Kiedy słyszy się o katolickiej nauce odnośnie małżeństwa, gdzieś z tyłu głowy budzą się skojarzenia z długą listą zakazów dotyczących antykoncepcji, in vitro czy aborcji. Czasem jest to wynik odwrócenia kolejności w nauczaniu. Najpierw bowiem powinno się zarysować ogólne pojęcie miłości i małżeństwa, a potem wchodzić w szczegóły. Piszę to w kontekście Narodowego Dnia Pokuty za grzechy przeciw życiu człowieka (27 kwietnia). Oczywiście należy podkreślać zło tych praktyk, ale spojrzenie od strony miłości i całej teologii małżeństwa, choć trudniejsze, może sprawić, że szczegółowe nauczanie Kościoła w tej dziedzinie ma sens o wiele głębszy niż można się było tego spodziewać. Będę korzystał z tekstów biblijnych i refleksji różnych autorów. Jak już wspomniałem, będzie to tylko zarys, rzut oka na tę głęboką problematykę.
Tekst biblijny można czytać jak obraz umieszczony w tym wpisie. Można opisywać dzieło van Eycka ?Portret małżonków Arnolfinich?, jako sumę kompozycji, barw i odniesień. Jednak przy bliższym i głębszym spojrzeniu dostrzegamy zdjęte obuwie, zapaloną świece, psa, małżeńskie łoże a może przede wszystkim tajemnicze lustro, jakby w tle obrazu. To patrzenie pozwala odczytać obraz przez szczegóły i symbole, a wtedy obraz zaczyna mówić, opowiada historię. Jak wspomniałem tekst biblijny podlega tym samym prawom.
Pierwsza refleksja jest ogólna. Biblia od początku do końca jest opowieścią o małżeństwie. Rozpoczyna się opisem Adama i Ewy w księdze Rodzaju a kończy opisem godów Baranka w Apokalipsie. W trakcie tej historii opis stosunku Boga do Izraela używa obrazu małżeństwa (szczyt takiego zabiegu ma miejsce w księdze Pieśni nad Pieśniami, która, co ciekawe, ani razu nie używa imienia Boga), a w Nowym Testamencie identyczny obraz jest użyty opisując stosunek Chrystusa i Kościoła.
Przyglądając się księdze Rodzaju widzimy jak Bóg tworzy świat. Cały opis jest pieśnią na cześć Boga Stwórcy, co podkreślane jest przez refren ?a widział Bóg, że były dobre?. Bóg najpierw tworzy oddzielając. Oddziela światło od ciemności, wodę od lądu. Następnie trzeba zauważyć, że świat jest stwarzany według pewnej kolejności. Najpierw powstają rzeczy wielkie, potem Bóg stwarza byty coraz subtelniejsze. I tu dochodzimy do stworzenia człowieka. W tym miejscu niestety musimy zmagać się z niedoskonałościami tłumaczenia. Biblia Tysiąclecia twierdzi: ?Uczyńmy człowieka [liczba pojedyncza] na Nasz [liczba mnoga] obraz, podobnego Nam. Biblia edycji świętego Pawła ma w tym miejscu: ?Uczyńmy ludzi [l.m.], a Nasz obraz, podobnych do Nas [l.m.]?. O ile liczba mnoga odnosząca się do Boga wskazuje na Trójcę, o tyle w przypadku człowieka problem jest poważniejszy. Dalej bowiem sytuacja się komplikuje. Biblia Tysiąclecia: ?Stworzył więc Bóg człowieka [l.p.] na swój obraz, na obraz Boży go [l.p.] stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę [biernik, Kogo? Co?]?. Biblia edycji św Pawła: ?I stworzył Bóg ludzi [l.m.] na swój obraz: na obraz Boży ich stworzył. Stworzył ich jako [słowo, które nie pojawia się w BT] mężczyznę i kobietę?. Ta, pozornie tylko gramatyczna kwestia, ma kolosalne znaczenie jeśli chodzi o kwestię relacji, także płciowej, mężczyzny i kobiety. Wersją którą możemy przyjąć jest tekst Nowej Biblii Gdańskiej, ktróa podaje: ?I Bóg stworzył człowieka [l.p.] na Swój obraz, na obraz Boga go [l.p.] stworzył; stworzył ich mężczyzną i niewiastą” [użyty jest narzędnik]. Czemu jest to tak ważne?. Otóż Bóg jest Trójcą, komunią Osób. Jest jeden choć w Trójcy Osób. Stwarza więc na swój obraz i podobieństwo człowieka [l.p] jako wspólnotę [l.m.] i to stwarza ?mężczyzną i niewiastą?. Proszę zwrócić uwagę na tytuł katechez papieża Jana Pawła ?Mężczyzną i niewiastą stworzył ich?. Mamy znów użyty narzędnik (Kim? Czym?), szkoda, że nie jest to bliższe oryginałowi, tzn. ?mężczyzną i niewiastą stworzył go?. Człowiek bowiem jest mężczyzną i niewiastą, a nie mężczyzną lub niewiastą. Chodzi o pokazanie pewnej komplementarności, co dodatkowo w języku hebrajskim jest podkreślone przez słowa „isz” i „isza”, w łacinie Hieronima „vir” i „virago”, a w polskim przekładzie księdza Wujka „mąż” i „mężyna”. Zapis hebrajski wygląda tak:
Widać wyraźnie, że słowa te są podobne. Różnica zachodzi w literach ?jud? i ?he?, te zaś są składowymi świętego imienia Boga. Mężczyzna i niewiasta różnią się tym samym co ich łączy. Dopiero razem tworzą układ zdolny do miłości. Nic w tym dziwnego skoro Bóg- Stwórca jest Trójcą kochających się Osób, a Ich miłość jest twórcza (Miłość między Ojcem i Synem jest tak silna i głęboka, że odwiecznie staje się Osobą, Duchem. Logika daru z siebie staje się twórcza. To podobieństwo zapisane jest w człowieku). Wróćmy jednak do tekstu hebrajskiego. Jeśli zapiszemy wyrazy ?mężczyzna? i ?kobieta? bez świętych liter Bożego imienia, tzn. bez obecności Boga, powstaje wyraz ?esz?, ogień. Bez Boga zostaje tylko palący ogień. Ogień pożądania i niszczenia. W jidysz ?esz? oznacza popiół…
Ile jest tu treści, ile prawdy o związkach mężczyzn i kobiet.
