Chodziłem w nocy po kaplicy
biłem myślami w tabernakulum
kłóciłem się z Bogiem
i słyszałem tylko swoje kroki
nie przybył anioł nad Jabbok
Kiedy potrzebowałem przytulenia
mogłem liczyć na chłód posadzki
i hamulce uczuć w tabletkach
Może krok w krok za mrokiem
idzie ateizm
(obraz: Ernst Ferdinand Oehme, Katedra w zimie, 1821, Galerie Neue Meister, Drezno)
…
Dziś, 28 maja o 8.00 w kaplicy sióstr karmelitanek mszę miał sprawować arcybiskup. Przed mszą dowiedziałam się, że arcybiskupa nie będzie. Był w sobotę. Wiadomość przyjęłam ze spokojem. Podczas mszy uświadomiłam sobie, że Pan Jezus nie był na pierwszym miejscu, gdy planowałam przyjazd. Wzięłam na dziś urlop. Po Eucharystii nabożeństwo majowe. Po błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem śpiew „Wielbię Ciebie…” i kapłan zwykle zaraz zanosi Pana Jezusa do tabernakulum, a dziś Pan Jezus na ołtarzu, kapłan klęczy, śpiewamy pieśń. Była to dla mnie chwila cudownej obecności Pana Jezusa z nami.
A może krok w krok za mrokiem idzie jeszcze większa łaska, a może krok w krok w mroku idzie wyśmiany, umęczony, opuszczony, ukrzyżowany, ale i zmartwychwstały, i rozumiejący Chrystus…
Właśnie…
Cudowne.