Jezus opowiedział faryzeuszom i uczonym w Piśmie następującą przypowieść: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zagubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: ?Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła?. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia”.
Tata był w sąsiednim pokoju. Dziecko bawiło się w pokoju pełnym pięknych przedmiotów. Tata co chwila wołał, aby uważać z zabawą ponieważ nieostrożna zabawa może źle się skończyć. Dziecko raz słuchało, by potem kontynuować swoją zabawę. Nagle rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Ojciec wbiegł do pokoju dziecka, aby zobaczyć czy nic się nie stało synkowi. Opatrzył zranienia, przytulił syna, ale piękna waza została stłuczona. Po jakimś czasie nakazał więc synowi sprzątnąć powstały bałagan.
Historia prosta jak budowa wiertarki, wspomniana kiedyś w tekście „O spowiedzi„. Przytaczam ją, aby przybliżyć temat wczorajszej uroczystości i dzisiejszego wspomnienia. Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa i wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi prowokuje wiele pytań. Czemu należy wynagradzać? Na czym to wynagrodzenie polega? Jak to możliwe, że Bóg jest sprawiedliwy i miłosierny zarazem?
Otóż, w przytoczonej opowieści Bóg jest oczywiście Ojcem, oddalonym, ukrytym, którego głos możemy usłyszeć w Biblii i nauce Kościoła. Rozbawione dziecko w pokoju pełnym pięknych przedmiotów to człowiek obracający się w pięknym świecie urządzonym przez Boga. Znamy ostrzeżenia, z drugiej strony, znamy także drogę do szczęścia. Czasem jednak zabawa pociąga za sobą szkodę, zniszczenie piękna i poranienie człowieka. Bóg opatruje rany w sakramencie pokuty i przytula człowieka w Eucharystii. Pozostaje jeszcze problem blizn po ranach i zniszczone piękno. Dziecko może jedynie posprzątać potłuczone szkło. Nie potrafi posklejać drogocennej wazy ani zapłacić za jej zniszczenie.
Tu dotykamy problemu wynagrodzenia. Jest on związany przede wszystkim z ofiarą krzyżową Jezusa Chrystusa. Tylko On mógł „wyrównać rachunki”. „Zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6, 23), więc On złożył ofiarę. Mógł tego dokonać jako Bóg (gdyż ofiara była doskonała i miała wartość nieskończoną), oraz jako człowiek (gdyż zrobił to jako przedstawiciel ludzi a przez to mógł wziąć grzechy na siebie, a nawet stać się grzechem).
To klasyczna teoria od – kupienia. W niej miłosierdzie łączy się ze sprawiedliwością. W Bogu Trzech jest Miłością. Miłość ta jest niejako skierowana do wewnątrz (przez to Bóg jest nieskończenie szczęśliwy), ale także (zgodnie z naturą miłości) skierowana jest na zewnątrz i objawia się w stworzeniu. Miłość Trzech zawiera także moment wolności, przez co Bóg Ojciec nie jawi się jako sadysta („Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca” J 10, 17n.). Miłość i miłosierdzie łączą się ze sprawiedliwością. Bardzo radykalnie słychać to w krzyku Jezusa „Boże mój czemuś mnie opuścił”. Syn wziął na siebie całą sytuację grzechu człowieka, w którym jest on oddalony od Boga. Tak okazała się sprawiedliwość na miarę Boga.
W tym miejscu, na Golgocie, zostaje otworzone serce Jezusa, które nawet po zmartwychwstaniu nie zostaje zamknięte („Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym” J 20, 27). My dziś wchodząc na Golgotę i stając pod krzyżem możemy czerpać z tego przebitego serca. Niczym bowiem innym jest uczestnictwo w Eucharystii, która jest przecież Najświętszą Ofiarą. A i łaska przebaczenia przez sakrament pokuty i pojednania bierze się z mocy Ofiary Chrystusa (Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna…). Co ciekawe znane cuda eucharystyczne, w których konsekrowana hostia zmieniła się w tkankę ciała, wskazują że jest to tkanka mięśnia sercowego. Syn złożył Ojcu najdoskonalsze wynagrodzenie i nadal trwa w wynagrodzeniu przez uobecnienie na ołtarzach świata. My możemy jedynie wejść w ten nurt miłości między Ojcem i Synem. Sami bowiem z siebie nie jesteśmy w stanie Bogu wynagrodzić za grzechy nasze a tym bardziej całego świata. Dobrą nauką tej teologicznej prawdy jest modlitwa koronki o Bożego miłosierdzia. Mówimy w niej „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa, na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata. Dla Jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas i całego świata”.
