Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
Słyszeliście, że powiedziano przodkom: ?Nie zabijaj?; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu ?Raka?, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł ?Bezbożniku?, podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj.
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz”.
Jest taki przysłówek, który określił podstawy pewnej duchowości. Magis, bo o nim mowa, oznaczać może „więcej”. Można i pewnie powinno się więcej modlić, pokutować. Więcej czytać Słowa i religijnych książek. Można jednak ten przysłówek tłumaczyć jako „bardziej”. I w tym sensie bardziej się modlić, pokutować. Wejść głębiej w lekturę Biblii czy żywotów świętych. Więcej modlitwy nie musi oznaczać modlitwy głębszej. Więcej religijnych praktyk nie musi oznaczać przybliżania się do Boga. Patrzenie „bardziej” oznacza odkrywanie pokładów miłości w każdym słowie i geście. Zatrzymanie się nad wyrazem „Ojcze” w modlitwie Pańskiej może być bardziej owocne niż cały odmówiony różaniec. Można bowiem modlić się i nigdy nie spotkać Boga w tejże modlitwie. Z prostym „nie zabijaj” jest podobnie. Usprawiedliwianie się, że „nikogo nie zabiłem, nie okradłem” jest tylko wygodnym pozostawaniem na pozycjach samozadowolenia. Wejść głębiej w przykazania, w modlitwę i liturgię to rozkoszować się spotkaniem z Bogiem w prostocie jak uśmiech dziecka.
Można modlić się każdą czynnością:
obieraniem ziemniaków, myciem podłogi,
operową arią, dotykiem pędzla na zagruntowanym płótnie, dobrym słowem, uśmiechem i łzami,
bólem pleców, troskami,
szeptem, krzykiem i milczeniem.
Płatkiem śniegu na włosach przyjaciela,
kroplami rosy połyskującymi rankiem na pajęczynie, promieniami słońca igrającymi wśród szumiących liści, deszczem kołaczącym w parapety okien…
Można modlić się tak zwyczajnie – miłością…
W tej modlitwie odnajdziemy Boga.
Dla Pana Boga liczy się jakość, nie ilość. Dla Niego milsze jest westchnienie do Niego z miłością niż suche klepanie pacierzy na „akord”.
On jest Osobą i pragnie być traktowany jak Osoba.