Jezus przemówił tymi słowami: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych, i mówicie: ?Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków?. Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. Dopełnijcie i wy miary waszych przodków”.
Ludzie martwi chodzą po ulicach naszych miast. Uśmiechają się z okładek gazet i telewizyjnych ekranów. Z zewnątrz wyglądają pięknie, wewnątrz pełni są śmierci i robactwa. Żyjąc w grzechu śmiertelnym są grobem i żerem dla demonicznego robactwa. Czasem ci ludzie żyją z nami pod jednym dachem. Monika, wychowana w duchu religijnym, wydana została za mąż za poganina. Starszy o około 20 lat mąż nie rozumiał Moniki. Teściowa dorzucała swoje trzy grosze. Monika modli się o nawrócenie męża. Po osiemnastu latach mąż nawraca się i umiera jako chrześcijanin. Wdowa Monika nie opuszcza Mszy świętej, ćwiczy się w postach, umartwia się. Stara się wychowywać swoje dzieci w wierze, ale Augustyn przysparza jej zmartwień. Z charakteru podobny do ojca, szukał łatwego życia. Związany z sektą manichejczyków, mający nieślubne dziecko, pochłonięty karierą retora. Słyszy słowa biskupa: „Matko, jestem pewien, że syn tylu łez musi powrócić do Boga”. Augustyn przyjmuje chrzest. Jej życie zostaje dopełnione. Matka i syn są w Ostii: „Gdy zbliżał się dzień, w którym miała odejść z tego życia – ów dzień Ty znałeś, a my nie wiedzieliśmy o nim – zdarzyło się, jak myślę, za tajemnym Twoim zrządzeniem, że staliśmy tylko we dwoje, oparci o okno, skąd się roztaczał widok na ogród wewnątrz domu, gdzieśmy mieszkali – w Ostii u ujścia Tybru. […] W odosobnieniu rozmawialiśmy jakże błogo. Zapominając o przeszłości, a wyciągając ręce ku temu, co było przed nami, w obliczu prawdy, którą jesteś Ty – wspólnie zastanawialiśmy się nad tym, czym będzie wieczne życie zbawionych, to, czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, i co w serce człowiecze nie wstąpiło. W tęsknocie otwarliśmy nasze serca dla niebiańskiego strumienia płynącego z Twojego zdroju, zdroju życia, który u Ciebie jest, abyśmy na tyle zroszeni jego wodą, na ile to było dla nas możliwe, zdołali w jakiś sposób dosięgnąć myślą owej wielkiej tajemnicy. Doszliśmy w tej rozmowie do rozpoznania, że żadna rozkosz cielesna, choćby największa i najpromienniejszym światłem doczesnym rozjarzona, nie zasługuje nawet na wspomnienie, a cóż dopiero na porównanie z błogością życia wiecznego”.
Monika oddaje dusze Bogu. Augustyn zapisał w Wyznaniach:
Monika oddaje dusze Bogu. Augustyn zapisał w Wyznaniach:
„Podczas choroby pewnego dnia omdlała i na krótki czas straciła przytomność. Zbiegliśmy się do niej, lecz niebawem odzyskała przytomność, popatrzyła na stojących nad nią – mnie i mojego brata – jakby ze zdziwieniem i zapytała: „Gdzie byłam?”. A gdy spostrzegła, że stoimy niemi z przerażenia i smutku, powiedziała: „Tu pochowacie waszą matkę”. Ja nadal milczałem i dusiłem w sobie płacz. Brat zaś powiedział coś w tym sensie, że byłoby dla niej lepiej, gdyby umarła we własnym kraju, a nie na obczyźnie. Spojrzała na niego z niepokojem i same jej oczy wyrażały naganę za takie poglądy. […] I znowu przemówiła do nas obu: „To nieważne, gdzie złożycie moje ciało. Zupełnie się o to nie martwcie! Tylko o jedno was proszę, żebyście – gdziekolwiek będziecie – wspominali mnie przed ołtarzem Pańskim” [IX, 11].
Gdy zamykałem jej oczy, spłynął do mego serca niezmierny smutek, który przelałby się obfitymi łzami, gdybym nie powstrzymywał tego płaczu rozpaczliwym wysiłkiem woli […]. Nie wydało się nam godziwe, żeby śmierć takiej matki oblewać łzami, osnuwać skargą i lamentem. Tak się zazwyczaj opłakuje śmierć uważaną za nieszczęście albo za całkowite unicestwienie. Ona zaś ani nie umierała nieszczęśliwie, ani nie osuwała się w nicość. […] Niech spoczywa ona w pokoju wraz ze swoim mężem. […] Służyła mu, z cierpliwości wywodząc plon dla Ciebie: bo także męża zdołała dla Ciebie pozyskać. […] Oby jej ostatnia zwrócona do mnie prośba wypełniła się w modlitwach wielu czytelników [IX, 12, 13].
Dziękuję bardzo za ten wpis! Piękny! Wpis o mojej Patronce. Od dziś jak Ona będę prosić moich duchowych Synów, o jedno tylko. Żeby, gdziekolwiek będą, wspominali mnie przed ołtarzem Pańskim. I Ciebie o to proszę, mój duchowy Synku!