List zza grobu
tekst ze strony krucjata.org.pl, wytłuszczenia moje. Był on publikowany we fragmentach w miesięczniku ?Egzorcysta? i dwumiesięczniku ?Miłujcie się?.
Wstęp
Bóg komunikuje się z człowiekiem na wiele sposobów. Pismo św., poza tym, że jest Wielkim Listem Boga do ludzi napisanym i przekazanym przez osoby z autorytetem, opisuje wiele boskich sposobów komunikowania się za pomocą wizji, nie wyłączając snów. Bóg nadal ostrzega za pośrednictwem snów. Dzieje się to w ten sposób, że sny nie zawsze są zwyczajnymi snami.
- „List zza grobu” ukazał się najpierw w książce zawierającej objawienia i proroctwa, razem z innymi relacjami. Dopiero Ojciec Bernhardin Krempel CP, Doktor Teologii opublikował go oddzielnie i użyczył mu więcej autorytetu udowadniając, w przypisach, absolutną zgodność listu z Nauką Katolicką.
- W „Dodatku” zawarte są uzupełniające wyjaśnienia dotyczące piekła. Pierwszy punkt prezentuje dwie prace, które w różny sposób dochodzą do tego samego wniosku, że piekło powinno istnieć i rzeczywiście istnieje. W następnych punktach jest pokazane w skrócie, jakiego rodzaju ludzie podążają w kierunku piekła oraz jakie są sposoby, które mamy do dyspozycji, aby uchronić się przed największym niebezpieczeństwem w życiu, strąceniem do piekła.
- W taki sposób kończy się ta praca, mniej alarmująco a bardziej uspokajająco.
Wśród zapisków pozostawionych przez młodą kobietę, która zmarła w pewnym klasztorze jako zakonnica, znaleziono następujące zeznanie:
- „Miałam przyjaciółkę. To znaczy, byłyśmy sobie wzajemnie bliskie jako przyjaciółki i koleżanki w biurze M.
- Później, kiedy Ania wyszła za mąż, nigdy jej już nie widziałam. Od czasu kiedy się poznałyśmy, wytworzyła się między nami więź, będąca w gruncie rzeczy, raczej życzliwością niż przyjaźnią.
- Z tego powodu za bardzo nie tęskniłam za nią, kiedy po zawarciu małżeństwa przeprowadziła się do eleganckiej dzielnicy willowej, daleko od mojego domu.
- Kiedy jesienią 1937 roku spędzałam wakacje nad Jeziorem Garda, moja matka napisała do mnie w połowie września, „Wyobraź sobie, że Ania N. zmarła. Straciła życie w wypadku samochodowym. Wczoraj pochowano ją na cmentarzu w W.”
- Ta wiadomość mną wstrząsnęła. Wiedziałam, że Ania nigdy nie była należycie religijna. Czy była przygotowana, gdy Bóg ją nagle wezwał? Następnego ranka, uczestniczyłam we Mszy św., która była za nią odprawiana w kaplicy pensjonatu, gdzie mieszkałam. Modliłam się żarliwie o jej wieczny spoczynek i w tej samej intencji ofiarowałam Komunię św.Lecz cały dzień czułam się chora i to uczucie choroby coraz bardziej narastało w ciągu dnia.
- Tamtej nocy spałam niespokojnie. Obudziłam się nagle słysząc coś, co brzmiało jakby trzaśnięcie drzwiami mojej sypialni. Zapaliłam światło. Zegar obok łóżka wskazywał dziesięć minut po północy; jednak nic nie zauważyłam. Nie było żadnego hałasu z wyjątkiem szumu fal Jeziora Garda rozbijających się monotonnie o mur ogrodu w pobliżu pensjonatu. Nie słyszałam wcale wiatru.
- Budząc się odniosłam jednak wrażenie, że oprócz trzaśnięcia drzwiami dał się słyszeć jakby jakiś dźwięk. Brzmiał on jak wiatr, który zwykle słyszałam w moim dawnym biurze, gdzie mój kierownik, kiedy miał zły humor, rzucał mi na biurko listy od natrętów.
- Sprawdziłam czy jest już czas, że powinnam wstać. Ach! to nic oprócz wybryku mojej wyobraźni wywołanego wiadomością o jej śmierci.
- Odwróciłam się, odmówiłam kilka „Ojcze Nasz” za dusze zmarłych i zasnęłam znowu.
- Śniłam wtedy, że obudziłam się o 6.00 rano, aby pójść do kaplicy w pensjonacie. Kiedy otworzyłam drzwi sypialni, nadepnęłam na pakunek, który zawierał kartki jakiegoś listu. Podniosłam je i rozpoznałam pismo Ani, a okrzyk był moją pierwszą reakcją.
- Drżąc, trzymałam kartki w dłoniach. Przyznaję, że byłam tak wstrząśnięta, iż nie mogłam nawet odmówić „Ojcze Nasz”. Prawie się dusiłam. Nie mogłam nic lepszego zrobić niż wyjść na zewnątrz. Spięłam więc pospiesznie włosy, włożyłam list do kieszeni i szybko wyszłam z budynku.
- Gdy byłam już na zewnątrz, wspięłam się na wzgórza idąc bardzo krętą ścieżką i mijając oliwki, drzewa laurowe oraz posiadłości willowe, z dala od powszechnie znanej drogi „Gardesana”.
- Ranek wstał promieniście. W inne dni miałam zwyczaj zatrzymywać się po każdych stu krokach, oczarowana wspaniałym widokiem, który mi oferowały jezioro i dostojnie piękna Wyspa Garda. Delikatny błękit wody orzeźwiał mnie; i jak dziecko patrzy podziwiając swojego dziadka, tak ja patrzyłam z podziwem młodego człowieka na tamtą szarą Górę Baldo, która wyrastała po drugiej stronie jeziora, wznosząc się od 64 m nad poziomem morza do wysokości 2200 metrów.
- Dzisiaj, nie miałam oczu dla tego wszystkiego. Idąc przez kwadrans, pozwoliłam sobie machinalnie usiąść nad brzegiem opierając się o dwa cyprysy, gdzie dzień wcześniej czytałam z wielką przyjemnością „Pannę Teresę”. Po raz pierwszy widziałam w cyprysach symbol śmierci, rzecz, na którą nigdy nie zwracałam większej uwagi na południu, gdzie tak często się je spotyka.
- Wyciągnęłam list. Brakowało podpisu. Jednak bez najmniejszej wątpliwości było to pismo Ani. Bez spiralnego dużego „S” i tego francuskiego „T”, które zwykle irytowały pana G.
- Styl nie był jej. Nie był taki jak było to w jej zwyczaju. Ona dobrze wiedziała jak rozmawiać i śmiać się z tymi niebieskimi oczami i wdzięcznym nosem.
- Tylko kiedy rozmawialiśmy o sprawach religijnych stawała się zgryźliwa i wpadała w ten nieuprzejmy ton jak w tym liście. (Teraz sama weszłam w ten sam podekscytowany ton).
Oto on
List zza grobu od Ani V.,
słowo w słowo, tak jak go czytałam we śnie:
- „Klaro! Nie módl się za mnie! Jestem potępiona. Jeśli Ci to mówię i jeżeli podaję Ci szczegółowe informacje dotyczące pewnych okoliczności mojego potępienia, nie myśl, że czynię to z przyjaźni. Tutaj nikogo już więcej nie kochamy. Wykonuję to jako „część tej Siły, która zawsze chce zła, a zawsze czyni dobro”.
- Prawdę mówiąc, chciałabym również Ciebie widzieć tu, gdzie pozostanę na zawsze. (1)
- Nie bądź zaskoczona moją intencją. Tutaj wszyscy myślimy w ten sam sposób. Nasza wola skamieniała w złu * w tym, co wy nazywacie złem. Nawet jeżeli czynimy coś „dobrego”, jak ja teraz otwierając Ci oczy na temat piekła, nie robimy tego z dobrą intencją. (2)
- Pamiętasz jeszcze:
- Minęły 4 lata od czasu jak się poznałyśmy w M. Miałaś 23 lata i już pół roku pracowałaś w biurze kiedy tam przyszłam.
- Wiele razy wybawiałaś mnie z kłopotów; często dawałaś mi dobrą radę. Ale czym jest to, co nazywa się „dobrem”!
- Chwaliłam wtedy twoją „dobroczynność”. To śmieszne… Twoja pomoc wypływała z czystej ostentacji, jak ja już wcześniej podejrzewałam.
- Tutaj nie rozpoznajemy dobra w nikim!
- Znałaś moją młodość. Teraz wypełnię pewne luki.
Według planów moich rodziców nie miałam nigdy istnieć. Byli oni beztroscy przyczyniając się do mojego nieszczęsnego poczęcia. - Moje dwie siostry miały już 15 i 14 lat, kiedy przyszłam na świat. Chciałabym się nigdy nie narodzić! Chciałabym móc się unicestwić i uciec od tych mąk! Byłoby to nieporównywalną przyjemnością, gdybym mogła przestać istnieć tak, jak ubranie spalone na popiół przestaje istnieć. (3) Lecz konieczne jest, abym istniała; jest konieczne, żebym była taką jaką siebie uczyniłam, z całym złem, jakie tkwiło we mnie na końcu mojego życia.
- Kiedy moi rodzice, jeszcze samotni, przeprowadzili się ze wsi do miasta, utracili kontakt z Kościołem.
- Tak było lepiej.
- Utrzymywali oni przyjacielskie stosunki z osobami, które porzuciły Religię. Spotykali się na tańcach i skończyło się na tym, że „musieli” się pół roku później pobrać.
- Podczas ślubu tylko kilka kropel wody święconej spadło na nich, właściwie tylko po to, aby przyciągnąć moją matkę na niedzielną Mszę kilka razy w roku.
Ona nigdy nie nauczyła mnie prawidłowo się modlić. Wyczerpywała wszystkie swoje siły w troskach dnia codziennego, nawet wtedy, gdy sytuacja nie była zła. - Słowa takie jak modlitwa, Msza, woda święcona, kościół, piszę jedynie z głębokim wstrętem i nieporównywalną odrazą. Głęboko nienawidzę tych, którzy uczęszczają do kościoła, zarówno ludzi jak i w ogóle rzeczy z nim związanych.
- Wszystko powraca, aby nas dręczyć. Każde zrozumienie otrzymane w chwili śmierci, każde wspomnienie z życia, które znamy, przemienia się w palący płomień. (4)
- I wszystkie te wspomnienia ukazują nam smutną stronę tych łask, które odrzuciliśmy. Jak nas to dręczy! Nie jemy, nie śpimy, ani nie chodzimy na własnych nogach. Duchowo przykuci, my potępieńcy przyglądamy się przerażeni naszemu niedoskonałemu życiu, wyjąc i zgrzytając zębami, dręczeni i wypełnieni nienawiścią.
- Czy mnie słyszysz? Tutaj pijemy nienawiść jak wodę. Nienawidzimy siebie nawzajem. (5)
- Chcę, abyś zrozumiała, że bardziej niż cokolwiek nienawidzimy Boga.
- Tamci błogosławieni w niebie powinni Go kochać, ponieważ stale Go widzą w Jego najbardziej majestatycznym pięknie. To czyni ich szczęśliwymi nie do opisania. My to wiemy, a ta wiedza nas rozwściecza. (6)
- Ludzie na ziemi, którzy poznają Boga poprzez Jego stworzenia i Jego Objawienie, mogą Go kochać, ale nie są zmuszeni, aby tak czynić.
- Wierzący * mówię to z wściekłością * który kontempluje i rozmyśla o Ukrzyżowanym Chrystusie będzie Go kochał.
- Lecz dusza, do której zbliża się Bóg, jako straszny Mściciel i Sędzia, ponieważ został przez nią odrzucony, nienawidzi Go tak, jak my Go nienawidzimy. (7) Nienawidzi Go całą siłą swej złej woli. Nienawidzi Go wiecznie, ze względu na fakt, że zakończyła swoje ziemskie życie odrzucając Boga. I ta przewrotna wola nigdy nie będzie cofnięta, ani my jej nigdy nie cofniemy.
- Czy pojmujesz teraz dlaczego piekło powinno być wieczne? Ponieważ nasza zatwardziałość nigdy nie topnieje, nigdy się nie kończy.
- Zmuszając się, muszę dodać, że Bóg jest nadal miłosierny wobec Ciebie. Powiedziałam „zmuszam się”. Powód jest taki; pomimo, że piszę ten list, nie jest możliwe, abym kłamała, chociaż chciałabym. Piszę na tym papierze wiele informacji sprzecznych z moją wolą.
- Również potok obelg, który chciałabym wyrzucić z siebie, muszę połknąć.
- Bóg był dla was miłosierny nie pozwalając naszej woli, aby spowodowała to wszystko zło, które pragnęlibyśmy uczynić. Gdyby nam pozwolił, zwiększylibyśmy niezmiernie naszą winę i karę. Pozwolił nam umrzeć przedwcześnie * tak jak to stało się ze mną * lub wprowadził łagodzące okoliczności.
- Nawet teraz On jest miłosierny i nie zmusza nas, abyśmy się do Niego zbliżali, zatem pozostajemy w tej odległej części piekła, która zmniejsza nasze męki. (8)
- Każdy krok bliżej Boga przyniósłby mi większe cierpienia niż ty byś odczuwała chodząc tuż przy ogniu.
- Byłaś przestraszona kiedy pewnego razu powiedziałam Ci, gdy spacerowałyśmy, co ojciec powiedział mi na kilka dni przed moją Pierwszą Komunią św.
- „Troszcz się o to, maleńka Aniu, że dostajesz piękną sukienkę, reszta nie jest niczym innym jak tylko oszustwem.”
- Prawie się zawstydziłam z powodu twojego zaskoczenia. Teraz się z tego śmieję. Najlepszą częścią tego oszustwa było pozwolenie na przystępowanie do Komunii tylko dzieciom w wieku lat dwunastu. Do tego czasu już właściwie zdążyłam posiąść przyjemności tego świata i Religię umieściłam na końcu, za tym wszystkim, tak więc nigdy nie traktowałam Komunii poważnie.
- Nowy zwyczaj pozwalania dzieciom na przyjmowanie Komunii w wieku 7 lat rozwściecza nas. Staramy się znaleźć wszystkie możliwe sposoby uniknięcia tego, starając się przekonać ludzi, że aby udzielać dziecku Komunii powinno ono mieć zrozumienie. Jest konieczne, aby popełniły przedtem jakieś grzechy śmiertelne. „Biały” Bóg będzie mniej szkodliwy, niż kiedy jest przyjmowany z wiarą, nadzieją i miłością, owocami Chrztu * pluję na to wszystko * jeszcze tak żywe w sercu dziecka.
- Pamiętasz, że już miałam ten sam pogląd na ziemi?
- Wracając do mojego ojca. Jak Ci opowiadałam, on tak bardzo kłócił się z moją matką, że bardzo wstydziłam się tego. Ach! co to jest wstyd? Śmieszna rzecz! Dla nas wszystko to jest obojętne.
