Pierwsze przykazanie drugiej tablicy ukazuje ordo caritatis. Najpierw jest Bóg, potem miłość do człowieka, a więc rodzice, dzieci, rodzina. Warto przy tym zwrócić uwagę, że Chrystus Pan ustanowił specjalny sakrament uświęcenia tej miłości. Nie ma sakramentu dla polityków, sędziów czy lekarzy. Są dwa sakramenty, nazywane sakramentami „w służbie komunii”, czyli małżeństwo i kapłaństwo.
Co więc zawiera się w czwartym przykazaniu dekalogu „Czcij Ojca swego i Matkę swoją”?
Po pierwsze to, że małżeństwo to mężczyzna i kobieta. To niestety trzeba coraz silniej przypominać i uzasadniać. Ja nie znam lepszego uzasadnienia niż Słowo Boga (LINK). Po drugie rodzina to miejsce wychowania, a nie hodowli. Często słyszy się życzenia „oby się zdrowo chowało”. Nic w tym złego, ale jeśli poprzestajemy na tym, sprowadzamy się do roli trzody chlewnej. Wychowanie, zwłaszcza religijne, wyraża się w sformułowaniu tego przykazania. Czytamy „Czcij”. My bylibyśmy skłonni napisać „kochaj”. Na szczęście Bóg wie co robi i używając tego słowa, chce przypomnieć, że rodzice są zastępcami Boga w wychowaniu dzieci. Tę relację można zaobserwować u małych dzieci, które potrafią przytulać się do szorstkiej twarzy ojca, lub zaplatają rączki na szyi mamy. Może dlatego Jezus powiedział „Jeśli się nie staniecie jak dzieci…”. Z tego też wynika, że problemy z IV przykazaniem wynikają z problemów z innymi przykazaniami.
„Dzieci mnie nie szanują, proszę księdza”. A może było tak, że dzieci bardzo szybko wyczuły obłudę?
Kilka przykładów. W domu dzwoni telefon, rodzic mówi do dziecka „powiedz, że mnie nie ma”. Czego uczy się dziecko od mamy, która wciąż powtarza, że trzeba mówić prawdę? Przykład kolejny. Rodzice posyłają dziecko na lekcję religii do szkoły, a w domu dziecko nigdy nie widziało jak rodzice się modlą. Skoro to dla rodziców nie jest ważne, to nie jest istotne i dla mnie. I tam trudno o wiarę, wszak dzieci uczą się przez naśladowanie. W końcu w pierwszy piątek, mama przyprowadza dziecko do spowiedzi, pokazuje konfesjonał, ustawia w kolejce, ale sama siada w ławce i czeka. Po spowiedzi, oboje wracają do domu. I niby nic złego się nie stało, ale jeśli dziecko nie widzi rodziców klękających do kratek konfesjonału, to gdy przyjdzie okres dojrzewania, skończą się praktyki pierwszych piątków, co łatwo zauważyć.
Kolejna rzecz trudna, to zrozumienie, że dzieci, które rodzice ochrzcili nie należą do nich. Oddali je Bogu, dzieci są więc Jego darem. Rodzice nie mają więc prawa zaburzać kolejności przykazań, ale nauczyć je, że pierwsze przykazanie jest pierwsze, drugie drugie, a trzecie jest trzecim. Dopiero na czwartym miejscu są rodzice. Przykład. Mama, wdowa, tak opiekuje się synem, że zastępuje mu Boga. Syn się nie żeni, bo po co, ma mamę. Syn ma problem w relacjach z kobietami, bo żadna z nich nie jest jak mama. I w końcu zdarza się, że syn traci wiarę, bo mama zastąpiła mu Boga. Pępowina nie została przecięta, ciąża przenoszona, dziecko udusiło się pod sercem matki. Czwarte przykazanie jest czwarte i to właściwe miejsce.
I rzecz ostatnia. To przykazanie obejmuje również sferę stosunku do Ojczyzny. Wszak Ojczyzna, Ojcowizna (po łacinie patria), ma swój źródłosłów w wyrazie Ojciec (Pater). Śpiewamy także „Gaude Mater Polonia”. Więc czwarte przykazanie obejmuje relacje z Ojczyzną, kwestie patriotyzmu itd. Nie jest więc tzw. kazaniem politycznym to, co omawia styk wiary i moralności z decyzją polityczną. Jeśli więc zbliżają się wybory i ksiądz z ambony (jeśli jeszcze jakieś ocalały) mówi, że decyzja wyborcza jest czynem moralnym i podlega ocenie, nie głosi nic innego jak przypomina zakres obowiązywania czwartego przykazania.