Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Rzadko mamy możliwość podejrzeć modlitwę Jezusa. Dziś widzimy Go rozradowanego w Duchu. Wysławia On [(gr.) eksomologoumai soi, (łac.) confiteor – wyznaję] Ojca, Pana nieba i ziemi. Kolejność tu nie jest przypadkowa, świadczy o tym chociażby nasze Credo, w którym mówimy „Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi”. Tu znów można zauważyć pozorną sprzeczność. Skoro bowiem Bóg jest Ojcem i na „usługach” swojego Ojcostwa ma Wszechmoc, to dlaczego doświadczamy zła? Stąd już blisko do oskarżenia o fałsz. Albo nie jest On Ojcem, albo nie jest Wszechmogący. Stajemy wobec bezmiaru wszechświata i skomplikowania mikroświata, łatwiej nam więc zobaczyć Wszechmoc. Niemniej zostaje ona zimna i oddalona, jak piękny i precyzyjny mechanizm, który został wprawiony w ruch. Dlatego Credo podpowiada, że Bóg najpierw jest Ojcem, to znaczy daje świat człowiekowi jak pokój pełen zabawek i ukrywa się, abyśmy Go szukali. Świat jest więc dziedzictwem, które On nam daje. W przypowieści o synu marnotrawnym (miłosiernym Ojcu), tenże syn mówi: „Ojcze, daj mi moją część majątku (dziedzictwa)”. Daj mi stworzenie, ale bez Ciebie; wystarczą mi zabawki, które mi dałeś. I człowiek się bawi, zapominając, że ta zabawa skończy się przy świńskim korycie. A Bóg jest Ojcem wcześniej niż Stwórcą. W opisie stworzenia świata w księdze Rodzaju, Bóg przez pięć dni tworzył wydając rozkazy „niech się stanie…”. Szóstego dnia, nie wydaje rozkazu, tu już widać Jego twarz i zaangażowanie osobowe. Bóg stwarza człowieka o tyle, o ile jest Ojcem; to zasadnicza różnica. Widać tu bowiem całe pragnienie serca Bożego, obdarowanie człowieka zdolnością do komunii z Nim. Dlatego człowiek, choć stworzony, jest wyjątkowy w oczach Boga. Cały opis stworzenia człowieka i postępowania po grzechu pierworodnym jest opowieścią o mądrej pedagogii Boga Ojca. Czemu więc nasz świat nie jest idealny, mimo że Bóg jest Ojcem Wszechmogącym? Może dlatego, że nasz świat jest tylko przedpokojem. Można w nim na chwilę usiąść i zdjąć płaszcz, ale nie zatrzymujemy się tam na dłużej. Nie jest to miejsce stworzone z myślą o wygodzie gości. Usiądziemy tu na moment, zrzucimy ciało jak płaszcz i wejdziemy kiedyś do domu Ojca.
Dalej, widzimy, że relacja Ojca i Syna wyrażana jest przez dwa sformułowania „Ojciec przekazał” (aoryst – wskazujący na wydarzenie, które już się dokonało) i „Syn poznał”. Tę tajemnicę wewnętrznego życia Boga, Ojciec objawia prostaczkom (nepiois – niemowlętom). Niemowlę ufa rodzicom, którzy je karmią. Nie pyta ono o skład chemiczny i konieczne witaminy w otrzymywanym pożywieniu. W stosunku do Boga zawsze będziemy dziećmi, niemowlętami, które On karmi sobą. Kiedy jakiś czas temu Tygodnik Powszechny poprosił mnie o zdanie na temat sposobu przyjmowania Komunii świętej, powiedziałem m. in., że postawa klęcząca, z przyjęciem Ciała Pańskiego do ust wydaje się właściwą postawą dziecka, które jest karmione przez Kościół (warto zwrócić uwagę na obecność obrusa na balaskach, chociażby na rysunku powyżej, obecnego jeszcze gdzieniegdzie w parafiach), ręką kapłana (in persona Christi). I niezależnie za jakich mądrych i roztropnych się uważamy, zawsze będziemy przed Bogiem dziećmi.
„Jeśli ten kosmos jest gałęzią ciężką od liści,
opływa światło słońca,
spojrzenie jest tonią spokojną,
zaczerpniętą na otwartą dłoń –
Więc chociaż liście drżą i opadają,
w niedalekiej głębi odbite,
toń spokojna się ciągle wpatruje
w Ciebie ? Ukryty.
Te biedne moje oczy, gdy stwarzałeś,
czerpiąc z toni w otwartą dłoń,
o tym wiecznym spojrzeniu myślałeś,
zachwyconym w niezmierną toń,
i mówiłeś:
Uniżę się, bracie, uniżę,
nie osamotnię nigdy twoich oczu,
naprzód ukryję się w krzyżu,
potem chlebem w dojrzałym zbożu.
Więc myślę:
dlatego tak: się uniżasz,
by nie osamotnić w kosmosie
moich ramion dalekich od krzyża
i mych oczu oddanych tęsknocie.
Jeśli miłość największa w prostocie,
a pragnienie najprostsze w tęsknocie.
więc nie dziw, że pragnął Bóg,
aby najprostsi Go przyjęli,
ci, którzy duszę mają z bieli,
a dla miłości swej nie znają słów.
W jednym spojrzeniu dziecięcym
skupionym w łagodnej Hostii
spotkałem się z Ojcem Niebieskim,
który patrzał z niezmierną miłością.
Przed głębią tego spojrzenia,
w którym ujrzany był świat,
zadrżały oczy moje
jak odsłonięty kwiat.
Syn mówił: Oto się spełnia
pragnienie naszej miłości,
że oczy ludzkie patrzą
nie odmienione światłością.
O blask! O Stwórcze spojrzenie,
z którego niezmiernie obficiej
stworzenie się nowe wyłania,
nowe światy powstają w ukryciu” (Karol Wojtyła, Pieśń o słońcu niewyczerpanym).