- Moi rodzice nigdy dłużej nie spali w tej samej sypialni. Ja spałam z matką, a mój ojciec w sypialni obok naszej, gdzie mógł wchodzić o dowolnej godzinie w nocy. Pił dużo i wydawał wszystkie nasze dochody. Moje siostry były służącymi i potrzebowały swoich pieniędzy, więc moja matka zaczęła pracować. W ostatnim roku jej gorzkiego życia ojciec bił ją wiele razy, ponieważ nie dawała mu pieniędzy. Dla mnie był zawsze bardzo dobry. Pewnego dnia, opowiadałam Ci to wszystko, a Ty byłaś zgorszona moim kaprysem – co Cię nie gorszyło we mnie? Pewnego dnia zwróciłam dwukrotnie nowe buty, ponieważ ich kształt nie był wystarczająco nowoczesny. (9)
- Tej nocy, w której apoplexia ugodziła śmiertelnie mojego ojca, wydarzyło się coś o czym nigdy Ci nie mówiłam, ponieważ obawiałam się nagany z twojej strony. Dziś powinnaś to wiedzieć. Jest to pamiętny fakt, ponieważ był to pierwszy raz kiedy moi okrutni kaci duchowi się ujawnili.
- Spałam w sypialni matki. Jej regularny oddech oznaczał głęboki sen.
- Nagle usłyszałam kogoś wypowiadającego moje imię. Głos całkowicie nieznany mruczał: „Co się stanie, jeśli twój ojciec umrze?”
- Nie kochałam już więcej mojego ojca od czasu kiedy zaczął znęcać się nad matką. W zasadzie, ja już nikogo nie kochałam: przyczepiałam się tylko do kogoś, kto był jeszcze dla mnie dobry. Miłość bez naturalnego celu istnieje tylko w duszach, które żyją w stanie łaski. A ja w nim nie byłam.
- Odpowiedziałam tak temu tajemniczemu pytającemu:
- „Na pewno nie umrze.”
- Po krótkiej przerwie, usłyszałam to samo dobrze zrozumiałe pytanie, nie martwiąc się, aby wiedzieć skąd ono pochodzi.
- „Bynajmniej! on nie umiera!” pomyślałam bezczelnie.
- Po raz trzeci zostałam zapytana: „Co się stanie, jeśli twój ojciec umrze?
- Nagle błysnęło w moim umyśle, jak mój ojciec często wracał do domu pijany, złorzecząc matce i jak zawstydzał nas wobec sąsiadów i przyjaciół!
- Wtedy krzyknęłam z zawziętością:
- „Tak, to jest to na co zasługuje! Mam nadzieję, że umiera!”
- Potem, wszystko ucichło.
- Następnego ranka, kiedy matka poszła pościelić łóżko ojca, zastała drzwi zamknięte. Około południa otwarto je siłą. Ojca znaleziono wpół ubranego na łóżku * martwego, bez życia. Prawdopodobnie szukając piwa na strychu przeziębił się. Chorował przez długi czas. (Czy Bóg uzależniłby swoją decyzje od woli dziecka, któremu ten człowiek okazywał dobroć, aby podarować mu więcej czasu i dać szansę nawrócenia?)
Marta K. i Ty nakłoniłyście mnie, abym wstąpiła do „Stowarzyszenia Młodych Kobiet”. Nigdy Ci nie mówiłam, że traktowałam instrukcje tych dwóch dyrektorek, Pań X., zupełnie rozrywkowo. Uważałam te zabawy za bardzo wesołe. Jak już wiesz, bardzo szybko zajęłam w nim ważną pozycję. To mi pochlebiało. Również wszystkie te wycieczki zadowalały mnie mimo, że czasami kończyły się pójściem do Spowiedzi i Komunii. Właściwie nie miałam nic do wyznania. Myśli i uczucia nie nachodziły mnie wtedy. Do rzeczy gorszych nie byłam jeszcze dojrzała. - Upomniałaś mnie pewnego dnia: „Ani, jeżeli nie będziesz się więcej modlić, to będziesz stracona”. Rzeczywiście modliłam się bardzo mało; było to zawsze przeciwko mojej woli.
- Miałaś niewątpliwie powód, aby to powiedzieć. Wszyscy ci, którzy płoną w piekle nie modlili się, albo nie modlili się wystarczająco. Modlitwa jest pierwszym krokiem w kierunku Boga. Zawsze jest decydująca. Przede wszystkim modlitwa do Tej, Która jest Matką Chrystusa, Której Imienia nie zezwala się nam wymawiać. Nabożeństwo do Niej odciąga niezliczone dusze od diabła; dusze, których grzechy nieomylnie wepchnęłyby ich w jego ręce.
- Z wściekłością piszę, będąc zmuszoną do tego: modlitwa jest najłatwiejszą rzeczą, którą można robić na ziemi. Prawdę mówiąc, jest to najłatwiejsza droga, jaką dał nam On do zbawienia.
- Tym, którzy modlą się stale, Bóg daje ciągle po trochu tak wiele światła i umocnienia, że nawet tonący grzesznik może być przez modlitwę ostatecznie wyciągnięty, nawet jeśli zanurzył się w błocie po szyję.
- W ostatnich latach mojego życia, zupełnie się nie modliłam; w ten sposób byłam pozbawiona łask, bez których nikt się nie może zbawić.
- Tutaj już nikt nie otrzymuje żadnej łaski. Nawet jeżeli byśmy ją otrzymali, odrzucilibyśmy ją z nienawiścią. Wszystkie wahania ziemskiego życia skończyły się i są poza nami.
W ziemskim życiu człowiek może przechodzić ze stanu grzechu do stanu łaski. Ze stanu łaski może popaść w stan grzechu. Często upadałam przez słabość; rzadko przez zamierzoną złość. Wraz ze śmiercią ta niestałość, „tak” lub „nie”, upadanie i powstawanie, kończy się. Wraz ze śmiercią każdy przechodzi w swój stan końcowy, stały i nieodwracalny. - Kiedy ktoś się starzeje jego skoki stają się coraz słabsze. To prawda, że aż do śmierci można nawrócić się do Boga lub odwrócić się od Niego. Jednak w chwili śmierci człowiek decyduje ostatnim poruszeniem swojej woli mechanicznie, w ten sam sposób w jaki był przyzwyczajony w swoim życiu.
- Dobre lub złe przyzwyczajenie staje się drugą naturą. Ono ciągnie go za sobą w ostatniej chwili. W ten sposób również ja byłam ciągnięta. Żyłam całe lata zdala od Boga. Konsekwentnie, podczas ostatniego wezwania ze strony łaski, podjęłam decyzję przeciw Bogu. Nie dlatego, że popełnienie tak wielu grzechów było dla mnie zgubne, ale dlatego, iż nie chciałam się już poprawić.
- Ponadto, irytowałaś mnie upominając, abym uczęszczała na kazania i czytała pobożne książki. Tłumaczyłam się zawsze brakiem czasu. Czy miałam zwiększyć jeszcze bardziej moją wewnętrzną niepewność robiąc takie rzeczy?
- Kiedy dotarłam do tego krytycznego punktu, krótko przed moim opuszczeniem „Stowarzyszenia Młodych Kobiet”, byłoby mi już bardzo trudno prowadzić inne życie. Stawiając czoła mojemu nawróceniu nie dostrzegałaś, że został wzniesiony ogromny mur. Wyobrażałaś sobie, że moje nawrócenie będzie takie łatwe, kiedy powiedziałaś do mnie: „Więc dobrze się wyspowiadaj, a wszystko będzie w porządku”.
- Podejrzewałam, że to co powiedziałaś było prawdą. Lecz świat, diabeł i ciało już mnie trzymały w swoich szponach.
- Nigdy nie wierzyłam w działalność szatana. Teraz przyznaję, że demon mocno wpływa na taką osobę, którą byłam wtedy. (10)
- Tylko wiele modlitw innych ludzi i moich własnych, wraz z umartwieniami i cierpieniami, odciągnęłoby mnie od diabła.
- I to mogłoby tylko być zrobione powoli. Niewiele jest osób opętanych cieleśnie; jednakże, jest wielu ludzi, którzy są opętani wewnętrznie. Demon nie może posiąść wolnej woli tych, którzy poddają się jego wpływowi. Jednak za karę za prawie całkowite odstępstwo jakiejś osoby od Boga, On zezwala, aby ta osoba była opanowana przez „Złego”.
- Ja również nienawidzę demona. Niemniej jednak, lubię go, ponieważ on i jego pomocnicy, te upadłe anioły, które upadły z nim na początku czasu, usiłują was zwieść. Istnieją tysiące demonów. Wędrują one po świecie, niezliczona ich liczba, jak roje much poza najmniejszym podejrzeniem ich obecności.
- My potępieńcy nie mamy pozwolenia, aby was kusić; to mogą tylko czynić upadłe duchy. (11)
- Nasze męki rzeczywiście zwiększają się za każdym razem, kiedy one przynoszą jakąś duszę do piekła. Lecz czym jest to wobec nienawiści! (12)
- Nawet jeżeli chodziłam krętymi drogami, Bóg podążał za mną. Przygotowywałam dostęp dla łaski poprzez naturalne prace dobroczynne, które dzięki skłonności mojej natury, nierzadko wykonywałam.
- Czasami, Bóg przyciągał mnie do kościoła. Tam odczuwałam pewną tęsknotę. Kiedy opiekowałam się moją chorą matką, pomimo pracy w biurze w ciągu dnia, co naprawdę było dla mnie poświęceniem, wtedy odczuwałam bardzo mocno to przyciąganie w kierunku Boga.
- Pewnego razu * było to w szpitalnej kaplicy, gdzie miałaś zwyczaj zabierać mnie podczas godzinnej przerwy w południe * byłam pod takim wrażeniem, że znalazłam się o krok od mojego nawrócenia. Płakałam.
- Wtedy jednak, przyjemności świata zatopiły łaskę jak powódź. Ciernie zadusiły pszenicę. Z wyjaśnieniem, że Religia to sentymentalizm, zgodnie z tym co zawsze mówiono w biurze, również wyrzuciłam tę łaskę, tak jak inne, pod stół.
- Pewnego dnia upomniałaś mnie, ponieważ zamiast uklęknąć w kościele pośpiesznie skinęłam głową. Uznałaś to za lenistwo i nigdy nie podejrzewałaś, że już wtedy nie wierzyłam w Obecność Chrystusa w tym Sakramencie. Teraz w To wierzę, jednak tylko naturalnie, tak jak ktoś wierzy w burzę, której oznaki i skutki może dostrzec.
- W tamtym przejściowym okresie znalazłam religię. Ta uogólniona opinia w biurze była dla mnie bardzo wygodna, ponieważ mówiła, że po śmierci dusza wraca na ziemię jako inna istota, a ta reinkarnacja nie ma końca.
- W ten sposób wyeliminowałam niepokojący problem tamtego świata, że nie był już dłużej kłopotliwą sprawą.
- Dlaczego nie przypomniałaś mi przypowieści o bogaczu, którego narrator, Chrystus, wysłał do piekła natychmiast po śmierci a innego, Łazarza do raju? Lecz co byś tym osiągnęła Nic więcej ponad to, co mogłaś zrobić swoimi świętoszkowatymi słowami.
- Krok po kroku, znalazłam boga, boga wystarczająco oddalonego ode mnie, że nie miałam żadnych zobowiązań wobec niego. Byłam odpowiednio przygotowana, aby zwrócić się wolą i bez zmiany wyznania, ku panteistycznemu bogu albo nawet zostać zadufaną w sobie deistką.
- Tamten „bóg” nie miał nieba, aby mnie nagrodzić, ani piekła, żeby mnie straszyć. Pozostawiłam go w spokoju. Oto na czym polegała moja cześć dla niego.
- Łatwo się wierzy w to, co się kocha. Z biegiem lat, w ten sposób przekonałam samą siebie do tej mojej religii. Żyłam z nią dobrze, nie będąc przez nią niepokojona.
- Jedyną rzeczą, która mogłaby złamać jej kark, był głęboki długotrwały ból. Lecz to cierpienie nie nadeszło. Czy rozumiesz, że „kogo Bóg kocha, tego karze”?
- Był piękny lipcowy dzień, kiedy „Stowarzyszenie Młodych Kobiet” zorganizowało wycieczkę do A. Rzeczywiście bardzo lubiłam wycieczki, ale nie te świętoszkowate kobiety, które również brały w nich udział. Inny obraz, odmienny od M.B. Łaskawej z A., od niedawna pojawił się na ołtarzu mojego serca. Elegancki Max N. z domu handlowego stał na nim. Krótko przedtem rozmawialiśmy przy kilku okazjach. Tym razem zaprosił mnie na wycieczkę w samą niedzielę. Ta, z którą miał zwyczaj chodzić była w szpitalu.
- Oczywiście, on zauważył, że miałam oczy utkwione w niego. Lecz wtedy jeszcze nie myślałam o wyjściu za niego za mąż. Był czarujący; jednak za bardzo lubił przebywać wśród wielu różnych młodych kobiet. Aż dotąd, zawsze chciałam mężczyzny, do którego mogłabym wyłącznie należeć, jako jedyna kobieta. Zachowywałam więc pewien dystans.
- (To prawda. Pomimo całej swojej religijnej obojętności, Ania miała w sobie coś szlachetnego. Zdumiewa mnie, że „uczciwe” osoby mogą również trafić do piekła, jeżeli są one w ten sposób nieuczciwe wobec Boga.)
W czasie wycieczki Max skierował całą swoją uprzejmość na mnie. Na pewno nie prowadziliśmy rozmowy w stylu tamtych „nawiedzonych”, jak czyniły to wszystkie z was. - Następnego dnia w biurze, zbeształaś mnie, że nie pojechałam z tobą do A. Wtedy opowiedziałam Ci o mojej swawolnej niedzieli.
- Twoje pierwsze pytanie brzmiało: „Czy poszłaś na Mszę?” Szalona! Jak mogłam uczestniczyć we Mszy, skoro postanowiliśmy rozstać się o szóstej? Czy nadal pamiętasz jak się rozgniewałam i odrzekłam: „Dobry Bóg nie jest tak małostkowy jak wasi księżulkowie?” Teraz jestem zobowiązana Ci wyznać, że pomimo Swojej Nieskończonej Dobroci, Bóg traktuje wszystko znacznie poważniej niż księża.
- Po tym pierwszym spacerze z Maxem przyszłam tylko jeszcze raz na wasze spotkanie. W uroczystościach Bożego Narodzenia pewne rzeczy mnie pociągały. Lecz wewnętrznie byłam już od was odseparowana.
- Kino, tańce i wycieczki następowały po sobie. Czasami Max i ja kłóciliśmy się, ale wiedziałam co robić, aby zawsze zostawał ze mną.
- Byłam w bardzo niezręcznej sytuacji, kiedy rywalka wyszła ze szpitala, była wściekła.
Jej gniew był na moją korzyść. Pozostawałam spokojna, co wywarło wielkie wrażenie na Maxie i w końcu zmusiło go do wybrania mnie.
