
Trzeci raz spotykają Zmartwychwstałego. Zostali rozesłani na cały świat i idą łowić ryby… Ponieważ wciąż robimy rzeczy nieistotne. Wiarę głoszono nam tysiące razy. Katecheza, kościół, spowiedź, rekolekcje. I tak co roku. A my wciąż idziemy łowić ryby. A Bóg jest cierpliwy. Robi to, co przy powołaniu apostołów. Bezowocny połów, zarzućcie sieci raz jeszcze… A Bóg jest cierpliwy. On nie zniechęca się naszymi grzechami. On w nas wierzy. I kiedy Jan rozpoznaje Mistrza, Piotr zakłada szate i rzuca się w jezioro; szaleństwo, ale Piotr musi godnie stanć przed Panem. Nie ważne co inni mówili. I kiedy docierają na brzeg, wszystko jest już gotowe. Bóg czeka. On, który chodził po jeziorze tym razem czeka na brzegu. Czeka aż uczniowie wyjdą ze śmierci. Uczta już jest przygotowana. Mistrz o wszystko zadbał. Uczniowie jednak musieli donieść ryby, które ułowili. My swoje życie też musimy przynieść, dodać swój wkład, pokonać odległośc dwustu łokci. Złowili 153 ryby. Hieronim pisze, że to były wszystkie gatunki znane ówczesnym. Ponieważ Bóg nie spocznie, będzie łowił nas do końca świata. Uczta nie zacznie się bez Ciebie. Ta ilość ryb, jak pisze o. Salij zapisana po hebrajsku literami jako qehal ha-ahabha, oznacza też Kościół miłości. Kościół zgromadzony na uczcie miłości. Pan już wszystko przygotował. „Dzieci, czy macie coś na posiłek?” Kościół „odtąd ludzi bedziesz łowil”.