Jezus przybył do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które Jakub dał synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny.
„U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie” (Benedykt XVI, Deus caritas est).
Właściwie cytat z encykliki papieża Benedykta załatwia sprawę opisu spotkania Jezusa z Samarytanką. Wielki Post był w starożytności czasem przygotowania katechumenów do chrztu w Wielką Sobotę. Żeby więc doprowadzić do wiary, czytano opisy spotkań z Jezusem. Jeśli poza tym sięgano do ewangelii według św. Jana, to trzeba było przygotować się na głębie mistyki.
Spójrzmy na ten tekst jak na opowieść o modlitwie, wszakże kobieta spotyka się i rozmawia z Jezusem. Najkrótszą definicją modlitwy jest przecież rozmowa z Bogiem.
1. Samaria
To teren odrzucony. Żaden pobożny żyd tam nie chodził. W tekście widać dokładnie, że nienawiść dotyczyła obu stron. Kiedy więc Jezus przechodzi przez tę krainę, mamy pierwszy sygnał, że modlitwa dotyczy także (a może przede wszystkim spraw trudnych, odrzuconych, niechcianych).
2. Godzina szósta
W naszej rachubie to południe. Czas gdy nikt nie chodzi po wodę z powodu upału. Przy studni koncentrowało się życie kobiet (trochę tak, jak za czasów słusznie minionych w kolejkach). Jeśli więc kobieta idzie w południe do studni, znaczy to, że najprawdopodobniej nie chce nikogo spotkać. Ucieczka od spotkania w modlitwie, choć brzmi paradoksalnie jest możliwa. Nie zawsze modląc się spotykamy Boga, często spotykamy tylko i wyłącznie siebie. U Jana ta godzina będzie również określona w procesie Jezusa, jako moment ogłoszenia Jego śmierci (co ma także odniesienie do pragnienia przy studni i pragnienia z krzyża).
3. Studnia
Najpopularniejsze miejsce randek w Starym Testamencie. Przed erą Facebooka ludzie spotykali się na żywo. Takie spotkania kończyły się małżeństwem. A więc głęboką, intymną relacją mężczyzny i kobiety. W naszym fragmencie wszystko jest przygotowanie. To Jezus czeka na kobietę przy studni. Bóg przygotował miejsce spotkania (modlitwy) i czas. Żeby poddać jeszcze kilka myśli o tym tekście trzeba zauważyć, że „Sychar” znaczy wysuszony, a grecki wyraz „epi” oznacza, że Jezus siedział przy studni lub na studni sam będąc Źródłem.
Ponieważ jest to ewangelia według św. Jana, nie sposób rozpracować w krótkim tekście wszystkich metafor i odniesień. Skupię się więc tylko na momencie rozmowy.
Struktura tej rozmowy (modlitwy) jest genialnym ukazaniem naszych ucieczek i Bożego poszukiwania.
„Daj Mi pić” – kobieta wyciąga problem kulturowy „Jakżeż Ty będąc Żydem…”
„O, gdybyś znała dar Boży…” – kobieta wyciąga problem praktyczny najpierw „Panie, nie masz czerpaka”. Potem problem religijny „Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba…”. Użyta jest tu grecka partykuła „me”, która zasadniczo domaga się odpowiedzi negatywnej. Łatwiej rozmawiać o religijnej tradycji niż dotknąć tego, co w nas jest miejscem bólu.
„Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam…” – kobieta zgadza się, bo nie chce już przychodzić w południe i wstydzić się „Daj mi tej wody…”.
„Idź, zawołaj swego męża…” – kulminacyjny moment. Nie można uciec. Kobieta, reaguje automatycznie „Nie mam męża”. Jak ktoś słusznie zauważył jest to odruch bezwarunkowy jak reakcja na oparzenie. Natychmiastowa, krótka odpowiedź. Moment prawdy jak wtedy, gdy spotyka nas coś zaskakującego. Wtedy poznajemy prawdę o nas. Jeśli ktoś jest kierowcą, niech zwróci uwagę co staje się z jego opanowaniem, gdy ktoś zajedzie mu drogę. Automatyczne reakcje wiele o nas mówią. Wracając do Samarytanki. Po tym momencie prawdy, od razu włącza się mechanizm obronny i kolejny wyciągnięty problem „Ojcowie nasi na tej górze…”. Kolejna zasłona dymna. Kolejny problem religijny. „Wiem, że przyjdzie Mesjasz…”. Wiem, że jest Bóg. Wiem, że Jezus Chrystus. Wiem, że Sąd Ostateczny. Wszystko wiem. I nie ma tu żadnego spotkania. Jeden z filozofów dialogu Martin Buber napisał, że najdłuższą drogą jest ta od relacji „Ja – to” do relacji „Ja – Ty”. I dlatego Jezus przedstawia się Samarytance „Jestem Nim Ja, który z tobą mówię”.
Dokonało się spotkanie. Modlitwa jest spotkaniem osób.
3. Dzban
Zostawiła dzban. Kolejny piękny obraz. Spotkanie nasyciło jej pragnienie. Pierwszy skutek to ten zostawiony u stóp Jezusa dzban. Drugi to powrót do miasta. Już się nie wstydzi. Nie boi się spotkać ludzi, których przed chwilą unikała. Grzech nie jest już powodem izolacji „powiedział mi wszystko, co uczyniłam”.
Rozmowa z Bogiem, ucieczki, czuły punkt. Obrona przed Prawdą. W końcu nazwanie grzechu po imieniu, ale z miłością i nasycenia pragnienia. To w skrócie opowieść o Samarytance.
„U początku bycia chrześcijninem (…) jest spotkanie z Osobą”.
Wielkie Bog zaplac.Pozdrawiam ks serdecznie.
Ciekawą pozycją jest na pewno Biblia w przekładzie księdza Romaniuka:
http://wpolityce.pl/polityka/188765-wydarzenie-wydawnicze-przed-kanonizacja-jana-pawla-ii-przepiekna-biblia-z-papieskimi-komentarzami-do-czytania-rodzinnego
Dodatkowo jest to wydanie z komentarzami Jana Pawła II, co także moim zdaniem jest warte uwagi.
Podobno to pierwszy od czasów ks. Jakuba Wujka SJ przekład Biblii na język polski dokonany w całości przez jedną osobę.
Czy miał już Ksiądz do czynienia z tym wydaniem?
Modlitwa jako randka z Bogiem… 🙂 jak z Ukochanym.