- Wiedziałam jak ją oczernić i odstawić na boczny tor. Mówiłam spokojnie, zewnętrznie będąc obiektywna, ale wewnętrznie wyrzucałam jad. Takie uczucia i insynuacje prowadzą bardzo szybko do piekła. Są one diaboliczne, w prawdziwym znaczeniu tego słowa.
- Dlaczego Ci to mówię? Aby udowodnić, że byłam ostatecznie wolna od Boga.
- Aby odłączyć się od Boga nie było konieczne, żebyśmy Max i ja zaznajomili się „zbyt blisko”. Zrozumiałam, że straciłabym wiele w jego oczach, gdybym mu uległa przed czasem. Z tego powodu wycofałam się i odmówiłam.
- Naprawdę byłam gotowa zrobić cokolwiek, co uważałam za użyteczne. Zależało mi na tym, aby zdobyć Maxa. Z tego powodu naprawdę nic mnie nie powstrzymywało. Rozkochiwaliśmy się stopniowo, ponieważ oboje mieliśmy wspaniałe umiejętności, które mogliśmy wzajemnie doceniać. Ja byłam utalentowana i stałam się zdolną rozmówczynią. W ten sposób doszłam do punktu, gdzie trzymałam Maxa w swoich rękach, przekonana, że byłam jedyną, która go posiadała przynajmniej na kilka miesięcy przed ślubem.
- Oto na czym polegało moje odstępstwo od Boga, uczyniłam stworzenie moim bogiem. W pewnych rzeczach można łatwo zauważyć, jak pomiędzy osobami odmiennej płci miłość jest sprowadzana do materii. To staje się czarem osoby, jej żądłem i jej trucizną. „Uwielbienie” jakie miałam dla Maxa stało się dla mnie żywą religią.
- To było wtedy podczas przerwy obiadowej w biurze, kiedy tak obłudnie biegłam do kościoła, do księżulków, do odklepywania Różańca i innych bezużytecznych bzdur.
- Próbowałaś, mniej lub bardziej inteligentnie, umocnić to wszystko, zapewne nie podejrzewając, że dla mnie w ostatecznym rozrachunku był to sposób na uciszenie mojego sumienia, które sprzeciwiało się temu wszystkiemu za czym podążałam * nadal Go potrzebowałam * aby usprawiedliwić moje odstępstwo racjonalnie.
- W głębi duszy, byłam zbuntowana przeciw Bogu. Ty tego nie dostrzegałaś. Zawsze wierzyłaś, że byłam nadal Katoliczką. Ja również chciałam być za taką uważana i nawet udzielałam wsparcia finansowego naszemu kościołowi. Myślałam, że takie „zabezpieczenie” nie zaszkodziłoby.
- Pomimo twojej pewności, co do udzielanych odpowiedzi, zawsze myślałam sobie, że nie możesz mieć racji. Wobec naszej napiętej znajomości, ból naszego rozstania był niewielki, kiedy moje małżeństwo nas rozdzieliło.
- Przed ślubem, poszłam do Spowiedzi i przyjęłam Komunię jeszcze raz. Była to zwykła formalność. Mój mąż myślał w ten sam sposób. Zresztą, dlaczego nie miałam ich wypełnić? Dopełniliśmy ich tak jak innych formalności.
Wy to nazywacie „niegodnym”. Lecz po tej „niegodnej” Komunii, miałam większy spokój sumienia. To była ostania Komunia. - Nasze życie małżeńskie było w zasadzie harmonijne. Mieliśmy te same opinie na prawie wszystkie tematy. Również w tej: nie chcieliśmy mieć ciężaru posiadania dzieci. Wewnętrznie mój mąż pragnął mieć jedno, naturalnie nie więcej. Lecz w końcu, udało mi się ten pomysł odsunąć. Bardziej lubiłam stroje, ładne meble, babskie herbatki, jazdę samochodem i inne podobne rozrywki.
- To był rok ziemskich przyjemności pomiędzy ślubem, a moją nagłą śmiercią.
- Każdej niedzieli wybieraliśmy się na przejażdżkę samochodową lub odwiedzaliśmy krewnych mojego męża, wtedy wstydziłam się krewnych mojej matki. Lecz ci od mojego męża, pływali tak jak my na powierzchni egzystencji.
- Jednak wewnętrznie nigdy nie czuliśmy się szczęśliwi. Zawsze coś mnie w duszy gryzło. Chciałam, żeby ze śmiercią, która niewątpliwie miała nadejść za długi czas, wszystko się skończyło.
- Kiedy byłam małą dziewczynką, słyszałam raz na kazaniu, że Bóg wynagradza dobre czyny, które jakaś osoba dokonała. Jeżeli nie może ich nagrodzić w tamtym świecie, to nagradza je na ziemi.
- Niespodziewanie, otrzymałam spadek (od ciotki Lote). Mój mąż był zadowolony widząc jak jego płaca znacznie wzrosła. W ten sposób mogłam bardzo dobrze przyozdobić nasz nowy dom.
Moja religia była w ostatecznej agonii, jak oddalające się migotanie dnia w zapadającym zmierzchu. Bary i kawiarnie w mieście oraz restauracje, gdzie wstępowaliśmy podczas naszych podróży, nie zbliżały nas do Boga. - Wszyscy ci, którzy je odwiedzali żyli tak jak my wchodząc i wychodząc, wychodząc i wchodząc.
- Odwiedzając pewną słynną katedrę podczas wakacji, zachwycaliśmy się tylko artystycznymi walorami dzieł sztuki. Wiedziałam jak zneutralizować ten religijny powiew, który z niej emanował od czasów średniowiecza, poprzez ośmieszanie go przy każdej sposobności podczas wizyty. Tak więc, krytykowałam zakonnika, który nas oprowadzał za to, że był nieco brudny i głupi. Krytykowałam handel mnichów, którzy wytwarzali i sprzedawali likier oraz wieczne bicie dzwonów wzywające wszystkich do kościoła, gdzie tylko mówiło się o pieniądzach.
- W ten sposób, za każdym razem kiedy łaska pukała do moich drzwi ja ją odrzucałam.
- Szczególnie wylewałam swój zły humor na wszystko, co dotyczyło starych przedstawień piekła, jak było ono pokazane w książkach, na cmentarzach i innych miejscach, gdzie widać demony smażące dusze w piekle, w czerwonym i żółtym ogniu, i ich towarzyszy z długimi ogonami przynoszącymi im coraz więcej ofiar.
- Klaro, piekło może być przedstawiane źle, ale nigdy z przesadą.
Ponadto, zawsze się bałam ognia piekielnego. Czy pamiętasz, jak w rozmowie o tym podstawiałam Ci pod nos zapaloną zapałkę i powiedziałam do Ciebie: „Oto jak on cuchnie!” - Zdmuchnęłaś tę zapałkę bardzo szybko. Tutaj nikt nie może tego ognia zgasić. Powiem Tobie więcej; ogień, o którym mówi Biblia nie oznacza udręk sumienia. Ogień oznacza ogień. Musimy rozumieć dosłownie to, co Pan Jezus powiedział: „Idźcie precz ode mnie przeklęci w ogień wieczny przygotowany dla was”. Dosłownie!
- Ktoś zapyta: „Jak duch może doświadczać materialnego ognia?”
- A jak może cierpieć twoja dusza na ziemi, gdy twój palec jest trzymany w płomieniu?
- Twoja dusza również nie płonie, ale jaki ból musi znosić cały człowiek!
- Podobnie tutaj, jesteśmy przywiązani do ognia całym naszym jestestwem i naszymi zdolnościami. Nasze dusze zostały pozbawione swojej naturalnej lotności, nie możemy myśleć ani chcieć tego, czego chcemy. (13)
- Nie staraj się wyjaśniać tej tajemnicy sprzecznej z prawami materii; ogień piekielny płonie nie spalając.
Nasza największa męka polega na tym, że wiemy, iż nigdy nie zobaczymy Boga.
- Jak wielką jest dla nas torturą, że na ziemi byliśmy na to obojętni! Gdy nóż leży na stole, nie robi na nikim wrażenia. Możesz widzieć ostrze, ale go nie czujesz. Lecz nóż wchodzi w twoje ciało, a Ty krzyczysz z bólu.
- Teraz odczuwamy utratę Boga, zanim Go jeszcze zobaczyliśmy. (14)
- Dusze nie cierpią równo. Im bardziej były frywolne, złośliwe, zdecydowane w popełnianiu grzechów, tym bardziej boli ich utrata Boga i tym większą torturę odczuwają.
- Potępieni Katolicy cierpią bardziej niż przedstawiciele innych wyznań, ponieważ otrzymali oni zasadniczo więcej światła i więcej łask i ich nie wykorzystali.
- Ci, którzy wiedzieli więcej, cierpią więcej niż ci, którzy mieli mniej wiedzy.
- Ci, którzy grzeszyli ze złości, cierpią więcej od tych, co upadli przez słabość.
- Nikt nie cierpi bardziej niż na to zasługuje. Och! Jak bardzo bym chciała, żeby nie była to prawda, abym miała powód do nienawiści!
- Powiedziałaś do mnie pewnego dnia: „Nikt nie trafia do piekła nie wiedząc o tym, że tam idzie.” To było objawione pewnemu świętemu. Śmiałam się z tego. Niemniej jednak, ukrywałam za tym myśl: „W takim przypadku nadejdzie odpowiedni czas na moje nawrócenie”. Oto w jaki sposób myślałam w skrytości.
- To co powiedziałaś zdarza się naprawdę. Przed moim nagłym końcem, nie wiedziałam jakie jest piekło. Żadna istota ludzka nie wie. Lecz dokładnie wiedziałam to: Jeżeli umrę, pójdę do wieczności jak ktoś, kto zbuntował się przeciw Bogu. Będę musiała ponieść konsekwencje.
- Jak już oświadczyłam, nie zawróciłam, lecz podążałam nadal w tym samym kierunku, ciągnięta przez przyzwyczajenie, jak ci ludzie, którzy działają tym bardziej regularnie i w łatwiejszy do przewidzenia sposób im bardziej się starzeją.
Moja śmierć wydarzyła się w następujący sposób:
- Około tydzień temu * mówię według waszego sposobu liczenia, ponieważ licząc według bólu, mogłabym już płonąć w piekle od dziesięciu lat * w niedzielę mój mąż i ja pojechaliśmy na wycieczkę, która była dla mnie ostatnią.
- Dzień wstał promiennie. Czułam się świetnie, jak rzadko kiedy. Jednak przebiegło mnie złowieszcze przeczucie.
- Nieoczekiwanie podczas powrotu, mój mąż prowadzący samochód i ja zostaliśmy oślepieni światłem pojazdu, który jechał w przeciwnym kierunku z dużą prędkością. Mąż stracił panowanie nad samochodem.
- „Jezu!” krzyknęłam. Nie jako modlitwę, ale jako okrzyk. Poczułam zabijający ból spowodowany ściskaniem * była to drobnostka w porównaniu z obecnymi mękami. Potem straciłam przytomność.
- Dziwne! Tego samego ranka, zrodził się we mnie, w niewyjaśniony sposób, pomysł, że mogłabym pójść na Mszę raz jeszcze. Brzmiało to dla mnie jak błaganie skierowane do mnie. Jasno i zdecydowanie moje „Nie” ucięło tę myśl. Musiałam definitywnie skończyć z tym pomysłem chodzenia na Mszę. Biorę na siebie wszystkie konsekwencje tego. I teraz to podtrzymuję.
Co stało się po mojej śmierci, już wiesz. Los mojego męża, mojej matki, mojego ciała i pogrzebu, wszystko jest Ci znane, nawet w drobnych szczegółach, które ja znam dzięki naturalnej intuicji, jaką wszyscy tu mamy. - O wszystkim, co się dzieje na świecie mamy jedynie mętną wiedzę. Lecz znamy dobrze to, co nas bezpośrednio dotyczy. W ten sposób, znam również twoje ostateczne przeznaczenie. (15)
* * *
Zbudziłam się z tej ciemności w momencie mojej śmierci. Widziałam siebie otoczoną nagle przez oślepiające światło. Było to w tym samym miejscu, gdzie leżało moje ciało. Działo się to podobnie jak na scenie w teatrze, gdy nagle gaśnie światło; kurtyna jest głośno rozsuwana i ukazuje się oświetlona scena: scena mojego życia.
- Tak jak w lustrze widziałam moją duszę. Widziałam łaski, które podeptałam od czasu dzieciństwa, aż do mojego ostatniego „Nie” powiedzianego Bogu.
- Miałam wrażenie, że jestem zabójcą postawionym przed trybunałem naprzeciw swoich martwych ofiar. Czy chciałam żałować? Nigdy! Czy się wstydziłam? Nigdy! (16)
- Jednak, nie było możliwe nawet, abym pozostała w obecności Boga, którego się wyparłam i odrzuciłam. Tylko jedna rzecz pozostała dla mnie: ogień.
- Podobnie jak Kain uciekł od ciała Abla, tak moja dusza rzuciła się daleko od tego straszliwego widoku.
- Był to sąd szczegółowy.
- Niewidzialny Sędzia powiedział: „Precz ode Mnie!” Wtedy moja dusza została strącona, jak siarkowy cień, w miejsce wiecznych mąk! (17)
- Ostatnia informacja od Klary Tak się kończy list o piekle od Ani. Ostatnie słowa były prawie nie do odczytania, tak miały powykrzywiane litery. Kiedy skończyłam czytać ostatnie słowo, cały list zamienił się w popiół.
- Co to jest, co tam słyszę? Pomiędzy twardym akcentem linijek, które przeczytałam wyobraźnią, brzmiały słodkie dźwięki dzwonu. Obudziłam się nagle. Stwierdziłam, że nadal leżałam w sypialni wypełnionej światłem wstającego poranka. Z kościoła parafialnego dotarło bicie dzwonów na modlitwę.
- Czy to wszystko było snem?
- Nigdy nie odczuwałam w Pozdrowieniu Anielskim tak wiele pociechy, jak po tym śnie. Przerywając, odmówiłam trzy Zdrowaś Mario. Potem, stało się dla mnie jasne: musisz uciekać się Matki Najświętszej Naszego Pana, czcić ją z miłością, jeżeli nie chcesz, aby Cię spotkał ten sam los, o jakim mi powiedziała * nawet jeżeli to było we śnie * dusza, która nigdy nie zobaczy Boga.
Nadal przestraszona i drżąca przez tę nocną wizję, wstałam, ubrałam się szybko i pospiesznie zbiegłam do domowej kaplicy. - Moje serce biło mocno i niespokojnie. Lokatorzy, którzy klęczeli blisko mnie spoglądali na mnie podejrzliwie. Chyba myśleli, że jestem tak podekscytowana i zarumieniona, ponieważ biegłam po schodach.
- Uprzejma pani z Budapesztu, bardzo cierpiąca, chuda jak dziecko, ledwie widoczna, ale jednak gorliwa w służbie Bogu i bardzo uduchowiona, powiedziała do mnie później w ogrodzie: „Panienko, Nasz Pan nie chce, aby Mu służono tak szybko.”