Dochodząc do tematu św. Faustyny i orędzia Bożego Miłosierdzia nie sposób pominąć pewnego subtelnego błędu, który mówi o tym, że miłosierdzie unicestwia sprawiedliwość. Powołuje się przy tym na fragment Dzienniczka „W godzinie tej uprosisz wszystko dla siebie i dla innych; w tej godzinie stała się łaska dla świata całego ? miłosierdzie zwyciężyło sprawiedliwość”(Dz. 1572). Otóż jeśli ktoś stłucze wazon i porani siebie, tym co pozostaje po tym wydarzeniu (grzechu) są blizny po ranach i bałagan wynikający z zaburzenia piękna. Nazywamy to karą doczesną lub skutkami grzechu. Sakrament spowiedzi gładzi winę (Ojciec nam przebacza), pozostaje jednak skutek. Dlatego powinniśmy zwrócić uwagę na ostatni punkt warunków dobrej spowiedzi, a mianowicie na zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. To co można naprawić w relacjach Bóg – bliźni – ja sam, winno być naprawione. Dla tych, którzy nie zdążyli naprawić skutków swoich grzechów, Bóg w miłosierdziu i sprawiedliwości, przygotował czyściec („Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. – [Usłyszałam głos wewnętrzny], który powiedział: Miłosierdzie Moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe. Od tej chwili ściślej obcuję z duszami cierpiącymi” Dzienniczek 20). Tym bardziej „pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz”. W praktyce należy zatem, na ile to możliwe naprawić zło powstałe w wyniku grzechu (nawet jeśli grzech pozornie nie ranił nikogo, to dotyka on Kościoła jako mistycznego ciała Chrystusa, tak jak bolący ząb wpływa na stan całego organizmu), oraz uzyskiwać odpusty za siebie i za zmarłych.
Bóg zatem jest miłosierny (nie możemy zasłużyć na istnienie, przebaczenie, Eucharystię, możemy to jedynie otrzymać jako dar), a jednocześnie jest sprawiedliwy ponieważ, jak dobry wychowawca, dopuszcza konsekwencje naszych czynów. Ponieważ traktuje poważnie człowieka i jego wolność nie zmusza go do miłosierdzia („Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, otwieram wpierw na oścież drzwi miłosierdzia Mojego. Kto nie chce przejść przez drzwi miłosierdzia, ten musi przejść przez drzwi sprawiedliwości Mojej…” Dzienniczek 1176).
Skąd więc wynika postawa wynagrodzenia? Z miłości Trójcy i konsekwentnie z postawy Ofiarnika Jezusa Chrystusa. Już święty Paweł pisał: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” Kol 1, 24. A św. Faustyna dopowiada, przekazując słowa Chrystusa: „Córko(247) umiłowana, dobrześ poznała głębię miłosierdzia Mojego. Uczynię jako prosisz, ale łącz się ustawicznie z konającym sercem Moim i czyń zadość sprawiedliwości Mojej. Wiedz, że o wielką rzecz Mnie prosiłaś, ale widzę, że podyktowała ci to czysta miłość ku Mnie, dlatego czynię zadość żądaniom twoim” Dzienniczek 873.
Wynagrodzenie jest więc wejściem w Ofiarę Syna przez zjednoczenie w ofiarowaniu (pisałem o tym w tekście „Ofiara”).
„Cała nicość moja tonie w morzu miłosierdzia Twego; z ufnością dziecka rzucam się w objęcia Twoje, Ojcze miłosierdzia, by Ci wynagrodzić za niedowierzanie tylu dusz, które lękają się Tobie zaufać. O, jak mała liczba dusz prawdziwie Cię zna. O, jak gorąco pragnę, aby święto Miłosierdzia było znane duszom. Koroną dzieł Twoich jest miłosierdzie, wszystko zaopatrujesz z uczuciem najczulszej matki” Dzienniczek 505.
Jedna uwaga do wpisu “Wynagrodzenie”