
Wąska jest droga. Niewielu nią kroczy, nie ma tłoku na drodze do nieba ponieważ to droga pod górę. Filakterie nazywają się dziś inaczej, mniej śmiesznie. Pogoń została ta sama, pogoń za pierwszymi miejscami. A miłość zajmuje zawsze ostatnie miejsce, jakby nie chciała się narzucać. Pozostaje niepozorna jak hostia, żeby się nie narzucać. On zajął ostatnie miejsce. Opuścił bezpieczne ramiona Ojca. Uciekał przed Herodem. Uczniowie Go nie rozumieli. Dał się ukrzyżować. Zszedł na dno otchłani. To jeszcze za mało… Pozostał w chlebie, zajął ostanie miejsce. Można Go przyjąć i wyrzucić w najbliższym śmietniku. Można przejść obojętnie. Można przyjąć do serca nadętego od pychy, w powłóczystych szatach i sztucznie rozszerzonych filakteriach. Mimo tego On jest. Na ostatnim miejscu. Został by żaden odrzucony nie był już samotny. Miłość zajęła ostatnie miejsce by nikt już nie umierał z braku Miłości.
„Jeśli miłość największa w prostocie,
a pragnienie najprostsze w tęsknocie,
więc nie dziw, że pragnął Bóg,
aby najprostsi Go przyjęli,
ci, którzy duszę mają z bieli,
a dla miłości swej nie znają słów.
Sam, gdy nas umiłował,
prostotą nas oczarował,
biedą, biedą i siankiem –
wtedy Matka Dziecinę brała,
na rękach Go kołysała
i otulała Mu stopy w sukmankę.
O cud, cud, cud!
kiedy Boga osłaniam człowieczeństwem,
osłoniony od Niego miłością,
osłoniony męczeństwem.”
Karol Wojtyła
Piękne… Kolejny raz dziękuję za słowa…
To prawda, On się nie narzuca. Zawsze nas kocha, a kiedy od Niego odchodzimy, cicho czeka na nasz powrót z otwartymi Ramionami…w ktore znowu mozemy sie wtulić… tak po prostu… i to jest piękne, że On tego uczy… Cierpliwy, rozumiejący nas we wszystkim…dosłownie we wszystkim… Zawsze…