- Jednak, zauważyła wtedy, że coś mnie zdenerwowało i martwiło. I powiedziała uprzejmie: „Niech nic nie wywołuje twojej obawy; znasz radę św. Teresy * niech nic cię nie niepokoi. Wszystko przemija. Temu kto posiada Boga, nic nie brakuje. Bóg sam wystarczy.”
- Gdy wyszeptała te słowa, bez cienia tonu kaznodziei, wydawało mi się, że czyta w mojej duszy.
- „Bóg sam wystarczy”. Tak, On wystarczy dla mnie na tym i na tamtym świecie. Chcę więc Go posiadać codziennie, pomimo wszystkich poświęceń, które muszę nadal czynić na tu ziemi, aby zwyciężyć. Nie chcę trafić do piekła.DODATEK
WYJAŚNIENIA UZUPEŁNIAJĄCE
1. Potwierdzenie straszliwego dogmatu o piekle.
a). „Czy piekło istnieje? – Dowody wymagane przez zdrowy rozsądek” – O. Lacroix Wydawnictwo S.C.J., Tabaute. Jest to pierwsza oryginalna praca, która ukazała się u nas o przyspieszającym bicie serca problemie piekła (pierwsze wydanie w 1929 r., drugie w 1937), zawierająca 231 stron, średniego formatu. Omawia tę problematykę dogłębnie i całościowo w 12 rozdziałach, podając jako potwierdzenie dogmatu o piekle 4 zdroworozsądkowe dowody filozoficzne i odpowiadając zadowalająco na 12 pytań lub zarzutów.
- Jak każdy dogmat Kościoła ma swoje filozoficzne przesłanki wynikające z powszechnego ludzkiego zdrowego rozsądku, tak ciągle te same sofizmaty przeciw istnieniu piekła są przekazywane na świecie z ust do ust. Autor zadbał przede wszystkim o wskazanie przesłanek przeciwnych powszechnemu zdrowemu rozsądkowi, a następnie bada wartość przytaczanych dowodów. W końcu wykazuje, w rozdziale 9, powszechność wiary w piekło oraz w rozdziale 10, ukazuje właściwą naukę chrześcijańską na ten temat.
Jako dowód powszechnej wiary w piekło wśród Żydów, autor przytacza następujące fragmenty z Biblii: Mojżesz (Wyj. 32,22), Job (c.10) , Judyta (16,21), Izajasz (33,14 i 34,24) Jeremiasz (23,40), Daniel (12,2) i św. Jan Chrzciciel (Mat.3,12) oraz konkluduje: „są to świadectwa wielkiej wartości, a niektóre z nich pochodzą z głębokiej starożytności. Przez wiele wieków poprzedzających historię grecką i łacińską, już istniała wiara w piekło takie, jak mówiło o nim Pismo św. wiele razy, jako o prawdzie uznawanej przez wszystkich, a co najmniej przez wierzących.” - Wiara w piekło (Tartar) i czyściec była rozpowszechniona wśród wszystkich ludów pogańskich starożytnego świata. Im bardziej rozwinęli swoją kulturę, tym więcej dokumentów o tej wierze pozostawili nam, Asyryjczycy, Chaldejczycy, Egipcjanie, a nawet Grecy i Rzymianie. Wielu poetów i pisarzy mówi o powszechnej wierze w piekło wśród tych ludów, co świadczy o uniwersalności tej wiary u wszystkich ludów świata. Wspomniani autorzy to: Homer, Orfeusz, Hezjod, Linus, Horacy, Owidiusz, Wergiliusz, Seneka, etc.; Sokrates, Platon, Arystoteles, Cycero, Lukrecjusz, Celsus. Oto przykład, robiący wrażenie fragment z Lukrecjusza, (Da natura rerum, lib. I.III): „Nikt nie jest już dłużej spokojny, niemożliwe jest, aby spać spokojnie: Dlaczego? Ponieważ musi się bać wiecznych mąk po tym życiu, strach z powodu, którego nikt śmiertelny nie może być szczęśliwy…” Bezbożny Voltaire wyznaje (Addit. a l’Hist. Gener.): „Opinia o istnieniu czyśćca, jak również piekła pochodzi z najbardziej zamierzchłej starożytności”. Pojawiające się wykręty zaprzeczające istnieniu piekła, nie pozwalają zapomnieć słów Jouberta (Pensees et Essais et Maximes, t.19, s.318): „Ponieważ rozumowanie atakuje instynkt i powszechną praktykę, będzie trudno ją (wiarę w piekło) odrzucić, ale z pewnością jest ona oszukańcza i fałszywa”. (s.194)
- W Nowym Testamencie, wymienia się wiarę w istnienie piekła jako jedną z fundamentalnych prawd Religii Chrystusowej. Pan Jezus nie wskazywał tej prawdy tylko dwa albo trzy razy jakby mimochodem, lecz piętnaście razy w najbardziej wyrazisty i dobitny sposób, jak u Marka (9,42), Łukasza (16,19) i Mateusza (25,41). Również sami Apostołowie często odwołują się do kary wiecznego ognia, jak św. Juda (7), św. Paweł (2 Tes. 1,9) i św. Jan (Ap. 14,11; 20,10). W oczywisty sposób teksty te wskazują bez ogródek, że piekło istnieje.b). „Chrystus i demony” – Dr Armando Polz (171 s.); Wydawnictwo S.C.J., Tabaute. – temat demonów jest powiązany z tematem piekła. Jeżeli duchy potępione przez Boga istnieją i jeżeli dążą, aby zabrać jak największą liczbę ludzi ze sobą na wieczne zatracenie, to jest jasne, że dla tych wszystkich potępieńców musi istnieć niezmierzone piekielne więzienie, tak jak Wiara Chrześcijańska ukazuje, wraz z ogniem straszliwych mąk.
- We wprowadzeniu autor przedstawia ogólny zarys tematu, objaśniając pogańskie, żydowskie i Chrześcijańskie wierzenia dotyczące demonów.
- Tym kto musi znać doskonale demony nie jest nikt inny jak sam Bóg, Pan Nasz Jezus Chrystus. Z niezliczonych tekstów Pisma św. autor wybiera i przytacza słowa Chrystusa o realności demonów. W pierwszej części wskazuje 9 cech charakterystycznych demonów; w części drugiej dowodzi zwycięstwa Chrystusa nad nimi wszystkimi. Swój końcowy wniosek o niezaprzeczalnej Boskości Chrystusa, autor wyprowadza z Jego absolutnego zwierzchnictwa nad demonami.
- Jeśli zatem demony istnieją tak, jak je Chrystus opisał jako wrogów Boga i człowieka, to musi istnieć piekło, gdzie wszystkie z nich są potępione na zawsze razem z ludźmi przez nich zwiedzionymi i tymi, którzy zbuntowali się przeciw Bogu.
2. Na drodze do piekła znajdują się wszyscy bezbożnicy i nie pokutujący grzesznicy
Bezbożnicy są to ludzie, jak sama nazwa wskazuje, bez Boga. Nie chcą oni nic wiedzieć o Bogu, ani o Chrystusie i Jego Religii. Zmierzają do punktu, w którym będą siebie nienawidzić i prześladować. Tworzą ogromną armię szatana na tym świecie. Masoneria i analogiczne stowarzyszenia jako niewidzialni przywódcy należą do diabła. Wszyscy nihiliści, anarchiści, bolszewicy i komunistyczni bojownicy na całym świecie należą do niego. Ci wszyscy „bez Boga”, którzy wypierają się Boga w teorii i praktyce oraz ci, którzy żyją bez Niego, należą do diabła. Istnieje niezliczona ilość ludzi znajdujących się w takiej sytuacji. Konsekwencje tego są zgubne: ponieważ nie chcą oni poznać przez całe życie Boga i prześladują Religię jak tylko mogą, ich wieczny los nie może być inny jak „bez Boga”, będą strąceni do piekła i dręczeni przez demony przez całą wieczność. - Tak samo, na drodze do piekła znajdują się wszyscy nie pokutujący grzesznicy. Święty Paweł ostrzegał (1 Kor. 6): „Nie dajcie się zwieść: ani bezbożnicy, ani bałwochwalcy, ani złodzieje, ani skąpcy, ani pijacy nie posiądą Królestwa Niebieskiego.” Oprócz tych grzechów uczynkowych, są też grzechy zaniedbania, czyli uchybienia w wypełnianiu ważnych obowiązków stanu lub zawodowych, stanu małżeńskiego, kapłańskiego lub religijnego, wykonywanego zawodu lub zajmowanego stanowiska. Nikt nie może zwolnić siebie z wykonywania tych obowiązków. Z tego zaniedbania wynika, w życiu każdego, możliwość popełniania wielu grzechów śmiertelnych, myślą, mową, uczynkami, grzechów pychy, niesprawiedliwości i przepychu.
Jeżeli grzech ciężki zasługuje na karę piekła, to będą strąceni do piekła ci, którzy nie wyrzekli się grzechu, nie żałowali za niego i nie naprawili go, jak dzieje się w przypadku ostatecznego braku skruchy u człowieka, który umiera w grzechu lub bez żalu. Błądzić i grzeszyć jest rzeczą ludzką, ale upierać się przy błędzie i trwać w grzechu jest rzeczą diabelską. Jeżeli w chwili grzechu człowiek pozwala sobie na fascynację grzeszną rozkoszą, to wkrótce po jego popełnieniu otwierają się mu oczy i wraca rozsądek; naturalnie będzie on zawstydzony i zacznie żałować. Jeżeli przeciwnie, upiera się przy swoim grzechu, to tym bardziej jest winny. Uparte trwanie w grzechu jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu. Odwlekanie nawrócenia prowadzi bardzo często do najwyższej kary za brak ostatecznej skruchy i w konsekwencji do piekła. - ZAUWAŻ: Jako logiczny wniosek z tego, co było powiedziane, trzeba również zauważyć, że oprócz zdeklarowanych wrogów Boga, wszyscy ci, którzy nie chcą o Nim słyszeć, czytać i wiedzieć oraz ci, którym nie zależy, aby Go znaleźć, a także ci, którzy żyją tak jakby On nie istniał, nieuchronnie trafią do piekła.
- Każdego dnia swojego życia człowiek staje po raz kolejny wobec tej przerażającej alternatywy, dotyczącej jego ostatecznego wiecznego losu. Od tej alternatywy nikt nie może uciec. Jest to ostateczna nieuchronność czekająca wszystkich. Wraz ze śmiercią, każdy otrzyma nagrodę za to, co wolał w swoim ziemskim życiu, z każdym dniem coraz pewniej: będzie z Bogiem wiecznie w niebie, albo będzie strącony do piekła, miejsca wiecznego potępienia i mąk bez końca. Nikt nie może uniknąć tego dylematu, tej nieuchronnej alternatywy. Nikt nie może uciec z rąk Boga. Przed Bogiem nie ma ucieczki, ale tylko do Niego.4. Bojaźń i miłość Boga
Pan Jezus wśród swoich słuchaczy przede wszystkim kładł nacisk na konieczność świętej bojaźni Bożej. Wystarczy przypomnieć tekst św. Mateusza (10,28): „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a duszy zabić nie mogą, ale raczej bójcie się Tego, który i duszę i ciało może zatracić w piekle.” Reguła, w której duchowość wyraża bojaźń Bożą jest zasadnicza: „Bojaźń Boga jest ostatnią barierą, którą napotyka gwałtowność pokusy. Jeżeli człowiek pozostanie stanowczy, to ocali siebie od pogrążenia się w grzechu. Jeżeli nie będzie się opierał, stanie się ofiarą własnej przewrotności.” (s.62 cytowanej pracy). W rzeczywistości, „Bojaźń Boga jest początkiem mądrości.” (Mdr. 1,7). - Bojaźń i miłość Boga nie wykluczają się, ale wzajemnie się wspierają i uzupełniają. Pomiędzy nimi dwiema, jest jeszcze jeden motyw korzyści. Bojaźń, korzyść i miłość, prawowite lub nieprawowite, są trzema głównymi motywami, które wprawiają w ruch cały świat. Jeżeli miłość Boga nie jest wystarczająca dla człowieka, aby wypełniał Prawo Boże, to opiera się ona na pozostałych dwóch motywach, korzyści i bojaźni Bożej. Jest to ostatni środek jaki Bóg stosuje, aby zobowiązać człowieka do kroczenia właściwą drogą i wypełniania swoich obowiązków. Bóg akceptuje służbę i ludzką skruchę zarówno wypływającą z pełnej szacunku synowskiej bojaźni, poprzez którą grzesznik rzeczywiście ucieka od grzechu, ponieważ on obraża Boga i wywołuje Jego gniew, jak i wynikającą ze strachu przed karą. Poza spowiedzią, tylko doskonały żal z miłości do Boga jest ważny, aby uzyskać odpuszczenie grzechów. Z tej perspektywy można zobaczyć ogromne dobrodziejstwa i niezmierne korzyści, jakie daje Katolikom spowiedź.
Z miłości do człowieka Bóg stworzył świat z całym jego pięknem. Z miłości, którą Bóg przeznaczył człowiekowi, aby pewnego dnia żył z Nim razem w niebie, w towarzystwie wszystkich Aniołów i Świętych. Jednak człowiek musi chcieć tej szczęśliwości, zasługiwać na nią i być wartym Boskiego towarzystwa, poprzez właściwe życie i wierność Bogu. Oto powód tego przejściowego stanu człowieka i próby, której został on poddany na tym świecie aż do swojej śmierci. Samo piekło zostało stworzone przez Boga z miłości do człowieka, aby sprawiedliwie zobowiązać nas i prawie nas zmusić, żebyśmy Go kochali. Lecz ten, kto odmawia odpłacać Bogu miłością i upiera się przez swoją złośliwą przewrotność, służąc bożkom tego świata, nieuchronnie utraci niebo z jego wieczną szczęśliwością i trafi do piekła wiecznych mąk. Jednakże, dopóki człowiek żyje na tym świecie, Bóg nieustannie podąża za nim, aby go do Siebie przyciągnąć i nawrócić, oferując mu łaskę i przebaczenie. W każdej chwili przyjmie On w otwarte ramiona skruszonego syna marnotrawnego z dobrocią i miłosierdziem.
Jeżeli ty jesteś przepaścią nędzy, to Ja jestem Przepaścią Dobroci i Miłosierdzia. Moje Serce jest twoją ucieczką. Przyjdź i znajdź w Nim wszystko co potrzebujesz, nawet jeśli dotyczy to rzeczy, o które ciebie proszę. - Nie sądź, że przestanę cię kochać z powodu twojej nędzy, nie: Moje Serce kocha cię i nigdy cię nie opuści. Dobrze wiesz, że właściwością ognia jest palić i niszczyć: w taki sposób jest to właściwość Mojego Serca, aby przebaczać, oczyszczać i kochać.
- Czy nie mówiłem ci wiele razy, że Moim jedynym pragnieniem jest, aby dusze dały Mi swoją nędzę? Jeżeli nie odważysz się przyjść blisko Mnie, to Ja przyjdę blisko ciebie.
