3000 lat temu, na górze Synaj Mojżesz był świadkiem jak Bóg rył na tablicach z kamienia Dekalog. Dziś w kolejnym kazaniu katechizmowym pochylamy się nad pierwszym przykazaniem „nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. Tak to Bóg mądrze uczynił, że pierwsze przykazanie jest… pierwsze. Bez niego pozostałe nie mogłyby istnieć. Z doświadczenia konfesjonału wynika, że prześlizgujemy się nad tym przykazaniem, wszak nie przeszliśmy na inną wiarę, nie jesteśmy także ateistami. I tak popełniamy jeden z największych błędów w pracy duchowej. Skupiamy się na pozostałych przykazaniach, ponieważ są bardziej konkretne, zaniedbując pierwsze. Można więc latami przychodzić do spowiedzi oskarżając się np. z grzechów przeciw szóstemu przykazaniu, jednocześnie ubóstwiając uczucie, relację czy stan, a więc powodując, że grzechy nieczystości będą wracać.
Idźmy jednak od początku.
Zatrzymajmy się nad kilkoma obrazami, jakby migawkami. Czasem przerysowanymi a czasem boleśnie prawdziwymi.
Obrazek pierwszy.
Jest niedziela więc trzeba (podkreślam to słowo) iść do kościoła. Z drugiej strony wyobraźmy sobie, że zaprosił nas na śniadanie Ojciec święty. Co działoby się wtedy z nami? Najlepszy garnitur, buty na wysoki połysk, lista tematów, opanowanie protokołu itd. Ekscytacja, przygotowanie a potem zdjęcia na ścianie do końca życia. Zwróćcie uwagę na dysproporcję. Tu Bóg żywy, Stwórca nieba i ziemi, a ktoś przychodzi bo musi, bo grzech, bo podpis w indeksie. Czasem ubrany jakby pomylił plaże w Sopocie lub warsztat ze świątynią Boga Zastępów. A całkiem niedawno funkcjonowało pojęcie ubrania „kościółkowego”. Był nawet cały obrzęd w sobotę wieczorem, a mianowicie pastowanie butów, prasownie białej koszuli itd. Szczegóły, ale wiele mówiące.
Może więc warto wrócić do tej tradycji?
Obrazek drugi.
Obiad biznesowy lub zwykły obiad (o, przepraszam lunch) w firmie. Pani w okienku sięga już po schabowego, kolega już wziął, ale jest piątek. Więc grzecznie dziękujemy za mięso, ale jak kolega zapyta nas dlaczego, to warto przyjrzeć się pierwszej myśli, która się pojawia. Dieta? Wegetarianizm? Nie, akurat nie mam ochoty? Czy po prostu „w piątek poszczę” ? Już nie mówię o zrobieniu znaku krzyża przed posiłkiem w miejscu publicznym, wśród kolegów. I Bóg, którym powinniśmy się chlubić jako katolicy ustępuje przed lękiem o opinię.
Obrazek trzeci.
Kolęda. Stajemy do modlitwy, trwają nerwowe poszukiwania świętego obrazu na ścianach, w końcu nad drzwiami jest krzyż. Pod nim podkowa lub obok obrazek Żyda. Więc pytam czy może w rodzinie jest jakaś tradycja hodowli koni lub może jakieś korzenie żydowskie. Okazuje się, że to „na szczęście”. W wersji przenośnej ktoś przystępuje do komunii świętej, ręce złożone na klatce piersiowej a na palcu tzw. pierścień atlantów dla zjednania kosmicznych mocy. Wartość rynku wróżb, bioenergoterapii i wszelkiego innego zabobonu to ok. 2 miliardy złotych w Polsce.
Obrazek czwarty.
Wyobraź sobie, że św. Franciszek z Asyżu mieszka z tobą pod jednym dachem przez tydzień. Obserwuje jak się modlisz, jak odnosisz się do najbliższych, jak wykonujesz swoje obowiązki, jak spędzasz wolny czas, a najciekawsze zaczyna się kiedy myślisz, że nikt cię nie widzi i zostajesz sam. Po tygodniu takiej obserwacji, św. Franciszek ma do ciebie tylko jedno pytanie: „W co ty wierzysz? Bo krzyż nad drzwiami wisi, nawet w kościele w niedzielę jesteś, ale co to za religia, którą wyznajesz, bo nie mogę odgadnąć”.
