To mówi Pan: „Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości.
Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę, schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go.
Moje serce się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu, i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja – Święty, i nie przychodzę żeby zatracać”.
Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat, ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem, Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Kości Jego nie będą łamane”. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: „Będą patrzeć na Tego, którego przebodli”.
Świat mówi dużo o miłości, nazywa nią różne rzeczywistości. Zakochani wpisują swoje inicjały w kształt serca. Jest jednak jedno serce, które pękło z miłości, jedno w które wpisano imię człowieka włócznią. Na wieki otwarte na świadectwo. Ono mówi czym jest prawdziwa miłość. Miłość zraniona, miłość do końca, ukrzyżowana. Kiedy więc człowiek prawdziwie kocha, odbija Boga Stwórcę i zbliża się do Niego. Ludzkimi więzami Bóg zbliża się do człowieka, zbliża się do ludzkiego pragnienia dawania i przyjmowania. Pośrodku człowieka jest On, Święty, który nie przychodzi, aby zatracać.
Jezu cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje według Serca Twego…
http://moniquami321.blogspot.com/2012/06/przyjmij.html