- Im więcej słabości znajduję w tobie, tym więcej miłości znajdziesz we Mnie. Mało ważna jest dla mnie twoja nędza, jedyne co chcę, to być właścicielem twojej nędzy.
- Twoja małość robi miejsce dla Mojej wielkości… Twoja nędza i nawet twoje grzechy robią miejsce dla Mojego Miłosierdzia… Twoja wiara przyciąga Moją Miłość i Moją Dobroć.
- Lecz proszę cię o to, co masz. Daj mi twoje puste serce, a Ja je wypełnię; daj Mi je obnażone, a Ja je okryję; daj swoją nędzę, a Ja ją przyjmę. To czego nie widzisz, pokażę tobie!… To czego nie masz, wezmę za to odpowiedzialność.
- Jest wiele dusz, które wierzą we Mnie, ale jest niewiele wierzących w Moją Miłość; a wśród tych, które wierzą w Moją Miłość, jest bardzo niewiele liczących na Moje Miłosierdzie…
- Jeżeli proszę o miłość zgodnie z tym, co Mnie spala, to nie jest to jedyna odpowiedź, której pragnę od dusz: pragnę, żeby one wierzyły w Moje Miłosierdzie oraz oczekiwały wszystkiego od Mojej Dobroci i nigdy nie wątpiły w Moje przebaczenie.
- Jestem Bogiem, ale Bogiem Miłości! Jestem Ojcem, ale Ojcem, który kocha z czułością, a nie z surowością. Moje Serce jest Nieskończenie Święte, ale również Nieskończenie Mądre, i ponieważ zna Ono nędzę i ludzką kruchość, pochyla się Ono nad biednymi grzesznikami z Nieskończonym Miłosierdziem.
- Kocham te dusze kiedy popełniają swój pierwszy grzech, jeżeli pokornie proszą o Moje przebaczenie… Kocham je nadal, kiedy płaczą nad swoim drugim grzechem i jeśli za niego żałują, nie powiem miliard razy, ale milion miliardów razy, kocham je i przebaczam im zawsze oraz obmywam ich ostatni grzech w Mojej Krwi tak, jak obmyłem ich pierwszy!
Nie jestem zmęczony duszami, a Moje Serce zawsze czeka na nie, aby przyszły i znalazły w Nim azyl, bez względu na to jak byłyby nędzne! Czy ojciec nie dba bardziej o syna, który jest chory, niż o tego, który ma się dobrze? Czy jego uwaga i troska nie są większe wobec tego syna? W ten sposób również Moje Serce kieruje współczucie i czułość na grzeszników, z większą wielkodusznością niż na sprawiedliwych. - Jak wiele dusz znajdzie życie w Moich słowach! Jak wiele będzie obfitować w odwagę, widząc owoc swoich wysiłków: jakiś mały akt hojności, cierpliwości, ubóstwa, może stać się skarbem i zdobyć wiele dusz dla Mnie… Nie biorę pod uwagę działania, patrzę na intencję. Najmniejszy akt uczyniony z miłości może zdobyć wiele zasług i dać Mi wiele pociechy! Moje Serce nadaje Boską wartość nawet najmniejszym działaniom. To co chcę, to jest miłość. Nie szukam niczego oprócz miłości… nie proszę o nic oprócz miłości.
- Wieczny ogień piekielny będzie zasłużoną zapłatą za wzgardzoną i podeptaną miłość Boga.
(1) św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologica (S. Th.) Supplementum (Suppl.) q.98, a.4: „Potępieńcy chcą, aby wszyscy dobrzy byli potępieni”.
(2) S.Th. Suppl. q.98, a.1.: „W nich samozdeterminowane chcenie jest zawsze całkowicie przewrotne”.
(3) S. Th. Suppl. q.98, a.3, r. ib. ad 3: „Ponieważ nieistnienie uwalnia ich od życia w straszliwej karze, byłoby to większym dobrem dla potępionych niż ich nędzne istnienie… z tego powodu, pragną oni nie istnieć”.
(4) S.Th. Suppl. q.98, a.7, r.: „Nie ma niczego w potępieńcach, co nie jest przedmiotem i przyczyną smutku… W ten sposób kierują swoją uwagę na znane im rzeczy”.
(5) S. Th. Suppl. q.98, a.4, r.: „W potępieńcach panuje całkowita nienawiść”.
(6) S. Th. Suppl. q.98, a.9, r.: „Przed dniem Sądu Ostatecznego potępieńcy wiedzą, że Błogosławiony spotka się z nimi w niewysłowionej chwale”.
(7) S. Th. Suppl. q. 98, a.8, ad 1, ib ad 5, r.: „Potępieńcy rozpoznają w Bogu tylko Kogoś, kto Karze i Zagraża złu, które chcieliby popełniać. Ale ponieważ oni rozpoznają karę jako efekt Jego sprawiedliwości, nienawidzą Go.”
(8) S. Th. I, q.21, a.,ad 1.: „W potępieniu potępieńców ujawnia się miłosierdzie Boga… ponieważ karze ich mniej niż na to zasługują”. * W innym miejscu święty Doktor Kościoła zauważa, że ta sprawa dotyczy przede wszystkim tych, którzy byli w tym życiu miłosierni dla innych. (S. Th. Suppl. q.99, a.5, ad.1.)
(9) Opisane szczegóły z życia ojca Ani i następne wydarzenia są autentycznymi faktami.
(10) Wpływ złych duchów jest zawarty w treści samych nazw „demon” lub „diabeł”. Jako potwierdzenie jego istnienia wystarczą dwa fragmenty z Pisma św.: „Trzeźwi bądźcie i czuwajcie, bo przeciwnik wasz diabeł jak lew ryczący krąży szukając kogo by pożreć”.(1 P. 5,8) Ten ryk nie dotyczy szatana podnoszącego alarm swoimi pokusami, ale żądzy, z jaką stara się nas zepsuć. Św. Paweł pisze do Efezjan (6,11n): „Obleczcie się w zbroję bożą, abyście mogli się ostać wobec zasadzek diabelskich. Albowiem toczymy bój nie przeciw ciału i krwi; ale przeciwko książętom i władzom, przeciwko rządcom świata tych ciemności, przeciwko duchom nikczemnym na niebie”.
(11) S.Th. Suppl. q.98, a.6, ad 2: „Nie jest zadaniem człowieka potępionego psuć i kusić innych, ale to należy do demonów”
(12) S.Th. Suppl. q.98, a.4, ad 3: „Wzrastająca liczba potępieńców, zwiększa jeszcze bardziej cierpienia wszystkich. Lecz w pewien sposób są oni tak pełni nienawiści i zazdrości, że wolą cierpieć bardziej z wieloma niż mniej samotnie”.
(13) S.Th. Suppl. q.70, a.3, r.: „Ogień piekielny dręczy ducha poprzez powstrzymywanie go od czynienia tego, co chce; nie może on działać gdzie chce, bądź tyle ile chce”.
(14) „Oddzielenie od Boga jest męką tak wielką jak Bóg” (wypowiedź przypisywana św. Augustynowi. Cf. Houndry Bibliotheca Concionatorum, Wenecja 1786, vol.2, ad Infernus, par.4, s.427)
(15) S.Th. Suppl. q.98, a.3: „Dusze potępionych nie mają pewnego poznania szczegółów, ale mają tylko mgliste poznanie ogólne materialnej natury.” S.Th. Suppl. q.98, a.4: „Poprzez te (wzbudzane) myśli, dusze te mogą tylko poznać szczegóły, które są zdolne poznać, bądź przez ich charakter, bądź wcześniejszą naukę lub na rozkaz Boży.”
(16) S.Th. Suppl. q.98, a.2, r.: „Źli nie żałują za grzechy, dla nich byłby to złośliwy uczynek. Oni żałują tylko wtedy, gdy są karani bólem za swoje grzechy.”
(17) „Jest pewne, że piekło jest jakimś określonym miejscem. Lecz gdzie się to miejsce znajduje, nikt nie wie.” Wieczność mąk piekielnych jest dogmatem: zapewne najstraszniejszym ze wszystkich. Ma swoje źródła w Piśmie św. Cf. Mt. 25,41 i 46; 2 Tes. 1,9; Jud. 13; Ap. 14,11 i 20,10; wszystkie z nich są niepodważalnymi tekstami, w których określenie „wieczny” nie może być zastąpione lub interpretowane przez „długotrwały”. Jeżeli nie byłoby właściwe, aby zilustrować ten dogmat w konkretnym przypadku, Pan Jezus nie musiałby korzystać w tym celu z przypowieści o bogaczu i biednym Łazarzu. To samo uczynił tam jak i tutaj: opisał piekło i jak można do niego trafić. Nie robił tego dla sensacji, ale z tego samego powodu, dla którego ukazała się ta publikacja. Cel tej broszury można wyrazić w następującej radzie: „Pozwól nam zejść do piekła, gdy jeszcze jesteśmy żywi, abyśmy do niego nie trafili kiedy umrzemy.” Ta rada skierowana do każdej osoby jest parafrazą Psalmu 54: „Descendant in infernum viventes, videlicet, ne descendant morientes”, którą znajdujemy w pracy (błędnie) przypisywanej św. Bernardowi (Patr.Lat. Migne vol.184, Col. 314, b).Niniejsza praca jest tłumaczeniem broszury zatytułowanej „List zza grobu” wydanej poprzednio przez Graficas Armando Basilio (rua Julia Lopes, 16 – Rio de Janeiro), która posiada na pierwszej okładce następujące adnotacje: Imprimatur dla oryginału w języku niemieckim: Brief aus dem Jenseits:Treves, 9.11.1953. N.4/54. Kościelna aprobata, dla tej broszury: Taubate- Est. de Sao Paulo- 2.11.1955 - Z uwagami O. Bernhardina Krempel CP,
Doktora TeologiiTłumaczenie na język polski
Sławomir Olejniczak
juz sie kiedys z czyms taki zetknelam – ladna propaganda kosciola katolickiego, rece opadaja. dobra pamiec miala ta siostra skoro zapamietala ten elaborat 'slowo w slowo'. ktos sie dobrze napracowal zeby tekst do Biblii dopasowac. zapomnial tylko ze w Biblii stoi, ze jak ktos umiera to koniec, zyjacy nie maja z delikwentem kontaktu. jest to wiec wbrew nauczaniom Biblii. idz precz Manipulatorze. slabe.
bardzo konkretny komentarz…
Wiadomo, ze tego typu teksty tworza fanatycy z problemami lub desperaci (choc to prawie to samo), nie rozumiem tylko czemu ma sluzyc umieszczanie tego na blogu ksiedza??? Chyba nie pojmuje, doprawdy…
Przepraszam, ale sformułowanie „idź precz manipulatorze”, to nie komentarz merytoryczny tylko zwykłe chamstwo. Można się nie zgadzać z zamieszczonymi tu tekstami, ale merytorycznie i konkretnie. W przypadku elementarnego braku kultury nie wchodzę w polemikę. Na tym skończyłem ów wątek.
Porownujac, tak samo 'idz precz Szatanie' jest chamstwem, czyli Jezus zachowal sie chamsko, bo nazywal rzeczy po imieniu. tak samo musial byc strasznym, zle wychowanym chamem gdy porozwalal stragany w swiatyni. a ja sadze ze chamstwo to uwazanie sie za nie wiadomo co i manipulowanie ludzmi takimi tekstami. to ma byc kultura? zimne wykorzystywanie ludzkiej latwowiernosci, ufnosci, niewiedzy? mnostwo ludzi w to wierzy i Boga poza tym nie widzi (bo przeciez taki 'list' jest lepszym dowodem niz sama Biblia i Bog). dla mnie to sie nazywa swiadome okrucienstwo, czym jest odciaganie ludzi od Boga (wmawianie ze kontakty ze zmarlymi sa jak najbardziej mozliwe i ok), i pragnienie wladzy. takze jak najbardziej, prosze sobie nie zawracac glowy polemika, bo faktycznie moj 'elementarny brak kultury' jest strasznym wykroczeniem w porownaniu ze szkodliwoscia tego tekstu i jego zamieszczaniem do publicznego wgladu przez ksiedza (?). wyglada na to, ze prawda w oczy kole i z braku argumentow postanowil sie ksiadz wielce oburzyc. Manipulatorem nazywam osobe ktora to napisala, a ksiadz bierze sobie to bardzo do siebie. moze to wlasnie tekst ksiedza lub kogos kogo ksiadz broni? czy to jakas sekta? jestem pewna, ze tekst pochodzi z sekty, tak czy siak. prosze bardzo, moze sie ksiadz oburzac i zapowietrzac do konca zycia i konczyc watek, widac ego ksiedza jest znacznie wieksze niz chec glosznia Prawdy o Bogu. prosze mi tu tylko nie wyjezdzac z 'brakiem kultury' gdy nie godze sie na stragany w swiatyni Boga.
jest chyba różnica między panią a Jezusem, a może nie ma. W każdym razie proszę czytać ze zrozumieniem, ten tekst ma imprimatur Kościoła, a więc jest zgodny z Biblią i Tradycją.
Proszę wybaczyc, ale pani chyba nie zna Biblii, skoro twierdzi pani, że tam nnie ma opisów kontaktów osób zmarłych z żyjacymi. Są. Proszę sobie poszukać.
A poza tym wielu świętych też miało spotkania ze zmarłymi, np. O.Pio czy siostra Faustyna. Przychodzili prosić o modlitwę.
Czy tych świętych też nazwie pani manipulatorami? i każe im iść precz?
nie mowie, ze jestem Jezusem (choc kazdy powinien byc Mu podobny), nie zgadzam sie tylko z manipulacja i nie bede tego nazywac inaczej tylko po imieniu. byc moze i ma iprimatur Kosciola co jednak nie znaczy ze jest zgodne z Biblia. z Tradycja – na pewno – w Tradycji Kosciola lezy manipulowanie ludzmi. nie raz i dwa Kosciol propagowal rzeczy niezgodne z Biblia i wiara chrzescijanska. nie zebym tu byla jakas anty-katolicka wojowniczka, bo tak nie jest. nie moge tylko byc obojetna na tego typu klamstwa, a szczegolnie w Kosciele.
„byc moze i ma iprimatur Kosciola co jednak nie znaczy ze jest zgodne z Biblia”
nie mam więcej pytań.
oczywiscie, ze nie ma ksiadz pytan, bo widac ksiadz przyjmuje za pewnik (gdzie nie zadaje sie pytan), ze zgodnosc z Biblia i imprimatur ida w parze. nie wiem na jakiej podstawie, bo jak wiadomo jest cala lista dogmatow Kosciola wrecz przeczaca Biblii. Kosciol jakby nie zauwazyl ze to juz nie sredniowiecze i teraz ludzie umieja czytac (takze Biblie) i pisac i maja latwy dostep do informacji. reszta to juz historia.
To prawda, ludzie (przynajmniej niektórzy) potrafią czytać ze zrozumieniem Pismo św. I nie trakują faktu o istnienie piekła tylko jako straszenie wiernych przez księży. W samym Nowym Testamencie Jezus wiele razy bardzo konkretnie mówi o istnieniu piekła.
