Tetrarcha Herod usłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że Eliasz się zjawił; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. Lecz Herod mówił: „Ja kazałem ściąć Jana. Któż więc jest Ten, o którym takie rzeczy słyszę?” I chciał Go zobaczyć.
Herod był zaniepokojony. Nie był to niepokój poszukiwacza odpowiedzi, naukowca, czy niespokojnej duszy, która szuka Boga. Dręczył go niepokój o siebie i o to, co wydawało mu się, że ma. Chciał też zobaczyć Jezusa. Nie tak jak Tomasz, który chciał dotknąć swojej niewiary. Chciał zobaczyć Jezusa, zobaczył. I wzgardził. Niepokój duszy nie spoczął w Bogu. Zobaczył Boga, ale zbyt głęboko patrzył w siebie. Pytał tego, który jest Prawdą, ale nie szukał odpowiedzi. Smutna jest postać Heroda i jakoś aktualnie tragiczna. Wielu dotyka niepokój, wielu jest ciekawych, wielu zadaje pytania. Kto jednak szuka Odpowiedzi i zgadza się na nią nim przyjdzie?