Jednym z walecznych ?Cristeros? był Jose Luis Sanchez del Rio. Od najmłodszych lat darzył Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie najwyższą czcią. Codziennie odmawiał Różaniec i zachęcał przyjaciół do odprawiania nabożeństwa dla uczczenia Matki Bożej z Guadalupe.
Kiedy usłyszał o chwalebnej walce podjętej przez katolików w obronie Kościoła i jego kapłanów, o walce ?Cristeros?, w którą zaangażowani byli m.in. jego dwaj starsi bracia, gorąco zapragnął przyłączyć się do świętej armii. W końcu jako dwunastolatek napisał list do jednego z przywódców ?Cristeros? gen. Prudencia Mendozy, błagając go o to, aby zezwolił mu na udział w walce z ateistycznym reżimem. Generał na początku w ogóle nie dopuszczał takiej myśli. Zdesperowany Jose przekonał więc matkę, by ta nakłoniła generała do zmiany decyzji. Chciał jak inni ?Cristeros? z okrzykiem na ustach ?Niech żyje Chrystus Król i Matka Boża z Guadalupe!? walczyć z bezbożnikami. Mówił: ?Mamo, nigdy nie będzie mi tak łatwo wejść do Nieba jak teraz?. W końcu generał Mendoza uległ namowom matki chłopca i powierzył Jose dzierżenie sztandaru oddziału, znajdującego się pod jego dowództwem.
Pewnego razu, gdy podczas bitwy chłopak pędził z nowym zapasem amunicji do kolegi, dojrzał swojego dowódcę. Generał był bez konia, stając się łatwym łupem dla wroga. Jose bez chwili wahania zaofiarował Mendozie swojego wierzchowca, by mógł uciec przed żołdakami. Wiedział, że ten czyn może go kosztować życie. Chwilę później odważny Cristero został złapany przez wrogów Chrystusa i zamknięty w zakrystii kościoła, zamienionej na więzienie. Żołdacy próbowali odwieść chłopca od wiary w Chrystusa. Wreszcie jednak padł rozkaz, by go nie oszczędzać.
Młodziutkiego bojownika Chrystusa pognano na miejsce kaźni, pobliski cmentarz. Popychano go bagnetami i bito ostrymi maczetami. Jose jak Chrystus Król miał swoją Golgotę. Po każdym uderzeniu płakał głośno z bólu i wołał: ?Viva Cristo Rey!? (?Niech żyje Chrystus Król!?). Oprawcy zdarli mu skórę ze stóp i zmusili do chodzenia po rozsypanej soli. Chłopiec wył z bólu, krwawiąc coraz bardziej. W końcu żołnierze powiedzieli mu: Jeśli zawołasz: ?Śmierć Chrystusowi Królowi?, wówczas cię oszczędzimy. On jednak wykrzyknął: ?Niech żyje Chrystus Król! Niech żyje Matka Boża z Guadalupe!?
Wściekły dowódca rozkazał żołdakom zadawać ciosy bagnetem. Ci przebijali jego ciało, ale Jose po każdym pchnięciu tylko krzyczał: ?Viva Cristo Rey!? Ostatecznie rozwścieczony sługus ateistycznego dyktatora wyciągnął pistolet i zastrzelił chłopca. Był 10 lutego 1928 roku. Za półtora miesiąca skończyłby 15 lat. Jose Luis Sanchez del Rio jest doskonałym przykładem wiary i odwagi dla wszystkich młodych mężczyzn, którzy chcą być wierni Chrystusowi. Został uznany za męczennika i beatyfikowany przez papieża Benedykta XVI w dniu 20 listopada 2005 roku.
Podobnych historii bohaterskich ?Cristeros? jest więcej…
Tekst tu przytoczony i wyjaśnienie kim byli „Cristeros”, pochodzą ze strony
Poruszające…. Piękny przykład wiary!!
http://pl.gloria.tv/?media=364740i
i film o tych wydarzeniach
W Naszym Dzienniku tak przedstawiono tę historię:
„Został wtrącony do więzienia w rodzinnej miejscowości. Gdy nie chciał przejść na stronę rządową, co wiązałoby się z zaparciem się wiary, młodego cristero poddano torturom ? zdarto mu nożem skórę ze stóp i pędzono na piechotę na miejscowy cmentarz, gdzie został powieszony i dobity strzałem z pistoletu.
Pytany przez oprawców, co mają powtórzyć jego rodzicom, odpowiedział: ?Niech żyje Chrystus Król! I że się spotkamy w niebie!?
Czy wiadomo na czym opierają się te relacje i które są prawdziwe?
nie wiem skąd te rozbieżności, nie spotkałem wersji o powieszeniu
Niesamowite naprawdę niesamowite . Wzór do naśladowania. A dla mnie osobiści IDOL. Nie wiem czy za błogosławionych można się modlić czy raczej do nich można modlić się o wsparcie u Boga. Ja robię i to i to.
raczej wzór niż idol 🙂
i modlimy się przez przyczynę świętych 🙂