Chyba, że Jego także uznała pani za manipulatora?
Jeśli tak, to bardzo pani współczuję…
nie bardzo wiem o czym pani mowi, czy ja gdzies napisalam, ze nie ma piekla? prosze mi zacytowac ten fragment.
Katarzyna z Genui, św. Weronika Giuliani, św. Teresa z Avila, św. o. Pio, św. Małgorzata Maria Alaquoque czy bł. s. Faustyna Kowalska – ci święci mieli dar obcowania z duszami czyśćcowymi. Kontakty te inicjowane zawsze z woli Bożej (nie z woli człowieka, co jest niedozwolone i nosi nazwę spirytyzmu) miały miejsce wielokrotnie w historii jak donosi o tym różnoraka literatura. Inny przykład to Maria Simma.
A to czy z potępionymi nie ma kontaktu można ocenić po tym czego słuchają księża egzorcyści podczas egzorcyzmów.
A jeśli nie ma piekła to i wcielenie, męka Zbawiciela, odkupieni czy sakramenty jaki i sama wiara nie są potrzebne.
mała uwaga do TW – siostra Faustyna została kanonizowana w 2000 r., a więc św. s. Faustyna Kowalska, nie umniejszajmy 🙂
Bardzo dziękuję księdziu za ten wpis.
Do Alex. Jeśli ten list – pisany z piekła uważa pani za propagandę ze strony Kościoła (choć tekst jest zgodny z Pismem świętym i Tradycją, choć posiada on imprimatur) a publikowanie go za manipulacje ciemnym i pozbawionym własnego rozumowania ludem. Jeśli neguje pani możliwość kontaktowania się zmarłych z żyjącymi. W końcu jeśli pani wypowiedź jest bardzo zawiła i niekiedy przeczy sama sobie to można wysnuć wniosek, że wątpi pani w istnienie piekła. Ale jeśli tak nie jest to przepraszam.
do TW: co do swietych, to jest to 'wynalazek' kosciola katolickiego (stworzony z roznych powodow), nie przypominam sobie, aby Jezus kogokolwiek mianowal swietym (rownym lub rowniejszym). w zwiazku z tym wszelkie 'nadprzyrodzone' wydazenia z ich zycia (gloryfikowane przez kosciol) stawiam pod wielkim znakiem zapytania. za dobrze doswiadczylam 'akcje' ludzi aby w takie rzeczy slepo wierzyc.
roznoraka literatura mowi tez o tym z kim ma kontakt egzorcysta. czy jest to tak jak wg pani dusza potepiona czy cos o wiele gorszego. gdyby pani poczytala na ten temat zamiast ograniczac sie do literatury katolickiej to by pani poszerzyla punkt widzenia i zaczela zadawac pytania. no tak, ale ksieza przeciez ostrzegaja by nie czytac nic o mogloby naruszyc wiare…
do monika: co do imprimatu juz sie wypowiedzialam, nie bede sie powtarzac. moja wypowiedz nie jest zawila tylko logiczna. albo pani nie przeczytala calosci albo nie czyta pani ze zrozumieniem. prosze mi napisac gdzie przecze sama sobie, a nie tylko tak mowic bo to niczemu nie sluzy. wlasnie, 'wysnuwa' pani wnioski nie rozumiejac o czym mowie. ale przeprosiny przyjete i jesli cos jest dla pani niejasne to chetnie wytlumacze. jestem skora do glebokich rozwazan i dyskusji w przeciwienstwie do xTom, ktory sie chyba poddal.
co do kontaktow ze zmarlymi, to owszem, mysle, ze jest to grubymi nicmi szyte. ?Jak obłok się rozchodzi i znika, tak nie wraca ten, kto zstąpił do krainy umarłych. Nigdy już nie wróci do domu swego, a miejsce jego zamieszkania nie wie już nic o nim?. (Hiob 7,9.10). albo ktos wierzy w to, co mowi Biblia albo niech wyrzuci ja na smietnik, bo na nic mu ona.
P.S.: powyzszy fragment nie mowi: 'dotyczy seansow spirytystycznych' wiec nie przekrecajmy go na swoj uzytek. seans czy nie, demony moga robic wiele bysmy wierzyli w kontakt ze zmarlymi a nie w slowo Boga.
do xTom: czy ksiadz sie poddal? ja naprawde chcialabym wiedziec na jakiej podstwie ten tekst napisany przez 'mloda kobiete, ktora zmarla w pewnym klasztorze', wydany przez wydawnictwo Kogucik, jest prawdziwy? myslalam, ze skoro ksiadz prowadzi blog i zamieszcza takie czy inne teksty to ksiadz wie, ze to nie jest tylko do czytania, ale takze do dyskusji. jesli tak samo 'odpowiada' ksiadz na watpliwosci i pytania wiernych to juz mamy jeden z powodow kryzysu kosciola katlickiego. i nie jest to bynajmniej zlosliwe, ludzie poprostu szukaja odpowiedzi na swoje pytania.
moze poznamy ten 'pewny klasztor', zadzwonie tam i spytam, czy faktycznie cos takiego mialo miejsce?
xTom się nie poddaje tylko nie ma czasu, aby odpowiadać na każdy komentarz. Swoją drogą trudno dyskutować z kims kto opiera swoje poglądy na durnej doktrynie Marcina Lutra…
Wtedy argumenty z Tradycji i nauczania Koscioła zawsze będą zbijane w taki sam sposób. Na szczęście Luter po 16 wiekach odkrył prawdę i papiści mogą się schować!
Skoro mówimy o świętych to radzę przeczytać dialog Jezusa na krzyżu ze świętym (o, przepraszam Luter nie uznawał świętych) Dobrym Łotrem.
Co ciekawe, sam Luter i wszelkie popłuczyny po nim, mocno akcentują Biblię jako jedyne źródło. Pytanie tylko kto ustalił, które księgi wchodzą w jego skład (chodzi o Nowy Testament). Skoro nie ma Tradycji to rzeczywiście musielismy czekać 16 wieków na Lutra, który tu wyciął tam przetłumaczył, żeby mu pasowało do teorii.
A jednak musiała istnieć Tradycja, która długo przed Lutrem ustaliła kanon ksiąg. Tak więc nie tylko Pismo, ale i Tradycja są źródłami wiary.
Poza tym, komentarze nie są dobrym miejscem na tego typu spory. Zapraszam więc na stronę:
http://katolik.us/index.php
blog to nie forum, jest pewna różnica i byłoby miło gdyby ktoś to zauważył.
co do dzwonienia do klasztoru. A gdyby chodziło o Pani potępioną matkę? Też chciałby Pani ujawnienia danych?
No proszę, jeśli i święci to „?wynalazek? kosciola katolickiego” to okazuje się, ze i nieba nie ma.
Całość sprowadza się więc nie do negacji autentyczności listu, ale całego katolicyzmu.
Ma Ksiądz rację. Blog to nie forum. I nie miejsce na takie spory, dyskusje. Szczególnie jeśli jedna strona uznaje tylko swoje racje…
Na koniec chciałabym przytoczyc cytat z Księgi Kapłańskiej: „Świętymi bądźcie, bo Ja Jestem Święty”. To słowa Boga. I nikt z nas nie może ich podważać.
Tylko dążyć do świętości, czyli do przebywania razem z NIM!
Witam
Oj Alex chcesz zrozumieć czy potrollować troszkę?
Jakiej nauki spodziewałaś się na katolickim blogu? Islamskiej? Co do tezy, że zmarli nie objawiają się żywym po śmierci to proponuje historię z góry Tabor Mt17. Wygląda na to, że dla Boga nie ma nic nie możliwego – choć jak uczy historia Lk16,19-31 nie jest to normalne, a dzieje się tylko w specjalnych okolicznościach.
Co do kolejnych komentarzy … trochę wstyd. W krótkim tekście stawia się pani na miejscu Chrystusa oczyszczającego świątynię, zarzuca księdzu rządzę władzy i wykorzystanie łatwowierności ludzi. Śmieszne .. gdyby nie było takie żałosne. Miłego trollowania.
xTom: krotko tylko powiem, ze nie interesuja mnie czyjes imie i nazwisko tylko jaki klasztor, ale mniejsza, wiadomo, ze i tak nic z tego.
Fajnie, ze nazywa ksiadz dokrtne Lutra durna, przynajmniej mam jasnosc co do tego jakim ksiadz jest czlowiekiem. Nie mowiac o tym, ze nie wspomnialam o zadnych doktrynach Lutra. Bo nie chodzi mi tutaj o doktryny inne niz katolickie tylko odpowiedz na pytanie, ktorej to pewnie nigdy nie uzyskam. Tutaj moglabym obsypac doktryny katolickie roznymi, byc moze bardziej prawdziwymi epitetami, ale jakos nie lezy to w mojej naturze. Wszyscy dobrze wiedza ze kosciol katolicki dokonal ?idealnej? selekcji ksiag Biblii i nikt nie ma prawa tego podwazac. Kosciol katolicki ma monopol na prawde. Sam ksiadz powiedzial ze Tradycja ustalila kanon ksiag wiec przyganial kociol garnkowi. Tradycja stworzona przez ludzi ze wzgledow politycznych, nie przez Boga wiec vice versa prosze ksiedza. Nie wiem z jakiej racji mialabym wierzyc Tradycji jesli jest to twor ludzki, nie boski.
Co do rozowy Jezusa na krzyzu nie wiem w ktorym miejscu Jezus powiedzial do grzesznika, ze wlasnie stal sie swietym. To chyba juz ksiadz sobie dopowiedzial.
Widze jednak, ze nie da sie z ksiedzem rozmawiac jak z dojrzalym czlowiekiem. Powtarza ksiadz to co ksiedza nauczyli i szafa gra. Ale w koncu za to ksiedzu placa. wiec prosze sobie nie przeszkadzac i dalej zbierac te koperty na ?koledzie?. Zero swoich dociekan i przemyslen, nie mowiac o nieco lepszej znajomosci religii innych niz katolicka. Radze sie lepiej zorinetowac a potem oceniac. Ksieza maja nad wyraz blade pojecie o protestantyzmie. Nie ma sie co dziwic,gdyby mieli to by ich niewielu zostalo. Ksieza ktorzy poznali protestantyzm z tej czy innej strony, odeszli. Tez kiedys myslalam, ze wiara katolicka jest jedyna prawdziwa i wlasciwa, ale wyroslam z tych gaci. I dzieki temu dowiedzialam sie kim jest Bog. Ale mniejsza z tym, ksiadz i tak nie chce gadac, przeciez nie bede zmuszac.
TW i monika: nigdzie nie neguje katolicyzmu, mowie tylko, ze nie ma on monopolu na Prawde, a to zasadnicza roznica. Nie uznaje tylko swoich racji, gdyby tak bylo, nadal bylabym katoliczka. Bo byl czas, ze uznawalam racje katolicka za jedyna wlasciwa, typowo dla katolika z reszta. To wlasnie reprezenujecie. Ale to bylo jak bylam dzieckiem… juz od dawna probuje sie dowiedziec gdzie lezy tzw. racja katolikow i nikt mi nie potrafi dac obiektywnie niepodwazalnej odpowiedzi. Gdybym taka uzyskala pewnie bym rozwazala powrot do kosciola katolickiego. Pani Moniko (jesli to pani imie), sama spontanicznie wytlumaczyla Pani slowa ?swietymi badzcie, bo ja jestem swiety? ? dazyc do swietosci i przebywania z Bogiem. Nie jest powiedziane: ?paru z was jest lub bedzie swietymi?, albo ?kaplani kosciola katolickiego powiedza wam kto jest swiety a kto nie?, dlaczego dopowiadacie sobie cos, czego nie ma? Najpierw mowi pani, ze tych slow nie mozna podwazac, po czym dopowiada jakies domniemane ?widzi mi sie?. Albo przyjmujemy Biblie w calej jej szczerosci albo wywalmy ja do kosza.
Ale spoko, jak nie chcecie gadac na tematy ?tabu? to nie ma sprawy.
Sebastian: bardzo chcialabym zrozumiec, ale nikt, jak do tej pory, nie potrafi wytlumaczyc. Byc moze nie ma co rozumiec. Jesli tylko przez sekunde wyobrazi sobie pan, ze kosciol katolicki byc moze nie ma racji to nie bedzie pan mnie oskarzal o trollowanie, czy cos tam. Ma pan racje, nie wiem czego sie spodziewalam po blogu ksiedza. Otrzymalam to co zawsze, opad zelaznej kurtyny z hukiem. Przyzwyczailam sie. Nie zaskakuje mnie to, ale i tak nie bede obojetna na manipulacje.
Pana cytat z Lk konczy sie stwierdzeniem, ze zaden umarly nie pojdzie do zywych i tak tez sie dzieje. Potwierdza to tylko moj cytat z Biblii z wczoraj. Prosze nie dopowiadac czegos czego tam nie ma. Nie twierdze, ze jest to NIEMOZLIWE u Boga, twierdze, ze ostatecznie nie ma na to pozwolenia Boga. Chyba, ze ten fragment jest dzis nieaktualny? Seans spirytystyczny tez ma watpliwa skutecznosc, bo wiadomo ze moze przylesc nie to co chcemy (to co chcemy nie moze przyjsc), dlatego nie ma na to zezwolenia. Logiczne, nie? Na gorze Tabor byl obecny Jezus wiec to zmienia postac rzeczy. Zostalo to niejako ?zautoryzowane?. To mi pokazuje, ze mialo to miejsce z Jezusem. Mozna powiedziec przeciez, ze Jezus odbyl profesjonalny seans spitytystyczny, ale On mial kontrole nad sytuacja bo jest BOGIEM.Bez Niego ani rusz, ?nie proboj tego w domu? mowi Biblia, parafrazujac.
Nie stawiam sie w miejscu Chrystusa (dalby sobie pan z tym spokoj) tylko podaje przyklad, ze pewne slowa czy zachowania maja swoje uzasadnienie, czemu dal swiadectwo Jezus. Tyle.
Otóż proszę Pani…
jeśli Jezus mówi „dziś ze mną będziesz w raju” to co miał na myśli? kto może być w raju z Bogiem? Ten kto jest święty. A co do doktryny Lutra, tak to największa najgłupsza herezja jaka powstała i tu proszę zajrzeć do samego Lutra, co i jak pisał on, zaręczam że to ciekawa lektura.
