Jezus powiedział do tłumów: „Podobne jest królestwo niebieskie do sieci zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Zrozumieliście to wszystko?” Odpowiedzieli Mu: „Tak jest”. A On rzekł do nich: „Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare”. Gdy Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd.
Podobne jest królestwo do sieci zagarniającej ludzi dotkniętych różnymi grzechami i słabościami. To nie one są dla Boga problemem. Problem stanowi powiedzenie Bogu „nie”. Wobec niego sam Wszechmogący staje się bezradny, to piekło. Stan w którym człowiek płonie z nienawiści do Boga i samego siebie. Miejsce płaczu nad straconym życiem i zgrzytania zębami z rozpaczy, która już nigdy nie będzie miała końca.
„Zrozumieliście to wszystko?”
Jest i ojciec rodziny, który wydobywa ze skarbca rzeczy stare i nowe. Ze skarbca historii, wydobywamy dziś Powstanie Warszawskie. Robimy to, aby pamiętać i tak budować tożsamość. Ocenami zajmą się historycy. My się zatrzymujemy, aby przypomnieć sobie i zrobić rachunek sumienia z czwartego przykazania. Ono dotyczy także kwestii patriotyzmu, wszak Ojczyzna bierze się ze słowa Ojciec, a śpiew „Gaude Mater Polonia” mówi o Matce Polsce. W obliczu wydarzeń 1944 roku, wspominając poległych, którzy chociaż na 63 dni byli wolni, pytamy o nas samych. O nasze podejście do wychowania młodych. Tamci ludzie byli zdolni do oddania życia za Ojczyznę, tak zostali wychowani. Jest bowiem śmierć gorsza od tej fizycznej. To śmierć pamięci. Śmierć dumy narodowej. Można było ocalić wielu ludzi, uniknąć zagłady miasta, można było w 1939 roku nie strzelać do Niemców i pewnie wielu by przeżyło, tylko po co?
„Nie chodzi jedynie o 'zwycięstwo moralne', którym zwykle pocieszają się pobici. Chodzi o potęgę przekazu kulturowego, którzy ocala przed nicością. Gdyby nie polskie Powstania, zalałaby nas kulturowo Prusy, młodzieży imponowałyby już tylko piękny Berlin, razem z rozwojem interesów na Wschodzie wtopilibyśmy się w liberalną Rosję, robilibyśmy kariery we Wiedniu, do którego z Krakowa bliżej niż do Warszawy. Na przestrzeni 200 lat ocalałyby tysiące wspaniałej młodzieży. Ale już coraz bardziej niemieckiej, rosyjskiej, austriackiej…
Nie, nie twierdzę, że lepiej być martwym Polakiem niż żywym nie – Polakiem, choć tych,którzy w nasze historii tak uważali, nie warto wyśmiewać. Ale skuteczne unicestwienie narodu odbywa się właśnie przez odebranie mu sensu istnienia. A raczej stopniowe, niemal niezauważalne – odbieranie”.
Nie potrzeba wiele. Wystarczą opowieści babci czy dziadka, wywieszanie flagi, zatrzymanie się z dzieckiem gdy wyją syreny na kolejną rocznicę godziny W. Spacer po Powązkach, przy pomniku Gloria Victis, odwiedzenie Muzeum Powstania Warszawskiego. Można z dziećmi iść śladem Powstania, odkrywając miejsca naznaczone jeszcze dziś tamtymi dniami (jest ciekawa książka na ten temat, którą tu reklamowałem, a mianowicie „Przewodnik po powstańczej Warszawie” autorstwa Jerzego S. Majewskiego i Tomasza Urzykowskiego). Mnóstwo sposobów na wyrabiania w dzieciach pamięci i tożsamości. I sposobów dużo lepszych niż zostawianie dziecka przed ekranem telewizora czy komputera. To tym ważniejsze, że uczestnicy Powstania odchodzą a ślady na domach i ulicznym bruku są zamazywane i niszczone przez głupią politykę historyczną.
„Wrogie albo obojętne wobec obywateli państwo, zmasowana promocja wstydu z polskiej historii i tożsamości, zabicie pojęcia narodowego interesu i racji stanu, demontaż gospodarki i regres cywilizacyjny, służalczość lub bezradność wobec Berlina i Moskwy. I miliony polskich głów i serc wypłukanych z rozumienia sensu pojęcia narodu.
Potrzebne jest dziś nowe Powstanie Warszawskie. Bezkrwawe, wolne od militarnych błędów i politycznej naiwności tamtego. Ale równie zdeterminowane, by – wobec kulturowych i gospodarczych inwazji, wbrew zdrajcom, głupcom i otumanionym – ocalić wolną Polskę, która chce być Polską”.
Cytaty pochodzą z tekstu Macieja Pawlickiego, „Po co walczyli w Warszawie powstańcy”, Sieci 30 (34) 2013, s. 16-18.