I obrazek ostatni. Może dla tych, którzy się nie odnaleźli w poprzednich. Wszędzie tam gdzie ubóstwiamy ludzi, relacje, uczucia, przedmioty czy nasze własne zdanie, tam łamiemy pierwsze przykazanie. Na pograniczu śmieszności i dramatu brzmią słowa w konfesjonale, kancelarii czy u cioci na imieninach „a ja nie uważam tego za grzech”. Czyli Bóg się myli, papież jest w błędzie i 2000 lat nauczania Kościoła można uznać za niebyłe bo pan Iksiński, z panią Igrekowską ogłosili przy dokładce bigosu, że nie uważają tego czy owego za grzech, ale za to sami uważają się za wierzących.
Pierwsze przykazanie jest pierwsze i stawia Boga na pierwszym miejscu, bo jeśli On jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na swoim miejscu.
Tak… Potrafimy ubóstwiac przedmioty, innych ludzi, siebie nawet. Nosimy różnego rodzaju talizmany, amulety 'na szczęście'. Przypinamy do wózków dziecięcych czerwone kokardki, które mają niby oddalić zły urok od naszych pociech. A do krzyża przyznać się nie potrafimy. Lepimy różne złote cielce i im oddajemy hołdy i pokłony… A to naszemu Bogu się one należą. Jedynemu i Prawdziwemu. On jest Bogiem zazdrosnym. I nie pozwoli z siebie kpić!
Tekst naprawdę daje do myślenia. Pierwsze jest pierwsze, także w rachunku sumienia. Kiedy przyglądam się grzechom, wszystkie zdają się sprowadzać do braku miłości Boga i bliźniego. Wszystkie ranią Jezusa i człowieka (mnie i innych)). Chyba nigdy nie patrzyłam na nie przez pryzmat Pierwszego Przykazania.
Co do stroju. To prawda. Często, zwłaszcza latem, dominuje w świątyni strój swobodny (zamiast godnego).
Zdarza się jednak, że człowiek wpada w pułapkę tego godnego stroju. Może Księdzu trudniej to zauważyć,ale proszę zwrócić uwagę na wypięte pupy pań ubranych w eleganckie, najczęściej jasne kreacje (spodnie lub sukienki) i kucających panów odzianych w jasne garnitury. Te „akrobacje” mają miejsce w chwili, gdy wierni oddają cześć Bogu klękając.
A wszystko dla ochrony kreacji przed zabrudzeniem, czy pognieceniem. Szczególnie widać to na ślubach, ale też w czasie procesji Bożego Ciała.
Zastanawiałam się kogo oni oszukują. I tu przyczyna kryje się w pierwszeństwie. Kto Jest Pierwszy? W tym przypadku wygrywa ubranie.
P.s.
Trochę może niefortunne jest zachęcanie kapłana do spoglądania na wypięte pupy, ale jakoś tak mi się napisało . Przepraszam.
Nawiązując może nie zupełnie do istoty zagadnienia, ale do piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych ostatnim czasem w piątek, czekając w barze w pracy na obiad zacząłem liczyć jaki jest udział praktykujących to przykazanie kościelne. Obserwując jaka część osób zamawia posiłki bezmięsne i mięsne z przerażeniem można stwierdzić że mniej niż 10% praktykuje wstrzemięźliwość piątkową, która jest już chyba najbardziej minimalistyczną wersją pokuty. Niestety jest to też pewien obraz sytuacji osób wierzących a raczej rzeczywistej ilości katolików w naszym.
Gdy raz zdarzyło mi się zapytać podczas obiadu znajomego z pracy czy je mięso w piątek bardzo się speszył i zupełnie nie wiedział o co mi chodzi.
Problem z pierwszym przykazaniem jest też podstawową przyczyną opętań i zniewoleń w naszych czasach.