzącej nocy w objawieniu człowieka.
Uczniowie odeszli
odległość snu,
odległość rzutu kamieniem między człowiekiem a Bogiem.
Oddalasz się samotnie wchodząc w dramat;
dystans staje się nie do pokonania.
?Opadająca Miłość jest sama dla siebie podstawą i otchłanią, ona sama z siebie tonie w sobie samej, obok wznoszącego się człowieka. I zaprasza go (…), by się jej bezdenności oddał i w niej spoczął.?
Zstępujesz poza odległość sensu, niszcząc kolanami srebrzony księżycem mech.
Strach zdolny do zadania śmierci, nie pozwala Ci stać.
Odrzucenie:
Naród przecież wybrany.
Judasz przecież apostoł.
Szymon przecież Skała.
Ja…
Oliwka i pokój.
Pocałunek i gest bliskości, szacunku.
Ogród, oliwki, pocałunek i zdrada:
dysonans udawanego przyjaciela.
Grzech jest ciemny,
strach duszy jest strachem Gehenny,
wszystko poddane w wątpliwość.
Drżenie i trwoga…
Strach utraty życia,
zgoda na śmierć;
gath
Samotność Boga proszącego człowieka by towarzyszył
Wołanie o człowieka, o pomoc, o obecność…
Pierwsza skarga i prośba Boga
?Smutna jest dusza moja… czuwajcie tu.?
Tortura osamotnienia przeciska się przez czoło jako świadectwo człowieczeństwa;
shemanim
?W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie?. Przekleństwo to dosięga teraz Ciebie
Pracujesz w krwawym pocie czoła, aby otworzyć ciasne drzwi prowadzące do zbawienia, aby odwołać rzucone przekleństwo.
Osaczony śmiercią, wdychasz ją wraz z zapachem nocy,
nie możesz sprawić, by ciało nie lękało się i nie buntowało
masz trzydzieści trzy lata i musisz umierać.
Uporczywe trwanie
pustka,
pustynia,
bezruch.
Zstąpił
tak daleko jak daleko istnienie rzuca cień.
Spojrzenie, wołanie.
Płacz w ciszy ciemnej nocy,
jak bezbronne dziecko:
?Ojcze…?
?i wieczność spoczęła na chaosie, pochłonęła go i przeżuwała.?
Uczniowie w radości Paschy,
Ty miażdżony przez tłocznię,
zdeptany przez strach, śmierć i samotność.
Oni pytają ?kto jest największy?, Ty myjesz im nogi;
święto bez pierwszych miejsc;
ciało już wydane,
krew już wylana.
Nie pojmują niszczącej samotności Godziny.
Ojciec zaczyna być niedostrzegalny,
piąty Kielich zapowiada nie Eliasza a puste oczy śmierci.
Nadeszła Godzina.
Czekasz na przyjaciela,
nadchodzi Judasz.
?Co masz czynić, czyń prędzej?;
sąd nad światem.
Kolejny stopień.
Wiele jest Oliwnych Ogrodów…
Tak wyraża się Miłość, w stadium ostatecznym.
Tak wyraża się Bóg ? wytłoczyna ludzkiego grzechu.
Bóg ? tłoczony stopami cichych apostatów.
?Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi…?, jak On, Droga,
Baranek jakby zabity.
?Umrzeć, aby skończyć ze śmiercią?
Być, nie przestając być:
ty jesteś kluczem do tej zagadki,
narzucasz ją ludzkim zapytywaniom.
Tam gdzie widać dno mojego strapienia
objawia się silniejsza od niego Miłość.
Ten, co króluje nad życiem i śmiercią,
odmawia zgody na umieranie życia,
które od Niego pochodzi, by do Niego powrócić,
a Jego odmowa, skuteczniejsza od mojej,
każe ustąpić temu, co nieodwracalne.
Bóg przybywa, by wypełnić śmierć…?