Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł.
A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: ?Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc się wziął na niej chwast?? Odpowiedział im: ?Nieprzyjazny człowiek to sprawił?. Rzekli mu słudzy: ?Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go??
A on im odrzekł: ?Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza?”.
Nasza pycha umrze piętnaście minut po naszej śmierci. Pszenica i chwast będą rosnąć razem aż do żniwa. Trzeba być w wyjątkowych ciemnościach, aby nie zobaczyć swojego grzechu. Sformułowania „przecież ja nikogo nie zabiłem, nie okradłem, nie mam z czego się spowiadać”, są najlepszym świadectwem tkwienia w ciemności. Bowiem w ciemnym pokoju, pozbawionym światła, nie zauważymy wielkiej plamy na dywanie. Pszenica i chwast będą rosnąc aż do żniwa. Kto tego nie zauważa wykazuje się wyjątkową ignorancją. Nie jest to oczywiście powód, aby nad sobą nie pracować. Jest to raczej wskazówka, że zawsze będziemy mieli coś do roboty w życiu duchowym. Jest w tej Ewangelii jeszcze jedno zdanie, które musi budzić niepokój.
„Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł”.
Sen ludzi dobrych umożliwia działanie zła. Pewien irlandzki filozof stwierdził: „Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili”. Zło bowiem to nie tylko działanie wprost, to także, a może przede wszystkim, nieczynienie dobra. Zapaść w sen to znaczy nie widzieć nadchodzącego zła, nie sprzeciwiać mu się, być obojętnym w poczuciu dobrze wykonanego zadania. Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. I zaniedbaniem… Tyle dobra, które nie zaistniało, tyle chwastu, który został posiany, gdyśmy spali.
Tak często brak mi pokory….
Koleżanka opowiadała mi o swojej kuzynce, która ją odwiedziła po długiej nieobecności. Obie płakały, gdy
kuzynka opowiadała jej historię swojego życia. Ileż
cierpienia było i ciągłe poszukiwanie miłości.
Pieniądze były, jednak one szczęścia nie dały. Poradziłam koleżance, by przy następnym spotkaniu podarowała jej obrazek Jezusa Miłosiernego, najpiękniejszy jaki ma i powiedziała by zawsze miała go przy sobie i często patrzyła Jezusowi w te piękne oczy. Zadzwoniła do mnie by powiedzieć jak wielką radość jej sprawiła. Obdarowana najpierw ucałowała obrazek, a potem ją.
-Myślałam, że mnie udusi tak mocno mnie ściskała.
Z wielką radością w sercu, uśmiechem na twarzy wracała do domu. Powiedziała mi , że nie sądziła, że ona może się aż tak bardzo ucieszyć.
Szukamy w życiu szczęścia, miłości. Najczęściej nie tam gdzie trzeba. Gdy odnajdziemy Boga – Miłość to On da nam wszystko.