Tetrarcha Herod usłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że Eliasz się zjawił; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. Lecz Herod mówił: „Ja kazałem ściąć Jana. Któż więc jest Ten, o którym takie rzeczy słyszę?” I chciał Go zobaczyć.
Herod był idealnym kandydatem do nawrócenia. Miał dużo na sumieniu, wiedział o tym, odczuwał niepokój i chciał zobaczyć Jezusa. Niestety nie był to niepokój zbawczy. On martwił się o siebie. Jego niepokój nie spoczął w Bogu (jak było w przypadku Augustyna z Hippony), ponieważ zbyt głęboko patrzył w siebie i sztuczny zbudowany przez siebie świat. Ewangelista nazywa go tetrarchą, określając go jako człowieka mającego władzę (archo). W rzeczywistości jednak władza i wolność Heroda była określona długością rzymskiej smyczy. W takim świecie nawet oczekiwane spotkanie z Chrystusem nie przyniosło nawrócenia. Herod wzgardził Jezusem.
Wielu odczuwa niepokój, wielu jest ciekawych i zadających pytania. Wielu też niestety nie spotka Odpowiedzi, bo niepokoju nie złożą w Bogu, bo Odpowiedź gdy przyjdzie nie zostanie rozpoznana. W sztucznym świecie człowieka zapatrzonego tylko w siebie, rozgrywa się dramat nie-spotkania.