Dokonałem swego czasu wypisów z jego „dzieł”:
https://infuturam.com/tom/prod//2356/wypisy-z-marcina-lutra/
oraz z punktu widzenia filozofii:
http://gloria.tv/?media=253206
ale przecież co ten stary profesor wie, w końcu jest księdzem i bierze koperty na kolędzie…
Alez sie ksiadz tego Lutra uczepil. nie pytalam ksiedza o Lutra tylko o co innego, nie chce mi sie juz powtarzac. tak to niekorzy 'uczeni' maja, mowia o czyms o co nikt ich nie pytal. moze sobie ksiadz byc nawet profesorem po raz n-ty, nijak sie to ma przed Bogiem. ale jesli juz o herezjach ksiadz mowi to chyba zna ksiadz litnie czynow (nie tylko slow) kosciola w historii dawnej i niedawnej za ktore kosciol katolicki w koncu musial przeprosic bo poprostu przestalby istniec w dobie ekumenizmu. nota bene, to znow decyzja polityczna a nie rzeczywisty zal za grzechy. gdby byl to rzeczywisty zal grzechy by sie nie powtarzaly, a sie powtarzaja. prosze wiec nie udawac idealu, ktory ma zawsze racje.
jesli swieci moga isc do raju, to na pewno nie tylko swieci wybrani przez kosciol katolicki. to kto jest swiety a kto nie wie tylko Bog i to On podejmuje decyzje. chyba, ze kosciol podejmuje decyzje za Boga…? jesli do Raju ida tylko katoliccy swieci to doprawdy, jest to dosc sekciarskie podjscie, zwlaszcza biorac pod uwage ulomnosc kosciola katolickiego. jak widac, skoro przyjmiemy, ze Dobry Lotr zostal swietym, nie trzeba zyc jak 'katoliccy swieci' (a nie raz ich zycie ma watpliwa dawke dobroci) by byc w Raju. nie potrzeby jest zaden Luter by to widziec. nie mowie tu o 'rob co chcesz, Bog i tak wybaczy', nie chodzi mi o kpienie sobie z Boga i robenie sobie z Niego tzw. jaj (co tez jest domena katolikow, bylam to wiem). ale oczywiscie nie ma tutaj szans abysmy zgodzili sie z tym kto jest swiety, a kto nie. Biblia wyraznie mowi, kto jest swiety, ale kosciol katolicki ma oczywiscie swoja wersje.
a po co ksiadz idzie po koledzie? mowic o Bogu przez 5min lub mniej? wysluchuje problemow ludzi w 5min? ludzie sa nawroceni i odmienieni, bo ksiadz poswiecil pokoj? komu ksiadz chce to wmowic? sobie?
więc proszę uznać rozmowę za zakończoną i nie z powodu niechęci, tylko z powodu braku zainteresowania odpowiedzią. Dałem konkretne przykłady i zaproszenie na forum gdzie mozna kontynuować dyskusje i poruszać kolejne wątki. Proponuje jeszcze wojny krzyżowe i wojny gwiezdne. zapominając oczywiscie co Kalwin robił w Genewie.
I niech za motto Pani dyskusji służy cytat:
„była, to wiem”.
Teraz może się Pani poczuć obrażona i święcie oburzona i co za tym idzie utwierdzona w swym przekonaniu o niższości Kościoła katolickiego, w końcu „byłam to wiem”.
Ja, ze swej strony będę się modlił o Pani nawrócenie.
Alex… To Jezus jest Prawdą, Drogą i Życiem. On za nas wszystkich umarł i zmartwychwstał, żebyśmy mogli życ razem z Nim w Niebie. Żebyśmy byli świętymi. Ustanowił Kościół a w nim Sakramenty św., dzięki którym możemy się nimi ( swiętymi) stawać. Tylko w Kościele to jest możliwe.
A jeśli chodzi o samych Świętych. Tylu jest bezimiennych świętych, nieznanych z imienia. I Kościoł ich nie neguje. Przeciwnie. Na końcu Litanii do wszystkich świętych znajduje się wezwanie: „Wszyscy święci i święte Boże, módlcie sie za nami”. Wszyscy, także ci bezimienni, których zna tylko Bóg.
Będę się modlić o świętośc dla Ciebie.
ani mi sie sni oburzac, smieszy mnie to. smieszy mnie ksiedza brak szacunku i sarkazm. gdzie ta gloszona milosc? ani przez moment nie poczulam sie oburzona w przeciwinstwie do 'wyzszego' profesora zadufanego w swych racjach. bo ja szanuje to, ze ktos mysli lub czuje cos innego, co nie znaczy, ze nie moge zapytac 'dlaczego?'.
tez sie bede modlic za ksiedza nawrocenie i poczucie Bozej Milosci i zobaczymy co z tego wyjdzie 🙂
a ja dorzucę jeszcze link do wizji piekła wg św. Jana Bosko: http://www.apokalipsa.info.pl/swiadectwa/trzy_wizje_piekla.htm
Do Pani Alex:
1. Wyzwoliła się Pani z ciasnych gaci katolicyzmu i to niestety widać w zadufaniu Pani wpisów. Pycha to najgorszy grzech i wiem że mi najbardziej doskwiera.
2. Święty to przebywający w Niebie z Bogiem, więc nie wiem czemu Pani ich nie uznaje? Rozumiem tylko że jako nie katolik nie uznaje Pani świętych katolickich. Może sama Pani stwierdzi czy ktoś jest święty?
3. Nie mówię że KK nie ma swoich chorób ale jako powrzechny najwierniej zachowuję naukę Biblii! Jako jedyny podtrzymuje żywą wiarę w obecność Jezusa w przemienionym chlebie! Proszę sobie dobrze przeczytać 6 rozdz. Ew. Jana, nawet w koślawym tłumaczeniu ewangelickim. „Kto spożywa ten chleb zachowa życie na wieki” to zdanie i temu podobne zawsze mówią o spożywaniu w sensie „żucia” a nie w sensie czytania. Dlaczego po tej mowie odeszło wielu do Jezusa? A Jezus nie krzyczał za nimi hej to tylko przenośnia wracajcie! macie tylko sobie przeżuwać moje słowa a nie moje Ciało!
http://www.pojdzzamna.org.pl/do-poczytania/142-dlaczego-mamy-spozywac-jezusa-eucharystia-przymierze-boga-z-czowiekiem.html
Pośrednim argumentem dla mnie jest to że kościołów protestanckich powstało 20 tyś i każdy twierdzi że jest oparty wyłącznie na Biblii. To dlaczego ich jest tyle? Ktry mówi prawdę Biblii?
Protestanci niestety maja niestety wpojony mityczny obraz KK z przed Soboru II. Na prawdę w obecnym kościele jest teraz dużo miejsca dla świeckich uwielbiających Jezusa!
Kolejny drażliwy temat to Maryja i jej kult w KK. Jakoś do tej pory żaden protestant nie odpowiedział mi jak mamy „błogosławić” Maryję. Łk.1.48 ” Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia”. A kult Maryji łatwo wytłumaczyć. Skoro była Matką Jezusa a jezus wypełniał 4 przykazanie i czcił Matkę swoją to my nic innego nie robimy jak nasz Pan! Czcimy Ją razem z Nim.
Po więcej szczegółów poszukiwań zapraszam do książki „Najlepiej w domu”. Protestanckiego małżeństwa które wiele lat szukało kościoła najlepiej odpowiadającego nauczaniu Biblii. I nie zgadniesz jaki kościół odnaleźli..
http://www.pojdzzamna.org.pl/do-poczytania/153-nawrocenie-na-katolicyzm-pastora-protestanckiego-scotta-hahna.html
Alex… nie kpij. Bardzo Cię proszę…
O nawrócenie jaką 'wiarę', czy 'religię' dla Ks. Toma chcesz się modlić…? Na islam, protestantyzm? Bardzo Cię proszę…, przestań. Zachowaj resztki szacunku dla siebie… Będę się za Ciebie modlić…
monika: dlaczego mialabym sie modlic o nawrocenie na jakas religie lub wiare? tego nie napisalam. znow cos sobie dopowiadasz (jesli juz jestesmy na Ty). nawrocenie sie to poprostu uznanie Jezusa za jedyna droge do Boga (choc chce zaznaczyc ze nie neguje religii). zyczylam takze poczucia Bozej Milosci, bo to tez wazne. tak kurczowo trzymasz sie religii, ze nie umiesz chyba juz wyjsc poza jej ramy. to nie zlosliwosc, poprostu na to wyglada. Jezus nie wprowadzil KK. gdyby to bylo takie wazne to by to zrobil. tyle razy powtarzal, ze jedyna droga do Boga jest przez Niego, nie przez taka czy inna instytucje. dlaczego uwazasz ze jest to mozliwe tylko w Kosciele (masz na mysli katolicki mniemam)? czy masz na mysli to, ze jesli ktos tam uzna Jezusa za swego Zbawiciela i jednyna mozliwa droge do Boga to i tak nic z tego, bo nie jest w KK? bo co? bo KK tak mowi? slowa Jezusa sa niewazne? a co z tymi ludzmi za zycia Jezusa, ktorzy poszli za Nim gdy KK jeszcze nie istnial? sa w Piekle? Czyscu? gdybys tylko posluchala tego co mowia byli (i nie tylko byli) ksieza… pewnie by sie cos w Tobie ruszylo, chyba ze masz serce z kamienia w co watpie. jak czytam co napisalas to nie piszesz nic innego niz to w co ja wierze, sek w tym, ze wciskasz Boga w 'ramki' KK. czy naprawde myslisz, ze Bog ogranicza sie do KK i dyskryminuje tych ktorzy w nim nie sa? Twoje czucie Boga az kipi pod ta pokrywka. szkoda, ze nie wylewa sie poza KK, bo wielu mogloby pozac Jezusa.
Robert: moze i widac jakies zadufanie, nie mowie nie, bo faktycznie moze tak to wygladac. Ale nie taki byl moj zamiar, przepraszam. A Pan tez jest sarkastyczny, to tak na marginesie, bo nie rusza mnie to.
Nie mowie, ze nie uznaje swietych, mowie tylko, ze nie zgadzam sie z KK jako instytucja ustanawiajaca swietych wg swoich kryteriow i w dodatku polecajaca oddawanie im czci. Juz mowilam, ze tylko Bog decyduje kto jest swiety a kto nie wiec nie wiem po co ta sarkastyczna uwaga.
Gdyby Pan cos wiedzial cos o kosciolach nie-katolickich to by Pan wiedzial, ze tam tez sie przezuwa Cialo Chrystusa.
Nie wiem skad Pan wzial 20tys kosciolow protestanckich, jest ich iles, to prawda (choc na pewno nie jest ich tyle rodzajow, to jakis bzdet), roznia sie obchodzeniem swiat lub nie itp. i tak naprawde zyja w zgodzie i jednocza sie we wspolnej modlitwie, bo o to samo im chodzi (tu mozna zas sie rozpisac) i nie dyskryminuja jak KK. tak samo jak rozne parafie KK tez sie roznia, nie wspomne juz o roznicach w zwyczajach KK w innych krajach. To samo pytanie moglabym zadac: dlaczego nie sa takie same i konsekwentne?
Nie wiem jaki obraz KK maja wpojony protestanci, mysle, ze zaden obraz ich nie interesuje. Obraz sprzed czy po, nie ma znaczenia, nie o to chodzi. Chodzi o kontakt z Zywym Bogiem. Uwielbienie Jezusa i Boga w KK jest bardzo ograniczone i limitowane. Nie wymyslam tego, bo mowia to ksieza (byli i aktualni). Poza tym sa jeszcze inne czynniki o ktorych nie bede tu pisac, bo i tak Pan nie uwierzy.
Z ta czcia Matki Bozej to tez sie nie pogodzimy, bo to oczywiscie zalezy od tlumacznia. Tlumacznie KK to ?czcij matke swoja i ojca swego?, w zwiazku z tym powinien Pan oddawac czesc swoim Rodzicom (obojetnie czy zyja czy nie), bijac im poklony, itd (tak jak Matce Bozej jesli chcemy byc konsekwentni). Wg KK Jesli Pan tego nie robi to lamie Pan przykazanie. W innych tlumaczniach jest nie czcij tylko szanuj a to zmienia postac rzeczy. KK tez wydaje sie miec monopol na tlumacznia i dodawanie slow ktorych nie ma w oryginale. Nota bene, Matka Boza to Maria, nie Maryja ? nie wiem do kogo sie ludzie modla.
Co do Twojego przykladu malzenstwa protestantow to jesli ktos uparcie szuka kosciola (religii) to w koncu znajdzie to co mu pasuje. Niektorzy wychowani w KK nie daja sobie rady w zyciu bez organizacji i doktryn kosciola. Wydaje im sie, ze najpierw musi byc konkretny kosciol (jako instytucja) przez ktory poznaje sie Boga. Bog jest ponad to. Poza tym jesli z zalozenia poszukiwali idealnego kosciola to trzeba byc naiwnym by myslec ze taki istnieje. Wszystkie koscioly to twory czlowieka wiec z definicji nie moga byc idealnie Boze. Dlatego wazniejszy niz instytucja koscielna jest sam Bog, Jezus i Duch Sw i relacja z Nim.
A jaka jest Pana relacja? (nie musi Pan odpowiadac).
Droga Alex:
„Jezus nie wprowadzil KK” – wprowadzić nie wprowadził, ale założył owszem.
„tyle razy powtarzal, ze jedyna droga do Boga jest przez Niego, nie przez taka czy inna instytucje” – bez środków przekazywania łaski jakimi są sakramenty obecne w KK człowiek nie jest w stanie sam się zbawić. Eucharystia, sakrament pokuty – bez nich człowiek nie jest w stanie się zbawić samodzielnie.
„nie zgadzam sie z KK jako instytucja ustanawiajaca swietych wg swoich kryteriow i w dodatku polecajaca oddawanie im czci” – KK nie ustala kto jest świętym, ale na podstawie obserwacji człowieka, który posiadał pewne cnoty w sposób heroiczny potwierdza, że cnoty te w stopniu heroicznym mogły pochodzić jedynie od Ducha Świętego co jest niezawodnym dowodem świętości.
„Gdyby Pan cos wiedzial cos o kosciolach nie-?katolickich to by Pan wiedzial, ze tam tez sie przezuwa Cialo Chrystusa” – Zbawiciel jest obecny ze swoim Ciałem i Duszą w hostii tylko tam gdzie ważny jest sakrament kapłaństwa. Bez kapłana nie ma możliwości przeistoczenia chleba w Ciało Chrystusa. Sakrament ten pochodzi bezpośrednio od Chrystusa i jest przekazywany bez przerwy począwszy od pierwszych apostołów (którzy byli biskupami) na zasadzie sukcesji apostolskiej. W „kościołach” protestanckich nie ma ważnego kapłaństwa.
?Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ten ma życie wieczne?, „Kto nie spożywa ciała mego i nie pije krwi mojej…”
„Z ta czcia Matki Bozej to tez sie nie pogodzimy,” –
sam Bóg wybrał Maryję na matkę Jezusa Chrystusa, tu dalsze argumenty nie są już potrzebne.
Dodam tylko tyle: „Oto błogosławić Mnie będą, odtąd wszystkie pokolenia”
„Wszystkie koscioly to twory czlowieka ” – KK został założony przez Jezusa Chrystusa. Pierwsi apostołowie byli pierwszymi hierarchami tego Kościoła.
„Dlatego wazniejszy niz instytucja koscielna jest sam Bog, Jezus i Duch Sw i relacja z Nim.
A jaka jest Pana relacja?”