Idźmy dalej.
Bóg mówi: ?Niech panuje…? i rozpoczyna się wyliczenie kosmicznego wymiaru panowania. Człowiek ma panować we wszystkich wymiarach. Ma panować nad zwierzętami (które posługują się instynktem), ponieważ panuje nad sobą (stan sprzed grzechu pierworodnego). Drugi opis stworzenia człowieka, bardzo plastycznie uzupełnia prawdę o tymże. Bóg lepi człowiek z prochu ziemi (aspekt fizyczny) i tchnie w ten twór tchnienie życia (aspekt duchowy). Jeśli przypomnimy sobie w tym miejscu, że Duch święty nazywany jest Tchnieniem i On nazwany jest Miłością Ojca i Syna, to tekst ten nabiera dodatkowego znaczenia. Adam jest sam. Znów wracamy do początku naszego rozważania. Pamiętamy, że Bóg stwarzał oddzielając i tworzył świat od rzeczy wielkich do subtelnych. W tym kontekście wkracza na arenę dziejów Ewa, kobieta. Mężczyzna istniał w świecie rzeczy (i po dziś dzień panowie lepiej odnajdują się w tematach związanych z rzeczami; samochody, komputery itd.). Kobieta zaistniała już w świecie osób (i do dziś bardziej ją interesuje świat ludzi, uczuć, relacji, emocji). Bóg rozdzielając dał inne cechy kobiecie i mężczyźnie, aby mogli oni doświadczyć komplementarności. Więcej, Ewa jest ostatnim akordem Boga Stwórcy, jest więc najsubtelniejszym dziełem Boga. Zanim jednak pojawia się Ewa, Adam czuje się samotny, chociaż jest w obecności Boga…. Sam Bóg to zauważa mówiąc: ?Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc?. I tego wyrażenia ?odpowiednia pomoc? nie należy rozumieć jako ?pomocy kuchennej? (choć wydaje się, że niektórzy mężczyźni tak traktują swoje żony). Hebrajskie ?ezer kenegdo? oznacza coś więcej. Ezer używane jest w Biblii na określenie Boga, który staje się jedyną pomocą w sytuacji rozstrzygającej między życiem a śmiercią, to jest właściwy sens ?pomocy?. Co więcej owa pomoc ma być odpowiednia, dosłownie będąca obok lub naprzeciwko. Kobieta pojawia się więc jako pomoc (ezer) będąc z mężczyzną w jedności a zarazem w zdrowej opozycji. Wtedy mężczyzna zapadł w głęboki sen, zesłany przez Boga. Ten sen można przetłumaczyć jako ?ekstaza? – wyjście z siebie. Z żebra (żebro jest słowem bliskim do ?życie?) powstaje Ewa, a miejsce to zostanie zapełnione ciałem. Kiedy Adam poznaje Ewę, wydaje okrzyk mówiąc: ?Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała?. Jak Adam poznał, że Ewa jest tą, którą on, mężczyzna może pokochać? Otóż, oboje byli nadzy i jak mówi Pismo ?byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu?. Przez ich ciała objawiła się prawda duchowa. Ciało staje zdolne do wyrażania miłości… I więcej, w tym stanie, nie przynosi to wstydu (co nie jest równoznaczne z pojęciem bezwstydu). Tak kształtuje się zrąb nauki o pięknie miłości kobiety i mężczyzny w świetle Boga, czyli w logice daru. W tym obrazie znajduje się także postawiona granica, której nie wolno człowiekowi przekraczać. Chodzi o drzewo poznania dobra i zła. Bóg jest tym, który rozstrzyga i określa granice. Nasza pycha w tym miejscu, podpowiada, że to ogranicza człowieka. Nic podobnego. Ktoś użył porównania z człowiekiem, który kupił samochód. Na nim znajduje się informacja, że jako paliwo trzeba do baku wlewać benzynę bezołowiową. Konstruktor samochodu wie jakie paliwo jest właściwe i umieszcza taką informacje. Można oczywiście wlać do auta sok pomarańczowy. Tylko po co i z jakim skutkiem? Podobnie jest z granicą jaką ustanowił Bóg mówiąc: ?bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz?.
