Po opuszczeniu synagogi w Kafarnaum Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosił Go za nią.
Jezus wyszedł z synagogi (miejsca modlitwy) do domu Piotra (codzienność). Jednocześnie wyszedł z miejsca wyzwolenia człowieka opętanego, do miejsca choroby teściowej Piotra. Dziwna to była choroba. Łukasz jako lekarz opisuje choroby z niezwykłą przenikliwością. Dlaczego dziwna? Otóż dlatego, że była to gorączka. Gorączka z reguły jest objawem a nie chorobą samą w sobie. Poza tym sposób uzdrowienia jest specyficzny. Zwróćcie uwagę, że Jezus zwraca się do gorączki („rozkazał gorączce”) jak do osoby. I po trzecie skutek uzdrowienia wyjaśnia wiele. Oto teściowa Piotra „wstała i usługiwała im”. Choroba teściowej Piotra (a brak jej imienia jest tu także znaczący), to coś znacznie więcej niż gorączka. Kto nie potrafi służyć, bo brak mu pokory, tego dopada biała gorączka. Może teściowa nie potrafiła się zgodzić, że jej zięć papież chodzi za jakimś Nauczycielem, zamiast jak dotychczas łowić ryby. Trudno oceniać, ale Łukasz subtelnie zapisuje kartę jej choroby tak, abyśmy odczytali z niej więcej.
W naszych chorych domach leżą czasem złożeni niemocą nasi bliscy. Obserwujemy ich gorączki i inne objawy, ale czasem choroba ma głębsze przyczyny. Nie jestem lekarzem i mogę się tu mylić, ale intuicja biblijna wskazuje, że coś jest na rzeczy. Szczególnie św. Łukasz, lekarz, będzie opisywał choroby ze swoim zawodowym skrzywieniem. Jeśli bowiem człowiek to tylko ciało, więc chory jest mechanizmem, który trzeba naprawić. Jeśli uznajemy obecność duszy (w rozumieniu procesów psychicznych), to medycyna opisuje kategorie chorób psychosomatycznych. W końcu jeśli uznajemy także istnienie duszy (w rozumieniu ducha) to istnieją także choroby fizyczne, które są spowodowane odwróceniem się duszy (ducha) od Boga. Medycyna akademicka mnie w tej chwili wyśmieje, ale skoro są choroby somatyczne, psychosomatyczne (termin wprowadzono dopiero na początku XIX wieku), to mogą istnieć także choroby „pneumosomatyczne” (nazwę opatentuje niebawem :). Viktor Frankl, twórca logoterapii, bazując na swoich obozowych doświadczeniach, wysnuł wniosek, że w duszy (duchu) każdy ma pewien obszar wolności. I, jeśli dobrze pamiętam jego koncepcję, człowiek może być chory na ciele, może mieć zaburzoną psychikę, ale w duszy (duchu) pozostaje wolny, nawet jeśli ta wolność jest bardzo ograniczona np. przez nałóg. Dusza (duch) może być zatem zwrócony ku Bogu lub od Niego odwrócony. Frankl używa metafory pianina i pianisty, gdzie pianinem jest dusza i psychika a pianistą duch. Jest rzeczą oczywistą, że na zepsutym pianinie nikt nie zagra czysto, ale pianista zawsze ma możliwość kontaktu ze stroicielem. Kto chciałby więcej na ten temat poczytać, polecam książkę „Człowiek w poszukiwaniu sensu” Viktora E. Frankla wydaną (niestety) przez wydawnictwo Czarna Owca. Jest to zapis przeżyć obozowych autora, połączony z refleksją na temat poczucia sensu i jego utraty.
W Kościele katolickim znamy też tę jedność ciała, duszy i ducha, wyrażając ją np. w praktyce postu. Odmawiając sobie pewnych pokarmów (ciało), ćwiczymy wolę (dusza) i zwracamy się ku Bogu (duch). Święty Atanazy pisze: „Zauważ, co czyni post! Leczy on choroby, wysusza nadmierne soki w organizmie, przepędza złe duchy, płoszy natarczywe myśli, nadaje duchowi większą przejrzystość, oczyszcza serce, leczy ciało i wiedzie w końcu człowieka przed tron Boży… Post jest ogromną siłą i niesie ze sobą przeogromne skutki”. Pewnie lekarze opisaliby to precyzyjniej, niemniej w Biblii mamy opisany (stosowany do dziś) tzw. post Daniela (post, nie zwykła dieta).
?Daniel powziął postanowienie, by się nie kalać potrawami królewskimi ani winem, które [król] pijał. Poprosił więc nadzorcę służby dworskiej, by nie musiał się kalać. Bóg zaś obdarzył Daniela przychylnością i miłosierdziem nadzorcy służby dworskiej. Nadzorca służby dworskiej powiedział do Daniela: ?Obawiam się, by mój pan, król, który przydzielił wam pożywienie i napoje, nie ujrzał, że wasze twarze są chudsze niż [twarze] młodzieńców w waszym wieku i byście nie narazili mojej głowy na niebezpieczeństwo u króla?. Daniel zaś powiedział do strażnika, którego ustanowił nadzorca służby dworskiej nad Danielem, Chananiaszem, Miszaelem i Azariaszem: ?Poddaj sługi twoje dziesięciodniowej próbie: niech nam dają jarzyny do jedzenia i wodę do picia. Wtedy zobaczysz, jak my wyglądamy, a jak wyglądają młodzieńcy jedzący potrawy królewskie i postąpisz ze swoimi sługami według tego, co widziałeś?. Przystał na to żądanie i poddał ich dziesięciodniowej próbie. A po upływie dziesięciu dni wygląd ich był lepszy i zdrowszy niż innych młodzieńców, którzy spożywali potrawy królewskie. Strażnik zabierał więc ich potrawy i wino do picia, a podawał im jarzyny? (Dn 1,8-16).
Inną formą wzajemnego wpływu są wyrzuty sumienia. Biblia łączy sumienie z nerkami. To oddzielny i fascynujący temat, dlaczego tak jest i czy ból nerek nie jest podobny do bólu wyrzutów sumienia. Może rozwinę ten temat przy okazji kolejnego Łukaszowego opisu uzdrowienia. Zakończę więc cytatem:
„Ja, Pan, badam serce i doświadczam nerki, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków”.
Jr 17, 10