To pytanie nie było do mnie, ale odpowiem. Bóg posłał swojego Syna, aby zbawił świat. Jezus Chrystus dał nam sakramenty, które są środkiem dla naszego zbawienia. Miłosierdzie Boże polega na tym, że w każdej chwili możesz się nawrócić, przystąpić do sakramentu pokuty i dobry Bóg przekreśli w tym momencie wszystkie Twoje nawet najgorsze świństwa. Jeżeli nie skorzystasz z tego miłosierdzia za życia i wzgardzisz nim, po śmierci na sądzie nie będzie już takiej możliwości.
Gdzie chcesz skorzystać z sakramentów poza Kościołem?
I na koniec cytat:
„Powiedz duszom, gdzie mają szukać pociech, to jest w trybunale miłosierdzia; tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają. Aby zyskać ten cud, nie trzeba odprawić dalekiej pielgrzymki ani też składać jakichś zewnętrznych obrzędów, ale wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia, i wszystko już stracone ? nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni. O biedni, którzy nie korzystają z tego cudu miłosierdzia Bożego; na darmo będziecie wołać, ale będzie już za późno (Dz. 1448).”
http://www.teologia.pl/m_k/zag05-03.htm Pozdrawiam Cię Alex serdecznie.
Do Alex, przeczytałam całą konwersację i wyciągam wniosek…
Alex, dlaczego tak zacięcie piszesz, pytasz i chcesz coś usłyszeć?
TO SUMIENIE NIE DAJE CI SPOKOJU….gwarantuje!
Droga Alex. Niech Jezus ma Cię w swojej opiece.
Podoba mi się twoje podejście do relacji z Jezusem jako skierowane na ducha i tak powinno być.
W tym duchu przeżywania miłości bożej brakuje jednak pełni spotkania z żywym Jezusem tu i teraz, który zostawił siebie światu. To spotkanie tylko jest możliwie w jego Chlebie i Jego Winie.
Znam trochę kościoły protestanckie i wiem, że te które podają że spożywają Eucharystia to nie wierzą w istotowe przemienienie chleba w żywe ciało Zbawcy. Czynią to tylko jako posiłek pamiątkowy. Przeczytaj rozdz.6 Jana. i zapytaj się siebie czy o taką pamiątkę prosił Jezus? Czemu rozmnożył chleb? Czemu zamienił wodę w wino w Kanie? Czemu to chlebem i winem się posłużył w czwartek przy wieczerzy? Przeanalizuj dokładnie Ewangelię i proś Ducha Św. o światło.
?A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.? (Mt 26 26-28)
Nie powiedział uczniom oto pamiątka po mnie tylko że to CIAŁO JEGO
Czemu przez 1000 lat nikt nie śmiał podważać obecności ciała Jezusa w konsekrowanym chlebie i winie? Czyżby pierwsi apostołowie się mylili spożywając Chleb Pański?
Św. Paweł wyraźnie pokazuje nam prawdziwą naturę Eucharystii jako Ciała i Krwi Jezusa, wyraża to przez naganę: „Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije” (1 Kor 11, 27-29)
To że Jezus jest prawdziwy w Eucharystii wiemy od początku kościoła a ostatnio potwierdził to Pan w Polsce!.
zobacz film: http://www.youtube.com/watch?v=ShxUL90Iy0Y
Jak sama wiesz jednak Jezus założył JEDEN kościół i jego jedność się modlił do Ojca przed ukrzyżowaniem zobacz ew. Jana.
„?Aby stanowili jedno Ojcze tak jak Ty we Mnie a Ja w Tobie? rozbrzmiała 2 tysiące lat temu wśród oliwnych drzewek modlitwa Zbawiciela. Wtedy w Getsemani Bóg płakał nad swym Kościołem, jak Oblubieniec płacze nad Oblubienicą, przewidując jej zdradę… Wtedy w ogrodzie Getsemani Bóg płakał nad schizmą Wschodnią, nad grzechami papieży, nad odstępcami od Kościoła, nad reformacyjnym rozłamem, nad sporami teologicznymi, nad niewinnie spalonymi na stosie… Oto Kościół, poranione Mistyczne Ciało Chrystusa wiszące na krzyżu dziejów. Takie są czarne karty Boskiej Oblubienicy. I wydawać by się mogło, że błagalna modlitwa Jezusa rozpłynęła się w głuchej przestrzeni… Tyle podziałów. Katolicy, prawosławni, protestanci… Każdy z tych trzech wielkich Kościołów również wewnątrz podzielony na jeszcze inne… Nie ma jedności. A jednak Ojciec nie wzgardził prośbą Syna. Wysłuchał natychmiast i przez wieki dawał światu ludzi, którzy pragnęli przywracać jedność Ludu Bożego. Robi to dalej, nieprzerwanie…”
http://jezus.com.pl/fundament/wiara/abybylijedno,fun,wia,090824.html
Sprawdź dokładnie czy twój Kościół (przecież gdzieś się modlisz) na pewno trzyma się dokładnie BIBLII.
Natomiast jeśli modlisz się o ciągłe doświadczanie Bożej Miłości przez x.Toma, to wspaniale. Proszę o taką modlitwę i za mnie 🙂
TW: zalozyc, wprowadzic, jeden kit, ale jak juz jest to wg Pana taka roznica to przytocze fragment wypowiedzi kardynala J. Ratzingera z ksiazki ?Sol ziemi? (opublikowany wywiad z owczesnym jeszcze kardynalem), str. 159: ?Pierwsze w dziejach zebranie, ktore nazwane jest Soborem odbylo sie w 325r. i jest nazwane Soborem nicejskim. Zebranie to zorganizowal i przewodniczyl sam cesarz rzymski Konstantyn. To on zalozyl Kosciol Rzymsko-katolicki powszechny na terytorium calego Imperium Rzymskiego. Na zebranie przyjechali przedstawiciele z Antiochii, Alexandrii, z Rzymu. Konstantyn narzucil prymat Kosciola Rzymu nad pozostalymi.? I oto mamy poczatek KK prosze wiec nie plesc trzy po trzy i obwiniac Jezusa za stworzenie czegos tak ulomnego jak KK. Polecam zreszta ksiazke, bo byly kardynal otwiera oczy na pewne sprawy, rozprawia sie z KK i stwierdza, ze nalezaloby ?zrewidowac Biblie? bo mu sie wiele rzeczy nie zgadza, parafrazujac. Pisze tez jak KK chyli sie ku upadkowi, co jak co, ale chyba wie co mowi. Jest tylko taki szkopul, ze nie do konca wiadomo co byly kardynal mial na mysli mowiac o sprawdzeniu Biblii. Nie wiem czy Pan zdaje sobie sprawe z tego, ze papiez ma prawo zmieniac tekst Biblii, dodawac, ujmowac, poszerzac i skracac. Tak wiec sa dwa lub trzy wyjscia: albo Benedykt XVI zrewiduje KK i cos w nim pozmienia albo ?zrewiduje? Biblie i bedziemy mieli nowe wydanie (Nowka Niesmigana) albo jedno i drugie. Wszystko tak by KK nie ucierpial oczywiscie.
Stwierdzenie, ze apostolowie to pierwsi biskupi to tez wymysl KK, prosze mi pokazac gdzie Biblia tak twierdzi.W ktorym miejscu apostolowie ustalili jakas hierarchie. Apostolowie byli hierarchami bo tak powiedzial KK?
Nie znam Biblii na pamiec i niestety z racji roznych innych zajec nie mam czasu na szukanie adekwatnych wersow (choc wiem ze powinnam na to sie przerzucic), ale te szybko znalazlam:
I Kor 2,5: ?Aby wiara wasza nie opierala sie na madrosci ludzkiej lecz na mocy Bozej?.
Mat. 15,9: ?Daremnie mi jednak czesc oddaja, gloszac nauki, ktore sa nakazami ludzkimi?.
Mat. 15,13: ?Wszelka roslina, ktorej nie zasadzil Ojciec niebieski, wykorzeniona zostanie?.
Fragmenty z Mat to rozmowa z faryzeuszami. Moglabym komentowac te cytaty, ale powstrzymuje sie (z wielkim trudem), bo mysle, ze Bog wiedzial najlepiej jak to powiedziec i nic dodac nic ujac.
Co do Pana argumentacji odnosnie swietych moje zdanie nie zmienia sie, nie mam nic nowego do dodania. Za odpowiedz moze Pan uznac moja ostatnia wypowiedz na ten temat, bo jak Pan pisze, jest to ?na podstawie obserwacji czlowieka? ? ludzkiej obserwacji, nie Boskiej.
Co do spozywania Ciala Chrystusa ? oddaje Panu racje, zagolopowalam sie mowiac Cialo Chrystusa. Chodzilo mi o dzielenie sie chlebem na znak Ostatniej Wieczerzy. Przepraszam.
Wiekszosc sakramentow takze ustalil KK poprzez powstala wraz z KK Tradycje. i tyle na ten temat. Nie ma o nich mowy w Biblii.
Mozna mowic najwyzej o dwoch sakramentach (choc tak sie w Biblii nie nazywaja): chrzest i Wieczerza Panska. Sakramenty te przyjmuje sie w kosciele, a nie samemu jak to Pan okresla. Chrzest jest aktem posłuszeństwa wobec Zbawiciela, przyjeciem Ducha Sw., i świadectwem wiary składanym publicznie. Tak jak to mialo miejsce za czasow Chrystusa.
W Biblii nie ma mowy o sakramencie pokuty. Dlaczego pokutuje Pan za cos za co Jezus juz raz odpokutowal? Nie wierzy Pan w Jego pokute? Wie pan, ze kara za grzechy jest smierc? Jezus juz ja poniosl. Jak Pan tego nie uznaje is am probuje sie ?zbawic? to wlasnie robi Pan to, co zarzuca mnie. Probuje zbawic sie przez wlasna pokute, ktora i tak nigdy nie wystraczy. Oczywiscie, ze nikt nie jest w stanie sie sam zbawic, dlatego Bog poslal Chrystusa i powiedzial, ze tylko przez Niego moze nastapic zbawienie. Nie przez KK. Ja wiec wybralam Jezusa za mojego Zbawiciela. Kosciol to wierzacy ludzie a nie system dogmatow i regulacji. Natomiast zbawienie jest laska, ktorej udziela Bog a nie KK.
?Oto blogoslawic Mnie beda, odtąd wszystkie pokolenia? ? KK tlumaczy sie ze chodzi tu o oddawanie czci Maryi jako czlowiekowi a nie Bogu. Czyli lamie pierwsze przykazanie, Maryja staje sie bozkiem, tak samo jak kazdy inny czlowiek ktoremu oddajemy czesc. Nie mowiac o tym, ze blogoslawic nie znaczy czcic. Czy jak ksiadz Pana blogoslawi to Pana czci? Jest to tez fragment wyrwany z wiekszego kontestu w ktorym chwali sie czyny Boga, a nie Maryi. Straszne zamieszanie.
Ostatni fragment jaki Pan przytoczyl potwierdza to w co wierze (pielgrzymki, obrzedy ? przeciez to KK), a nie dziala na korzysc Pana argumetow, bo Pan zamiast skorzystac z milosierdzia Bozego odbywa niekonczace sie pokuty.
monika: dlaczego prztaczasz mi ustalenia Soboru, ktore nie sa od Boga? odpowiem tym samym fragmentem, ktory podalam w odpowiedzi do TW. fragment wypowiedzi kardynala J. Ratzingera z ksiazki ?Sol ziemi? (opublikowany wywiad z owczesnym jeszcze kardynalem), str. 159: ?Pierwsze w dziejach zebranie, ktore nazwane jest Soborem odbylo sie w 325r. i jest nazwane Soborem nicejskim. Zebranie to zorganizowal i przewodniczyl sam cesarz rzymski Konstantyn. To on zalozyl Kosciol Rzymsko-?katolicki powszechny na terytorium calego Imperium Rzymskiego. Na zebranie przyjechali przedstawiciele z Antiochii, Alexandrii, z Rzymu. Konstantyn narzucil prymat Kosciola Rzymu nad pozostalymi.? Nie mowmy wiec ze Bog jest w KK. Pozdrawiam serdecznie takze, bo czemu nie.
po raz kolejny muszę napisać, że dyskusje apologetyczne poruszamy na katolik.us, bo widać, że nie wszyscy czytają ze zrozumieniem.
Alex bardzo Cię przepraszam, ale nie podejmę dyskusji na te tematy. Ten blog to nie miejsce do tego. A po drugie, ciężko jest mi pisać. Ks. Tom tyle razy Cię prosi zaprasza Cię na forum katolik.us… Tam napewno wiele osób bardzo chętnie porozmawia z Tobą i odpowie na Twoje pytania. O ile będziesz chciała ich choć trochę słuchać…
Kończąc już moje wpisy w tym wątku dodam jeszcze tylko jedno zdanie.
Mam książkę „Sól ziemi” i na stronie 159 jest o soborze nicejskim, ale zupełnie inaczej niż tu podałaś Alex.
http://nawrocenie.pl/solziemi.jpg
dobrze, niech Wam bedzie, wdepne na forum w wolnym czasie. wiesz Monika, ja slucham i wiem o co chodzi katolikom, tez nia bylam i pamietam o co mi chodzilo, tylko poprostu sie z tym nie zgadzam i nie godze sie na nieprawde. to samo moge powiedziec, gdybyscie chcieli choc troche sluchac i sie zastanawiac nad tym co mowi ktos z zewnatrz, a nie rzucac wpajanymi od lat haslami. ale nic to, to chyba i tak nie ma sensu, czasem rzeba cos doswiadczyc zeby zrozumiec. szczerze zycze powodzenia we wszystkim na ten Nowy Rok! 🙂
xTom: ksiadzu profesorowi zlosliwosci nie brakuje… i znow trzeba sie spowiadac i pokutowac jak na katolika przystalo 😉
P.S.: juz sie wynosze, bo mnie zaraz ksiadz wykopie jak to zwykle bywa z macicielami wody w studni 😉
do Ula: sumienie nie daje mi spokoju przejsc obojetnie obok manipulacji 🙂 ale ludzie nie chca sluchac wiec dam spokoj. moje sumienie nigdy nie bylo tak spokojne odkad odeszlm z KK 🙂
monika: jasne, bede sie modlic za Ciebie tez, ale mysle i widze, ze Ty juz doswiadczasz Milosci Bozej 🙂
xTom: juz mnie nie ma, zaczepiaja mnie. pa!
ja po części rozumiem Alex i odbieram ją jako zagubioną duszę i kompletnie nie rozumiem sarkazmu księdza i pouczania przez innych uczestników. Czyż nie rolą księdza jest szukać sposobu na nawrócenie zagubionej duszy? Czy ucięcie polemiki na tym blogu to dobre rozwiązanie? Czy zdaniem księdza nawracać można na forach a na blogu już nie?
Drogi Panie,
otóż odsyłam do dyskusji na katolik.us, dlatego, że blog nie jest miejscem teologicznej debaty. Poruszenie kilkunastu wątków w komentarzach nie jest możliwe. Miejscem dyskusji w internecie są fora dyskusyjne a nie komentarze na blogu. Poza tym wypisanie w pierwszym komentarzu „idź precz manipulatorze” dyskwalifikuje poziom dyskusji.
Dziękuję Księdzu za ten list.