Pojawił się wąż i zaczyna wlewać truciznę do serca człowieka. Zaczął kwestionować dobroć Boga, uwodzić, mówić, że Bóg coś przed wami ukrywa. Zaczął od Ewy, najdelikatniejszej. Tu Adam nie okazał się tym, kim miał być. Nie obronił Ewy. Ksiądz Pawlukiewicz użył takiego porównania. Mężczyzna ma być ochroniarzem dla swojej żony. Ponieważ ona jest tak delikatna trzeba jej bronić, jak czaszka chroni mózg i jak klatka piersiowa serce. Tu Adam nie jest na miejscu, nie broni Ewy przed wężem. Ona wchodzi w dialog, a jak wiemy dialog z pokusą jest już ulegnięciem jej. Owoc staje się nęcący i Ewa zrywa go i kęs po kęsie spożywa kłamstwo węża. Podaje owoc mężowi, a on posłusznie przyjmuje. Nagle poznają, że są nadzy. Przecież do tej pory nie było to problemem. Co się zmieniło w podejściu do ciała? Oboje stali się martwi, jak zapowiedział Bóg. Umarła w nich miłość… Więc ciało stało się powodem do wstydu i bezwstydu. Przestali widzieć w sobie odbicie miłości Boga, rozpoznali w sobie rzecz. I odtąd trudno patrzeć mężczyźnie na kobietę, woli on ją oglądać. ?Przestraszyłem się, bo jestem nagi i ukryłem się?. Pojawia się strach w związku z cielesnością i ukrycie. Ile w relacjach męsko -damskich jest strachu, ile ukrycia. Ile kobiet jest zamkniętych na życie ze względu na strach… Pojawia się pożądanie jako wyraz kultury użycia, a nie daru. Zasłaniają więc swoje ciała przed takim spojrzeniem partnera. Naturalna otwartość na życie (?Bądźcie płodni i rozmnażajcie się?), zostaje zaburzona (?ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą?). Od tej pory ?mężczyźni posługują się miłością, by zdobyć seks, kobiety posługują się seksem, by zdobyć miłość?.
Pojawia się jednak protoewangelia, zapowiedź nowego Adama i Nowej Ewy. Wiemy, że jak Adam pogrążył się w głębokim śnie a z jego żebra została wydobyta Ewa, tak Chrystus ?zasnął? na drzewie krzyża a z Jego boku zrodził się Kościół. Ewa przyjęła posłanie od anioła ciemności i odrzuciła życie Boże, Maryja otrzymał posłanie od anioła Gabriela i przyjęła życie. Związek Adama i Ewy niesie ludzkości przez zrodzenie grzech, Jezus i Maryja niosą nowe życie i odkupienie.
Tak przechodzimy do Nowego Testamentu. W nim znajdujemy najpiękniejszą historię miłosną wszystkich czasów. Ona młoda, zakochana kobieta. On młody, silny, zakochany w niej. Oboje mają plany na przyszłość, oboje są wierzący, ale nie konwencjonalnie jako to się często zdarza dziś. Oni wierzą patrząc na Boga i licząc się z Jego słowem. Nagle Ona zachodzi w ciąże. On wie, że to nie jego dziecko… Myśli Józefa aż słychać z kart Ewangelii. Jest jednak coś czego Józef nie rozumie. Maryja pozostaje piękna, patrzy mu prosto w oczy… Co więcej nic mu nie tłumaczy… Coś jest nie tak. Chce ją oddalić, tak uratuje jej życie, sam przyjmując na siebie hańbę. Maryja milczy. Ona nie kieruje ich małżeństwem, ona ufa. W Jej oczach Józef czyta ?wiem, że ocalisz Mnie i dziecko?. Tym bardziej nie rozumie tego cieśla. Dopiero interweniuje Bóg: ?Nie bój się wziąć do siebie Twej małżonki?. Nie bój się… Jakby odwrócenie strachu z ogrodu Eden. Józef usłyszał to od Boga. Ile małżeństw dałoby się ocalić gdyby mężczyzna słuchał Boga… Bóg znalazł do niego drogę we śnie, jakby tylne drzwi, a on rozpoznał głos Boga. Kiedy się Józef obudził, a był człowiekiem czynu, wziął Maryję do siebie i uratował ich uciekając do Egiptu.
Co za mężczyzna i co za kobieta…
I w ten sposób ocalone zostało dziecko, ocalone w pięknej miłości Bożego porządku.
Tak potrafią kochać ludzie zapatrzeni w Boga.