Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Znamy tę przypowieść. Mówi ona o tych, którzy całe życie wierzyli i tych, co w ostatnim momencie, jak Dobry Łotr, dostają się do nieba. Spójrzmy jednak na tę opowieść od nieco innej strony.
Denar to minimum socjalne, niezbędne do wyżywienia rodziny przez jeden dzień. Denar za pracę, do której pan winnicy najął wszystkich. Mamy więc pracę, denara, winnicę i jej właściciela oraz wszystkich najętych. Czym jest zatem owa praca, do której wszyscy jesteśmy najęci? To nasze nawrócenie. „Ten jedyny rodzaj zajmowania się sobą, który nie jest samolubstwem”. Winnicą zatem i jej Właścicielem jest dusza i Bóg. I stąd denar (to, co konieczne do przeżycia) to zapłata ze tę pracę. I, niech mi Bóg wybaczy to porównanie, komunikanty mają kształt małego pieniążka. Każdy otrzymuje (nie bierze sam) jeden. Za trud nawrócenia, czasem przeorania gleby serca w spowiedzi. Wielu przystępuje w niedzielę do komunii świętej. Są po spowiedzi, w stanie łaski i otrzymują eucharystycznego denara. Wielu jednak nie przystępuje do komunii świętej, gdyż nie podjęło trudu pracy i nawrócenia w spowiedzi.
I nie znaczy ta przypowieść, że spowiedź i nawrócenie można odkładać na ostatnią chwilę. Bo zazwyczaj śmierć nie czeka aż się wyspowiadamy, tylko przychodzi jak złodziej w nocy.
A ci, którzy otrzymują eucharystycznego denara, mają wszystko, co konieczne do zaspokojenia najgłębszego głodu. W jakiejkolwiek są sytuacji życiowej. I każdego dnia można przyjść do kościoła i posilać się. A ten denar jest wszystkim, co konieczne, chociaż pozornie to tak niewiele.
A tym, którzy nie przyjmują eucharystii na Mszy świętej, ta przypowieść mówi, że Bóg was szuka. Wychodzi o różnych godzinach i szuka w głosie sumienia czy w tych słowach, które teraz czytasz. Szuka na każdy możliwy sposób i na tym polega Jego Wszechmoc.
A czasem najprościej, w księdzu, który na początku Mszy wychodzi do konfesjonału.